środa, 7 września 2011

Sala samobójców…


Uh, zabierałam się za ten film od paru dni. Sporo o nim słyszałam, było o nim dosyć głośno, kiedy pojawił się w kinach, ale jakoś to odwlekałam... Opinie słyszałam różne: ”Nie ma takich filmów, niezła animacja komputerowa, dobry, warto” „lipa, beznadzieja”, „Słaba ta Sala Samobójców.”, „No obejrzeć trzeba”.  

No dobrze, tym razem daruję sobie streszczanie fabuły, nie ma czego streszczać, tytuł wystarcza. Film trudny. Początek mi się podobał, cała ta sytuacja „wstępna” dobrze pokazana, potem za bardzo się cały rozwój akcji ciągnął. Mocnym punktem filmu jest gra aktorska [głowy bohater (Jakub Gierszał), rodzice (Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński)], muzyka. Zdecydowanie lepsze sceny z reala niż rozmowy w sieci.


Jabub Gierszał

 Film dla poszukujących w filmach „mocnej rzeczywistości”, ja tam wolę iluzję…7/10 tylko dlatego, że filmów takich się kręci mało (hmm z kina "problemów biezacych" na szybko jestem w stanie wymienić jedynie Galerianki, Chrzest, Huśtawkę (albo ja za mało takich oglądam…). Uogólniając, kino polskie to albo głupkowate komedie  (Idealny facet dla mojej dziewczyny, Los numeros, Och Karol 2, Jak się pozbyć cellulitu, Trick, Święty interes, Lejdis, Testosteron) albo kino historyczne (Mniejsze zło, Joanna, Różyczka, Rewers, Wszystko co kocham, Mała Moskwa, Mistyfikacja).



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz