sobota, 28 grudnia 2013

Hobbit: Pustkowie Smauga – Książka a film, czyli pewien Hobbit wszedł do legowiska Smoka…

Nastał grudzień, nastały święta, w kinach nastał również czas Hobbita. Jedna z bardziej oczekiwanych premier tego roku, bo jakżeby inaczej nazwać produkcję, na którą czekaliśmy od momentu zakończenia Niezwykłej podróży? Czekać będziemy jeszcze cały kolejny rok na cześć trzecią i pewna jestem, że i kolejnym razem dostaniemy bardzo dobry film. Można było mieć wątpliwości przy okazji zeszłorocznej premiery Hobbita, czy Peter Jackson po latach przerwy od Władcy Pierścieni będzie potrafił ponownie odtworzyć klimat Śródziemia (Zawłaszcza, że właściwie dla mnie jednak jest to tylko reżyser Tolkienowskich historii, bo żaden inny jego film  od czasów Władcy Pierścieni jakoś specjalnie mi się nie spodobał. Patrz: Nostalgia Anioła, był jedynie producentem całkiem dobrych produkcji: Dystrykt 9, Przygody Tintina). Jednak jeśli ktoś opanował sztukę przelewania na ekran magii świata Elfów, Krasnoludów i Ludzi to jest to właśnie Jackson.



Druga odsłona przygód Pana Bilbo Baginnsa i drużyny 13 Krasnoludów (Dla przypomnienia:  Balin, Dwalin, Fili, Kili, Dori, Ori, Nori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur i Thorin Dębowa Tarcza) jest produkcją o wiele bardziej dynamiczną i obfitującą w o wiele bardziej niebezpieczne przygody dzielnej kompani w porównaniu do Niezwykłej podróży. Można by zarzucić temu filmowi, że nie ma tu już czasu na dowcipy, spokojne jedzenie zupy, rozpalanie ogniska, zakłady, narzekanie na deszcz, długą podróż i podziwianie pięknych scenerii. Przygoda stała się niebezpieczną wyprawą, Krasnoludy są ścigane przez Wargów i Orków i nie mają czasu na odpoczynek i mniej tu czuć klimat Śródziemia. Jednak części pierwszej zarzucano właśnie to rozwlekanie się fabuły na rzecz sentymentalnych pieśni i pięknego beztroskiego widoku pagórka, cóż koniec z tym w Pustkowie Smauga.  Co prawda na szczęście zmieszczone kilka minut „nuty hobbitowej” i możemy poczuć „magię”.
Pustkowie Smauga wciąż jest integralną częścią trylogii (tyle, że więcej się w niej dzieje), kontynuuje również kreację Hobbita jako preludium do Władcy Pierścieni i większość scen „naddanych” dotyczy poczynań Gandalfa po opuszczeniu drużyny, o czym nie ma ani słowa w książce, co się z nim działo po opuszczeniu, za to na ekranie możemy również śledzić poczynania Gandalfa, co jest zapowiedzią Władcy Pierścieni – wielkie zło nadchodzi (Wspomina o tym również Smaug.
[Pan Baggins, drżący z chłodu na tratwie z beczek, zapewne pocieszyłby się nieco, gdyby wiedział, że wieści o tym wszystkim dotarły do Gandalfa w dalekich stronach i mocno go zaniepokoiły, że czarodziej właśnie kończył inne sprawy (nie należące do tej historii,) i przygotowywał się na poszukiwanie kompanii Thorina. Ale o tym Bilbo nic nie wiedział, J.R.R Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, przekł. Maria Skibniewska, Warszawa 1997, s. 197]

Jak wspomniałam, ponownie nie można nic zarzucić stworzonemu światu. Las jest mroczny, pająki realistyczne, a wygenerowany komputerowo smok z głosem Benedicta Cumberbatcha (!) przerażający (choć w kwestii możliwości komputerowych uważam, że jednak mimika na twarzy Smeagola z Niezwykłej podróży zrobiła na mnie większe wrażenie). Może tylko tym razem Elficka siedziba z Mrocznego lasu nie jest tak imponująca jak Rivendell.  Po obejrzeniu części drugiej utwierdzam się również w przekonaniu, że gdyby robić plebiscyt na najlepszego Hobbita, to z całą pewnością odtwórca roli Bilba - Martin Freeman wygrałby go odstawiając konkurencję (tj. Froda, Pipina, Merry`ego i Sama) w przedbiegach. Sposób w jaki chodzi, niepewnie się rozgląda, na jego twarzy maluje się zwątpienie, lęk jest tak niziołkowaty, że bardziej hobbitowy już ten Hobbit być nie mógł. W kwestii pozostałych ról McKellen w roli Gandalfa nie zawodzi (te sceny zbliżenia na jego oczy w rozmowach z Bilbem jedne z lepszych ujęć kamery i tylko taki aktor jak McKellen potrafi chyba grać spod takiej czupryny włosów), a Orlando Bloom jako Legolas niestety, ale się postarzał. Akurat pomysł na wprowadzenie na siłę do Hobbita postaci Legolasa, który wygląda może nie dosłownie starzej, ale dojrzalej w porównaniu do kreacji tej  postaci we Władcy Pierścieni (od której części minęło to 10 lat i niestety po twarzy Blooma to widać, a Elf teoretycznie przecież nie powinien się zmieniać), ponadto naddany z tą postacią wątek miłosny moim zdaniem również nie był potrzebny. (Przecież Hobbita ogląda się nie dla romansu, ale dla magicznej przygody, walk i smoka). Jedynym plusem z wprowadzenia jeszcze postaci Tauriel i stworzenia „trójkąta” miłosnego były dodatkowe sceny poświęcone Killiemu, dzięki czemu stał on się kolejnym po Thorinie (przywódca grupy), Balinie (najstarszy, najbardziej doświadczony, negocjował z Bardem przewóz przez jezioro) i Borfurem (Rudy i gruby) rozpoznawanym przeze mnie Krasnoludem z drużyny z imienia. Ponadto przetransformowana w porównaniu do książki scena ucieczki w beczkach od Elfów jest moim zdaniem jedną z lepszych sekwencji w filmie. Dobre dynamiczne ujęcia, przeskakiwanie pomiędzy beczkami, Legolas skaczący po głowach krasnoludów - wspaniałe widowisko. Na szczęście znaleziono też odrobinę czasu na nieco humoru (choć znacznie mniej w porównaniu do Niezwykłej podróży) w postaci obładowania Krasnoludów rybami i dodano śmieszną scenę w której Elfy przeszukują krasnoludy. [Jeden z Elfów zabiera Gloinowi portrety rodziny pytając czy to jego brat (postać miała brodę) na co Golin, że to jego zona, Elf patrzy na drugą postać i pyta co za „potworek” na co Gloin, że to jego syn Gimli (Krasnolud będący członkiem drużyny pierścienia! – fajne nawiązanie]

Dalej możliwe SPOILERY

Podstawowe różnice pomiędzy książką a filmem
(które udało mi się wyłapać, jednak już po ponad roku od przeczytania książki, komentarze, sprostowania, dodatkowe spostrzeżenia, inne ważne różnice mile widziane)

  • Pierwsza scena. Spotkanie Thorina i Gandalfa w tawernie Pod rozbrykanym kucykiem, kiedy Gandalf namawia Thorina do wyruszenia w podróż. W książce gdzieś na początku było jedynie wspomniane, że Gandalf dał Thorinowi mapę. 
[Smaczek dla spostrzegawczych: W pierwszej minucie filmu można zauważyć Petera Jacksona we własnej osobie! Pojawia się krótkie ujęcie jak stoi chyba pod tawerną!!! Jest też scena z udziałem Jacksona we Władcy pierścieni]
  • Wizyta w domu Beorna. W książce drużyna wcale się tak nie spieszyła. Najpierw na spotkanie Beorna poszedł Gandalf z Bilbem, a gdy Gandalf zagwiżdże miały pojawiać się kolejne krasnoludy po dwóch na raz. Krasnoludy przychodziły po kolei jak powoli Gandalf wyjaśniał Beornowi, że było ich więcej opowiadając swoje przygody. W ten sposób Beorn przyjął w swoim domu tak dużą drużynę, inaczej gdyby zjawili się wszyscy na raz, to by ich odprawił. Ważna scena wyjaśniająca spryt czarodzieja. W filmie to skrócono do ucieczki przed Orkami i wtargnięcia właściwie do domu Beorna podczas gdy był we wcieleniu niedźwiedzia i czekali aż za dnia przeobrazi się w gościnnego człowieka.
  • Zgadza się moment nazwania miecza Bilba "Żądłem", kiedy pająki syczały, że je żądli. Bilbo uwolnił Krasnoludy, jednak to nie Elfy w książce uratowały ich przed pająkami. Krasnoludy wraz z Bilbem sami się uwolnili i pozabijali pająki i po tej bitwie zauważyli, że nie ma wśród nich Thorina, który to wcześniej został porwany przez Elfy. Drużyna bez Thorina pozostała w Lesie i zostali pojmani dopiero kolejnej nocy.  W książce około dwóch tygodniu zajęło Bilbowi odnalezienie się w pałacu i uwolnienie Krasnoludów. W filmie wydaje się to kwestią jednej nocy.
  • Ucieczka z Królestwa Elfów. Zgadza się, uciekli w beczkach, ale w książce nie było pościgu ani Elfów ani Orków w trakcie.
  • Sposób poznania Barda. W książce Krasnoludy zwyczajnie wkroczyły do miasta i przedstawiły się władcy miasta z prośbą o pomoc. W samym mieście według książki przebywali dwa tygodnie nim udali się w dalszą podróż. Znowu w książce aż tak im się nie spieszyło.
  • Scena odnalezienia wejścia do góry (stukanie drozda, Biblo wołający Krasnoludy, które już się poddały  - się zgadza). Bilbo wchodził do Góry kilka razy nim weszły tam za nim Krasnoludy. Scena rozmowy ze Smokiem wiernie odtworzona (pochlebstwa na temat Smauga, sposób uprzejmej rozmowy Bilba). W książce informacja o słabym punkcie w zbroi Smoka pojawia się właśnie w trakcie rozmowy Bilba ze Smaugiem.
  • Nie było w książce walki ze Smokiem w górze. Wzbudzony ze snu po rozmowach z Bilbem smok  zwyczajnie zaatakował miasto, podczas gdy Krasnoludy weszły do góry i długo szukały tam żmudnie Arcyklejnotu.
  • Właściwie postać Barda powinna pojawić się dopiero w trzeciej części filmu, kiedy to walczy on ze Smokiem.
  • Legolas nie pojawia się w Hobbicie, podobnie Tauriel. Wszystkie sceny z jego udziałem są dodane.


Skrócony plan wydarzeń Hobbit: Pustkowie Smauga:

  1. Retrospekcja: scena rozmowy Gandalfa z Thorinem
  2. Wizyta u Beorna, dotarcie na kucykach na skraj Lasu
  3. Gandalf opuszcza drużynę
  4. W lesie krasnoludy złapane przez pająki
  5. Ratunek Elfów, niewola u Elfów
  6. Ucieczka na beczkach
  7. Spotkanie  Barda, wkradniecie się do Miasta na Jeziorze
  8. Choroba Fili`ego
  9. Ujawnienie się w mieście, obietnice podzielenia się łupami, otrzymanie ekwipunku
  10. Wyruszenie na Samotną Górę
  11. Ostatnie światło w dniu Dorina- księżyc- wejście do Góry
  12. Obudzenie smoka – Bilbo uprzejmie rozmawia ze Smokiem
  13. Krasnoludy wchodzą do wnętrza góry
  14. Walka ze smokiem
  15. Smok odlatuje by zaatakować miasto

KONIEC


Hobbit Pustkowie Smauga kończy się wyruszeniem Smoka by zaatakować Miasto na Jeziorze – w moim wydaniu książki 255 strona na 314 (Przypominam, że jak pisałam w recenzji pierwszej części, tamta skończyła się na 118 mojego wydania). Znaczy to że tym razem Peter Jackson zekranizował największą część: 137 stron materiału jełkiej mu dostarczał J.R.R. Tolkien i mamy za sobą prawdopodobnie najbardziej treściwą (najwięcej wydarzeń) część. Pozostała właściwe sama końcówka tej historii do pokazania w Tam i z powrotem, ale gdzieś czytałam, że będziemy mogli w kolejnej części filmu zobaczyć jak Bilbo wracał spod Samotnej Góry, co w książce mieści się w 7 stronach (SPOILER: w drodze powrotnej przebywa trochę u Beorna, potem w Rivendell) w kolejnej części filmu z pewnością czeka nas efektowna wielka bitwa Ludzi, Krasnoludów i Elfów z Goblinami, którą będziemy oglądali przez zapewne większą cześć seansu (co Tolkien zmieścił na jakiś kilkunastu stronach).

Hobbit: Pustkowie Smauga to bardzo dobry film i pewnie obejrzę go jeszcze kilka razy. Bardzo dobre fantasy profesjonalnie zrealizowane ze świetną obsadą, czegóż chcieć więcej? 8/10 Polecam, pozycja obowiązkowa dla wszystkich.

niedziela, 22 grudnia 2013

Kamerdyner – służąc amerykańskim prezydentom

O Kamerdynerze po raz pierwszy usłyszałam w kontekście gwarantowanych nominacji do Oscarów dobre kilka miesięcy temu i wtedy to też ta pozycja trafiła na moją listę filmów do obejrzenia w tym roku. Im bliżej jednak było daty premiery tym mniej o tym filmie „w sieci” się wspominało. Głosy dotyczące Oscarów ucichły po ogłoszeniu nominacji do Globów na rzecz Zniewolonego 12 years of Slave, American Hustle, Grawitacji, Kapitana Philipsa, Wilka z Wall Streeet i Tajemnicy Filomeny. Niestety również Kamerdyner trafia na polskie ekrany moim zdaniem w niefortunnym momencie, kiedy to pół roku po amerykańskiej premierze dopiero doczekaliśmy się tego filmu w naszych kinach, gdy Stanach pojawił się już na Blu-Ray i do tego o w okresie świątecznym, kiedy, nie oszukujmy się, przez najbliższe jeszcze kolejne dwa lata rządzić będzie Hobbit.



Niemniej nie zmienia to faktu, że Kamerdyner posiada większość cech filmu, który powinien zwrócić uwagę Akademii. Obsada tej produkcji robi ogromne wrażenie i była obiecująca. Począwszy od grającego główną rolę Foresta Whitakera (Cecil Gaines), laureat Oscara za Ostatniego króla Szkocji z 2006 roku), poprzez małe role tak znanych aktorów jak Robin Williams (Dwight D. Eisenhower), Allan Rickman (Ronald Regan) i Jane Fondy (Nancy Regan) i rozpoznawalne twarze Johna Cusacka (Rihard Nixon), Cuby Downing JR.`a, Terrenca Howarda i Jamesa Mardsena. Co sprawniejsze oko kinomaniaka mogło dostrzec małą rólkę Mariah Carey, a z całą pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać również Oparhy Winfrey i Leny`ego Krawitza (Takie czasy. Piosenkarze okazują się całkiem dobrymi aktorami. Karavitz ma dobrą kreację w Igrzyskach śmierci a i w Kamerdynerze nie mam mu nic do zarzucenia) czy Jasse Williamsa (aktor znany z serialu Chirurdzy). Niemniej jednak żadna z tych ról moim zdaniem nie była wyjątkowa i Withaker w tym filmie nie miał sceny, o której mogłabym stwierdzić: „to było to” (Co w zeszłym roku mogłam z łatwością powiedzieć o kreacji Anne Hathaway w Nędznikach). Akademia nagradza dosyć często filmy na wskroś Amerykańskie, często będące głosem w „istotnej sprawie” (zeszłoroczne Argo, sprzed kilku lat Hurt Locker, Miasto gniewu), w których to reżyserzy wiedzą jak grać na emocjach i uczuciach widza, nie dziwiły mnie wiec wczesne oscarowe spekulacje. Lee Danielsowi reżyserowi Kamerdynera momentami udaje się poruszyć i wstrząsnąć widzem (scena na plantacji, śmierć Kennedy`ego, krawat, pogodzenie się z synem), ale jednak opowieść Cecila nieco się dłuży i domyślam się, że w kwestii „niewolnictwa” w tym roku jednak prym wieść będzie film Zniewolony (choć jeszcze go nie wiedziałam, ale zgarnięte nominacje do Globów mówią same za siebie).
W Kamerdynerze Cecil Gaines opowiada nam historię swojego życia, począwszy od 1926, kiedy to pracował na plantacji bawełny (Kiedy to Każdy biały człowiek mógł w każdej chwili zbić jednego z nas i nie byłby za to ukarany. Prawo nie było po naszej stronie. Prawo było przeciwko nam), potem stał się „domowym murzynem”, później pomocnikiem hotelowym, by ostatecznie dostać posadę kamerdynera w Białym domu i usługiwać kolejnym prezydentom Stanów Zjednoczonych.
Lubię narrację pierwszoosobową w filmach i jej często retrospektywny charakter, gdy bohater opowiada swoją historię z perspektywy wielu już minionych lat. Momentami w konstrukcji Kamerdyner przypominał mi Foresta Gumpa (mniej więcej ten sam okres w historii Sanów Zjednoczonych. Podobnie jak w historii Foresta w Kamerdynerze pojawiają się takie postaci jak Keneddy, Regan, ruch Czarnych Panter, wątki dotyczące w wojny w Wietnamie).  Opowieść Ceclila wbrew zapowiedziom jest raczej historią walki o równouprawnienie Afroamerykanów i podejmuje temat dyskryminacji rasowej niż filmem pokazującym pracę Kamerdynera w Białym Domu. Poznajemy historię rodziny Cecila. W znacznym stopniu ważną rolę odgrywają w tym filmie jego synowie: jeden wybrał drogę walki o równouprawnienie i tym samym walkę z własnym krajem, gdy drugi wybrał walkę dla kraju jadąc na wojnę w Wietnamie, podczas gdy przez kolejne lata Cecil służył kolejnym prezydentom starając się być niezauważalnym podczas istotnych politycznych rozmów w gabinecie owalnym. Niezmienność charakteru pracy Cecila, kolejni prezydenci pojawiający się w gabinecie w filmie tym zostały skontrastowane ze zmieniającymi się czasami i prawem przez te wszystkie lata.
Cecil podawał herbatę za kadencji kolejnych prezydentów Stanów Zjednoczonych:
W 1961 roku Dwight David Eisenhower
W 1961 John Fitzgerald Kennede
Od 1963  Johnson
Od 1969 Nixon
Za rządów Regana jego żona doczekała momentu, gdy mąż zabrał ja w końcu do białego domu na kolację, i wkrótce potem za prezydentury Regana zrezygnował z posady. Cecil na początku żył w świecie, kiedy biały człowiek mógł go bez żadnych konsekwencji zabić, by u kresu życia doczekać się spotkania z Prezydentem Barakiem Obamą, co stanowi zręczną filmową klamrę w tej produkcji. Jednak, film nie ma tego „czegoś”, co wprawiłoby mnie w zachwyt, poruszyło. Jest poprawny, zwyczajnie dobry 7/10.


SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Syn Cecila walczący przez całe życie o równouprawnienie, z czym nie zgadzał się Cecil, porzuca Czarne Pantery, idzie na studia, zostaje kongresmenem. W końcu Cecil dostrzega jak ważna była walka jego syna i się z nim godzi biorąc udział w kolejnym wiecu. Gloria umiera. Cecil na spotkanie z prezydentem Barakiem Obama ubiera krawat Prezydenta Kennedy`ego i dokładnie zna drogę do gabinetu owalnego gdy przychodzi ponowie do Białego Domu.











niedziela, 1 grudnia 2013

Percy Jackson: Morze potworów – Quest i przygoda jaką znamy i w kółko oglądamy. Zestawienie filmów przygodowych i fantasy.

Uwielbiamy filmy przygodowe (no przynajmniej ja uwielbiam) i ku mojej uciesze wielkie studia filmowe ostatnio eksplorują ten gatunek w znacznym stopniu. Po zakończeniu ekranizacji serii o Harrym Potterze (obejrzane po kilka razy każda części) producenci próbują ekranizować inne powieści przygodowo-fantastyczne dla tych młodszych i tych nieco starszych (Piękne istoty, Dary Anioła, Igrzyska śmierci) lub realizują filmy opowiadające o kolejnych przygodach dobrze nam znanych bohaterów (choć czasami mam wrażenie, że w przypadku scenariuszy oryginalnych nie powinno się kręcić więcej niż części trzech, gdyż bardzo rzadko udają się filmy późniejsze). Niestety czwarta cześć Indiany Jonesa, czy Piratów z Karaibów, nie trzymały poziomu swoich poprzedników, a czasami przygoda kończy się już na sequelu: Skarb Narodów. Ponadto nośnym ostatnio bardzo tematem są wariacje na temat baśni: Królewna śnieżka i łowca, Królewna śnieżka, Dziewczyna w czerwonej pelerynie, Hansel i Gretel łowcy Czarownic, Oz Wielki i Potężny, Jack pogromca olbrzymów, Zaczarowana, Alicja w krainie czarów Burtona, (Wkrótce na ekranach kin pojawi się Maleficent (2014) z Angeliną Jolie - wariacja na temat Śpiącej królewny), a w akcie już chyba desperacji podejmuje się nawet próby stworzenia bohatera filmu fantasy z postaci historycznych: Abraham Lincoln: łowca wampirów.
Sięga się również po mniej znane powieści autorów już nie raz ekranizowanych takich jak Bourroughs twórcy Tarzana przenosząc na ekran jego Księżniczkę Marsa - John Carter, (a ja nie mogę przeżyć faktu, że film nie zarobił na siebie i niestety nie można liczyć na kontynuację tego blockbustera) albo w kółko kręci się nowe wersje przygód znanych nam postaci – Conan Barbarzyńca (wg powieści Roberta E. Howarda) i odświeża się klasykę Juliusza Verne`a – Podróż do wnętrza ziemi, Podróż na tajemniczą wyspę (Nie zdziwię się jeśli wkrótce nie pojawi się kolejna wersja W 80 dni dookoła świata).
Na polskich ekranach możemy zobaczyć ekranizacje nieco mniej nam znanych powieści dla dzieci takich jak Atramentowe serce, Gwiezdny pył, Eragon (Chociaż akurat książka Paoliniego fanom fantasy była znana), Złoty kompas kolejne części Opowieści z Narnii , Tajemnica rajskiego wzgórza, Lemony Sticket seria niefortunnych zdarzeń, Kroniki Spiderwick, Most do Therabiti, Hugo i jego wynalazek, Niania, Niania i wielkie bum.
Percy Jackson jest swobodną adaptacją mitologii, których też w ostatnich latach się kilka pojawiło (Mamy historię Tezeusza w Immortals: Bogowie i herosi). Poważną ekranizacją historii Prometeusza był Starcie Tytanów (Release the Kraken!),  a później kontynuacja jego przygód w Gniewie tytanów. Natomiast Percy Jackson jest swobodnym potraktowaniem postaci Perseusza w wersji dla nastolatków we współczesnym świecie. W pierwszym filmie Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: złodziej pioruna nastolatek musiał zmierzyć się między innymi z meduzą, natomiast w kontynuacji mamy przetransformowaną historię wyprawy po złote runo (Według mitologii po złote runo wybrał się Jazon i Argonauci).



Oglądając Percy Jackson: morze potworów nie należy oczekiwać ani oryginalności, ani gry aktorskiej na wysokim poziomie. O ile w pierwszej części w obsadzie oprócz nikomu nieznanych nastoletnich bohaterów można był zobaczyć Pirce Brosnana w roli Chirona, Uhmę Thurman jako Meduzę, czy Seana Beana (!) jako Zeusa i Kevina McKidda znanego z Chirurgów jako Posejdona, to w kontynuacji zmieniono odtwórcę roli Chirona, a jedynym znanym w miarę nazwiskiem jest w tej produkcji jest Stanley Tucci, który przeważnie gra jednak role drugoplanowe (Diabeł ubiera się u Prady, Igrzyska śmierci). Jedyną  młodą twarzą, którą zaczynam powoli rozpoznawać, w tej produkcji była postać Luka grana przez  Jake`a Abela (Intruz, Jestem numerem cztery). Również niestety zmieniła się postać reżysera. W pierwszej części za kamerą stanął nie kto inny jak Chris Columbus, (Harry Potter), za to w Morzu potworów jest to właściwie początkujący reżyser mający na swoim koncie filmów w sumie trzy – Thor Freudenthal (Columbus jest tylko producentem).

Sama fabuła filmu jest niesamowicie banalna i bardzo przewidywalna. Percy Jacksona bohater z części pierwszej czuje się niepewnie, wątpi we własne umiejętności w obozie dla półbogów. Jego ojciec nie odpowiada na jego wezwania, i do tego pojawia się w akademii drugi syn Posejdona (brat przyrodni Percy`ego) Tyson [Ze związku Boga z nimfą powstają Cyklopi!]. Percy nie wierzy w siebie i uważa, że wszystko co dotąd go spotkało było dziełem przypadku i poradził sobie dzięki swoim przyjaciołom (Faunowi Groverowi i córce Ateny – Anabethe.Bohatter przestaje się czuć wyjątkowo. Na szczęście przed nim stanie nowy quest do wypełnienia, kiedy to magiczna bariera chroniąca obóz zostanie zniszczona i zostaną zaatakowani przez mechanicznego byka. Przy okazji zostaje zaprezentowana w tendencyjny sposób zasada walki fair play i dbania o swoich współtowarzyszy i siły pracy zespołowej ponad indywidualne dążenie do celu. Nie brak w tej części również postaci mentora, którym to jest Chiron, udzielającego Percy`emu cennych rad:

Wiedza nie zawsze jest siłą Percy. Czasami może być ciężarem

Okazuje się również, że nad Percym ciąży przepowiednia delficka:


Dawno temu, przed naszymi czasami Przed Olimpem i Bogami Światem rządzili Tytani Dowodzeni przez Kronosa Siły tak złej, która pożarła własne dzieci. Ale trzem synom udało się uciec Zeusowi, Hadesowi i Posejdonowi Zniszczyli Kronosa I wygnali jego szczątki w otchłań Tartaru Ale Kronos jest skazany na ponowne powstanie|By dokonać zemsty na Olimpie i całym świecie Tylko jedno dziecko(półbóg),|najstarszego Boga może go pokonać To dziecko będzie naszym wybawieniem. Albo powodem naszego zniszczenia. Zaczęło się to, kiedy dwóch kuzynów szamotało się o runo. Syn Boga morza i złodziej pioruna Półbóg najstarszego syna Osiągnie wiek 20 lat I zobaczy świat w nieskończonym śnie Złą duszę, Przeklęte ostrze rozedrze Wolny wybór zakończy jego dni...Ochroni Olimp lub zrówna z ziemią.


Całkiem ciekawymi pomysłami było „unowocześnienie” mitologicznych wątków takich jak tytułowe morze potworów, które okazuje się trójkątem bermudzkim, Hermes jest szefem firmy kurierskiej, a magicznym przedmiotem taśma do kartonów, która sprawia, że oznaczona przez nią przestrzeń znika. Bohaterowie mają puszkę pełną wiatrów, chociaż magiczna mgiełka, która sprawiała, że nastoletni cyklop wyglądał jak normalny chłopak z parą oczu wydawała się bardziej zabiegiem ułatwiającym życie charakteryzatorom niż koniecznym fabularnym elementem. Bardzo wtórnym i znanym nam motywem była w tym filmie scena  jazdy taksówką przez las i rozdzielającym się pojazdem na dwie części by ominąć przeszkodę jakby żywcem przeniesiona z Harrego Pottera (dokładniej rzecz ujmując z Harrego Pottera i Komnaty tajemnic oraz z więźnia Azkabanu  wątek z nocnym autobusem przemierzającym Londyn), nie wspominając o motywie przepowiedni, ale to można przełknąć, ponieważ delfickie przepowiednie są częścią mitologii. Ponadto dorzucono tu wątki z zombie (chyba nie może być ostatnio filmu bez zombie?) i do całej tej historii dodano jeszcze elementy historii z Odysei (oszukanie Polifema przez Odyseusza) oraz motyw połknięcia przez ogromną bestię i próbę wydostania się z jej wnętrza (oklepane, począwszy od historii Jonasza poprzez Pinokia i pewnie jeszcze setek innych opowieści). Percy ostatecznie nie tylko musi uratować obóz dla półbogów, ale i porwanego przyjaciela a ostatecznie walczy o ocalenie świata. Fabularnie w tym filmie quest goni quest, a bohaterowie muszą pokonać kolejne przeszkody. Niemniej pomimo ogromnej wtórności, momentami absurdalnych rozwiązań [W kluczowym momencie nikt nie próbuje powstrzymać złego bohatera przed osiągnięciem nikczemnego celu tylko martwią się rannym towarzyszem. Luk zamiast w momencie przewagi zabić całą drużynę dobrych (a próbował, czego efektem było poświecenie jednego z nich zasłaniającego własną piersią by ocalić Percy`ego) zwyczajnie ich wiąże by w finale mogli go powstrzymać] film ogląda się tak dobrze jak wiele innych filmów przygodowych, do których jak wspomniałam mam słabość i bardzo wiele im wybaczam, pomimo wspomnianej świadomości banalności i wtórności fabuły. Film jest nakręcony z rozmachem i wizualnie nie mam mu nic do zarzucenia. Jest to udana kontynuacja trzymająca poziom części pierwszej, a pod względem lokacji (morze, wyspa) nawet ciekawsza od Złodzieja pioruna (gdzie większość akcji rozgrywała się w mieście). Daję 7/10, spokojnie mogłabym obejrzeć drugi raz.

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Lukowi udaje się za pomocą runa ożywić Kronosa. Kronos połyka Luka. Okazuje się, że Tyson żyje (woda go uzdrowiła) i wrócił by pomóc w walce. Percy zabija Kronosa dzięki mieczowi. Clarisse jest ranna, ale użyli Runa by ją uzdrowić. Po zabiciu Kronosa okazuje się, że Luke dalej żyje i wylądował w jaskini Polifema. Percy powstrzymał Kronosa, ale czuje, że nie było to wydarzenie związane z przepowiednią, ponieważ nie ukończył jeszcze 20 lat. Wszyscy wracają do obozu dla półbogów i używają runa by uzdrowić Thalię. Okazuje się że runo ma większą moc niż się spodziewali i Thalia wraca do życia. Percy już nie jest jedynym potomkiem najwyższych bogów, ponieważ Thalia jest córką Zeusa. Przepowiednia nie musi dotyczyć Pery`ego. Koniec… i furtka do kolejnej części pozostawiona.




Zestawienie filmów fantastyczno-przygodowych:
(o których wspominam, w kolejności alfabetycznej wraz z zupełnie subiektywnymi ocenami, które często zależały od kolejności obejrzenia filmów, nastroju oczekiwań i innych zmiennych)

  1. Abraham Lincoln: łowca wampirów 6/10
  2. Alicja w krainie czarów 7/10
  3. Atramentowe serce 7/10
  4. Conan Barbarzyńca 6/10
  5. Dary Anioła: Miasto kości 7/10
  6. Dziewczyna w czerwonej pelerynie 8/10
  7. Eragon 7/10
  8. Gniew Tytanów 6/10
  9. Gwiezdny pył 8/10
  10. Hansel i Gretel: łowcy czarownic 6/10
  11. Hugo i jego wynalazek 8/10
  12. Igrzyska śmierci 7/10
  13. Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia 9/10
  14. Immortals: Bogowie i herosi 7/10
  15. Indiana Jones (Poszukiwacze zaginionej Arki 9/10, Świątynia zagłady 8/10, Ostatnia krucjata 8/10, Królestwo Kryształowej czaszki 8/10)
  16. Intruz 7/10
  17. Jack pogromca olbrzymów 8/10
  18. Jestem numerem 4 5/10
  19. John Carter 8/10
  20. Kroniki Spiderwick 7/10
  21. Królewna śnieżka 7/10
  22. Królewna Śnieżka i łowca 5/10
  23. Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń 6/10
  24. Maleficent (premiera 2014)
  25. Most do Therabthii 5/10
  26. Niania 6/10
  27. Niania i Wielkie bum 5/10
  28. Opowieści z Narnii (Lew, czarownica, stara szafa 7/10, Książę KAspian 7/10, Podróż Wędrowca do świtu 7/10)
  29. Oz Wielki i Potężny 7/10
  30. Piękne Istoty 6/10
  31. Piraci z Karaibów (Klątwa czarnej perły 9/10, Skrzynia Umarlaka 8/10, na krańcu świata 8/10, Na nieznanych wodach 8/10)
  32. Podróż do Wnętrza ziemi 6/10
  33. Podróż na tajemniczą wyspę 6/10
  34. Starcie Tytanów 6/10
  35. Tajemnica rajskiego wzgórza 7/10
  36. Zaczarowana 7/10
  37. Złoty Kompas 7/10