sobota, 17 września 2011

Kino do prasowania - czyli z serii: widziałam z jakieś 10 razy...


No cóż, są takie filmy, które oglądam po raz enty, gdy lecą w telewizji (mimo, że mam je na DVD) i czemu nie obejrzeć jeszcze raz? Choćby tylko do tej jednej ulubionej sceny, a potem przełączę… To też filmy odpowiednie do sprzątania (można ścierać kurze, ale nic istotnego nam nie umknie) i jak to kiedyś pewna Pani stwierdziła „to taki serial do prasowania, ogląda się, nie trzeba się za bardzo skupiać”[Serial Seks w wielkim mieście]. Drogie panie więc, filmy do prasowania:



  • Diabeł ubiera się u Prady - „Miliony dziewczyn są gotowe zabić za tę posadę”.


Od tej roli, zaczęło się dla mnie istnienie Anne Hathaway i identyfikowanie jej jako aktorki (nie kojarzyłam jej z imienia i nazwiska po tym jak zagrała w Pamiętniku księżniczki). Nie o Anne jednak chodzi w tym filmie, ale o modę! i o kreację jaką stworzyła Meryl Streep (zołzowata szefowa, jednocześnie wielki autorytet w świecie mody, niestety albo i stety, jeśli Meryl pojawia się na ekranie zazwyczaj przyćmiewa swoje resztę filmowej obsady). To film nakręcony na podstawie powieści Lauren Weisberger o tym samym tytule. Książkę przeczytałam dużo wcześniej, przed nakręceniem tego filmu (oceniłam ją na 5 w skali biblionetkowej). Nie będę się zagłębiać…początkowa sekwencja w tym filmie, przemiana (wizualna) bohaterki, te stroje, zwykła historia o robieniu kariery w wielkim świecie, ale…diabeł tkwi w szczegółach (i na pewno ubiera się u Prady i nosi chusty Hermesa). Mam nawet ścieżkę dźwiękową z tego filmu 8/10.



  • Dziennik Bridget Jones  - „Za Bridget, która nie umie gotować i którą kochamy taką, jaka jest”


A miliony fanek tej postaci kochają ja za jej niedoskonałości, za to, że pali, zdarza się jej upić, jeść lody, wygłupić się na przyjęciu, za jej nadwagę i za to, że nie umie gotować (a właściwie umie ugotować…niebieską zupę), w nowy rok załamana śpiewa All by my self i podejmuje postanowienia noworoczne, których nie realizuje.  Jak to kiedyś wspomniała moja promotorka: „Bridget to kobieta, z którą wiele kobiet może się utożsamić i na tym polega sukces tej powieści". Ja się uśmiałam, gdy opisywała swoje trudności z zaprogramowaniem odtwarzacza video. (Ja też nie umiem). No cóż, urok zarówno filmu i powieści polega na niedoskonałości bohaterki, a dla mnie dodatkowo nawiązanie, a właściwie wykorzystanie motywu z Dumy i uprzedzenia (moja ulubiona powieść Jane Austen). Jasne można kogoś na początku znajomości skreślić za to, że miał na sobie sweter w renifery, a potem przyznać się do błędu i jednocześnie wybaczyć zbyt pochopny osąd JEGO na nasz temat, nie?  Role męskie w filmie są odgrywane przez Colina Firtha (zdobywca Oskara) i Hugh Granta, panowie ci grali w ekranizacji Dumy i uprzedzenia produkcji BBC, nawiązanie oczywiste! (patrz: Zestawienie filmów na podstawie powieści Jane Austen).

Część druga i dalsze perypetie naszej bohaterki równie dobra jak pierwsza 10/10.



W takich chwilach dalsze życie wydaje się niemożliwe i wyjedzenie wszystkiego z lodówki jest nieuniknione. Mam dwa wyjścia: poddać się i pogodzić z wiecznym staropanieństwem i z tym, że kiedyś rozszarpią mnie psy albo i nie. I teraz to wybieram. Nie pokona mnie zły człowiek i amerykańska modliszka. Zamiast tego wybieram wódkę i Chaka Khan!”


  •  Seks w wielkim mieście – serial, obie części filmu.

Głównie serial, to od niego wszystko się zaczęło, również nakręcony na podstawie powieści. Carrie Bradshaw mieszkanka Manhattanu, nosząca buty od Jimmiego Choo i torby od Louisa Vuittona, suknię  Very Wang, pisząca artykuły do gazety o seksie, wieczna singielka mająca trzy najlepsze wierne jej przyjaciółki, z którymi omawia problemy sercowe, jedząc sałatki w restauracji w centrum miasta i on - MR. Big. O czym tu piszę i na czym polega fenomen tego serialu mogą zrozumieć tylko i wyłącznie kobiety i dobrze…Jeden odcinek: dwadzieścia parę minut, w sam raz jako tło do domowych obowiązków 9/10.



  • Kobiety pragną bardziej - dlaczego on nie dzwoni?



Jeśli ktoś potrzebuje znanej obsady, to proszę: Jennifer Aniston, Scarlett Joansson, Ben Affleck, Drew Berrymore, Bradley Cooper. Tak, wszyscy w jednym filmie. Podoba mi się konwencja, w jakiej został nakręcony. To perypetie pięciu kobiet i ich związków z mężczyznami, ale zostało to pokazane jako ciąg rad, parareportaż. Poszczególne sceny są przeplatane jakby komentarzami przechodniów.




Jesteśmy zachęcane, nie zaprogramowane by wierzyć, ze jeśli jakiś facet zachowuje jak skończony dupek, znaczy to, że mu się podobamy .



- Jesteś zbyt ładna, zbyt cudowna, nie potrafi tego udźwignąć

- Spodobałaś mu się, pewnie zgubił twój numer

- Boi się kobiet sukcesu

- Nie chce się umawiać ze strachu przed twoją emocjonalną dojrzałością

- Zaufaj mi, właśnie zakończył poważny związek

- Zaufaj mi nigdy nie był w poważnym związku

- Nie pamięta numeru twojej chaty, albo pożarł go lew



Dlaczego wygadujemy te bzdury? Ze strachu, czyżby prawda nam nie chciała przejść przez gardło?

ON NIE JEST TOBĄ ZAINTERESOWANY


(tak brzmi oryginalny tytuł tego filmu, o chybionych polskich tłumaczeniach innym razem)

Jeśli do ciebie nie dzwoni…

- Mam pytanie… Kto wymyślił identyfikację numeru? I Po co? Przez całe wieki.. No może nie wieki, wiele lat, odbierało się telefon, nie wiedząc, kto dzwoni. Nikt od tego nie umarł. Namierzanie dzwoniącego interesuje może policję…Nie pracuję w policji. Obsesja, żeby wiedzieć, kto dzwoni jest wstrętna. Odbierasz i dowiadujesz się, kto dzwoni. Chodzi mi o to, że jeśli koleś milczy, chciałabym mieć prawo dzwonić do niego co piętnaście minut aż to skutku. Jeśli wyświetli mu się mój numer, uzna mnie za wariatkę. Nie jestem wariatką.

Świetny film na babski wieczór. 9/10



Filmy te mają u mnie wysokie noty, nie dlatego, że uważam je za arcydzieła kinematografii, ale za humor, dobry nastrój w jaki potrafią wprowadzić i właśnie to, że lubię je obejrzeć kolejny raz, tak po prostu…dla relaksu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz