niedziela, 4 września 2011

Sanctum – nowy film Jamesa Camerona?

I oto jest magia reklamy. Wieść gminna niosła, iż Sanctum to nowy film Jamesa Camerona. Ah te skróty myślowe! Słyszymy takie zdanie i myślimy: Cameron = Avatar!, Tytanic!,  Terminator II, Terminator. Spójrzmy więc, któż to Sanctum wyreżyserował…Alister Grierson (kompletnie nieznany reżyser Kokody), to może scenariusz…John Garvin, Andrew Wight (uh, to pierwszy scenariusz obu tych panów) oj nie wygląda to najlepiej…gdzież więc  jest Cameron?
Otóż James Cameron jest producentem tego filmu. (Pozwólcie, że przypomnę: producent jest głównym inwestorem produkcji filmowej. Zatrudnia wszystkie potrzebne osoby do jego produkcji i zapewnia sprzęt oraz środki materialne. Po wyprodukowaniu filmu jest właścicielem praw autorskich i głównym beneficjentem ewentualnych dochodów z jego sprzedaży. Wpływ producenta na kształt artystyczny filmu może być bardzo różny, zależy to w głównej mierze od stosunków między nim, reżyserem, scenarzystą, aktorami i innymi osobami realizującymi film. Jedni producenci kontrolują i wpływają na film bezpośrednio, inni zawierzają reżyserowi pozwalając mu na swobodną realizację jego wizji artystycznej. Producenci dokonują czasem ponownego montażu gotowego filmu [za wikipedia.pl]). W tym przypadku zapewne główny związek  Camerona z tym filmem polegał na tym, iż Sanctum 3D korzysta z trójwymiarowej technologii, udoskonalonej przy realizacji filmu Avatar, która umożliwiła wykreowanie ekstremalnych warunków, panujących w zalanych wodą jaskiniach. Sanctum - film, w którym wykorzystano efekty 3D zastosowane w Avatarze. Ok, ale…zacznijmy od tego, że żywotność filmu nie kończy się na wyświetlaniu go w kinach. Na DVD otrzymujemy więc wersję 2D (na Blu-Ray jest wersja 3D. Rynek się rozwija i coraz więcej osób już ma telewizory 3D i pytanie o film w tej technologii słyszę średnio raz na dwa tygodnie…,ale ja jeszcze takiego super kina domowego nie mam), więc cóż zobaczyłam w „zwykłej”, spłaszczonej do 2D wersji tego filmu?
Sanctum jest oparty na faktach. Grupa płetwonurków wyruszyła na ekspedycję by zbadać ogromną jaskinię wypełnioną wodą, która prawdopodobnie ma ujście do morza. Jak to bywa, w takich zekranizowanych ekspedycjach „coś” musiało pójść nie tak (nie mielibyśmy inaczej historii). W ekipie jest ojciec i syn, narwany pewien siebie zapaleniec; płetwonurek, który już nie nurkuje (jest na emeryturze, ponieważ przeszedł chorobę dekompresyjną); kobieta, która umie się wspinać ale nie umie nurkować, kolejna kobieta, doświadczona w nurkowaniu i paru innych mniej zindywidualizowanych postaci (które giną w pierwszej kolejności). Niestety naszych bohaterów zalewa woda, zostają odcięci i…zaczyna się walka o przetrwanie. Trudne decyzje, poświęcenie, walka z żywiołem. Gatunkowo określiłabym ten film jako dramat, przygoda. Powielona klisza filmów walki o przetrwanie. (np. Jaskinia). I niestety, ten film w „zwykłej wersji” to nic więcej. Nie samym 3D człowiek żyje (i fakt ten powoli zaczyna docierać do hollywoodzkich twórców), a dobry film broni się nawet pozbawiony efektów 3D (Avatar! Co jak co, było to w kinie dla mnie wielkie WOW!, ale na DVD w 2D, to wciąż dobre SF kultywujące amerykańskie mity pogranicza, które się dobrze ogląda).
Niestety, ale jeśli podbijamy stawkę reklamując film nazwiskiem Camerona, to ryzyko surowych ocen jest podwojone. 5/10 za rozczarowanie, bez całej reklamowej otoczki i zabawy w 3D, byłaby to dobra realizacja kliszy z 7/10.


Tego typu reklamowanie jest częste, np.:

·         9 – film Tima Burtona (był producentem, jednym z kilku producentów, ale w trailerze tylko jego nazwisko pojawia się wielkimi literami).
·         Zanim odejdą wody – film twórców Kac Vegas (dokładnie reżyser i producent w jednej osobie: Todd Phillips, plus ci sami scenarzyści).
·         Idealny facet dla mojej dziewczyny – film twórców Lejdis (czyli Saramonowicz: scenariusz i Konecki: reżyseria).
O ile nie każdy musi kojarzyć reżysera danego filmu i taka reklama może nam nieco przybliżyć typ fabuły (magia Burtona) czy też typ humoru, to reklamowanie filmu poprzez twórców efektów specjalnych (przykład Weekendu – twórcy scen akcji z Casino royale, ale fabuła pozostawia wiele do życzenia) raczej rozczarowuje.

Piwo dla tego, kto bez oglądania, zgadnie komu udało się w Sanctum na końcu przeżyć ;-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz