wtorek, 6 września 2011

Sucker Punch – let`s play this game…

Zack Snyder jest mi znany jedynie z dwóch filmów. Widziałam jego Watchmenów i 300 (kilka lat temu: wielkie wow po wyjściu z kina). Niewątpliwie kręci filmy nietypowe. O ile 300 i Watchmeni kojarzyli mi się z konwencją komiksową to w Sucker Punch Snyder sięga po grę i teledysk.
Film zaczyna się świetną sekwencją obrazów będących prologiem do całej historii  i można to nazwać jednocześnie ciekawym teledyskiem do piosenki Marilyn Manson Sweet Dreams. Naszą bohaterką jest Baby Doll, którą po śmierci matki zły ojciec zamyka w szpitalu psychiatrycznym. Baby ma 4 dni na to, by się stamtąd wydostać zanim przybędzie „ostry gracz”.
Żeby uciec nasza bohaterka musi zdobyć pięć przedmiotów : mapę, zapalniczkę, klucz, nóż i jeszcze jedną tajemniczą rzecz (gra przygodowa, która stanowi ramę). Let`s play…
Pierwsza sekwencja to nawiązanie do typowej japońskiej bijatyki (konwencja Tekkena, DOA itp.; zaśnieżone kwadratowe pole do walki, świece, uniki ciosów, ładowanie energii przed specjalnym uderzeniem i olbrzymi kamienni wojownicy), druga to gra wojenna z elementami FPP, sekwencja trzecia: TPP przygodowa (zwalcz wrogów i dostań sie do smoka - Tomb Rider). Czwarta plansza: przeżyj w pociągu i rozbrój bombę: strzelanka. Nie dasz rady? „Game over”?
Mocnymi punktami filmu są efekty specjalne, muzyka, wspomniane powyżej nawiązania, ale jako całość…"te kawałki" rozbijają fabułę. Zabrakło miejsca na charakterystykę i rozwój bohaterek, skupienie sie na "głównej historii"…
Film zaczyna się mocnym początkiem i tak też kończy…
Ta…Snyder robi dziwne filmy 7/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz