niedziela, 30 listopada 2014

Przeznaczenie – paradoks czasu, czyli dobry film o podróżach w czasie

Napisałabym, że dawno nie widziałam tak intrygującego filmu (ale widziałam ostatnio Wolnego strzelca – must see tego roku) więc napiszę jedynie, że mam ostatnio dobrą passę. Po pierwsze SF należy do gatunków przeze mnie najchętniej oglądanych, po drugie wątek podróży w czasie zawsze uważałam za interesujący. Co by było gdyby można było zmienić przyszłość? A może pewne rzeczy są nieuniknione i nie można im zapobiec? Co jeśli wydaje nam się, że coś powstrzymując w przeszłości nie sprawiło, że wydarzyło się to co nas do tego zmusiło w przyszłości? W tym filmie nie ma perspektywy liniowej czasu (gdzie coś zmieniając tworzymy alternatywna rzeczywistość jak w Podróży do przyszłości), mamy tutaj koło gdzie początek jest końcem a koniec początkiem a działania związane z podrożą czasie sprawiły że to co wydarzyło się w przeszłości było efektem podróży w czasie i tak miało być. Fabuła pokręcona, ale jak na film z wątkiem podróży w czasie o dziwo po przemyśleniu całości wszystko się zgadza.



W głównej roli możemy zobaczyć Ethana Hawke a i reżyserzy oraz scenarzyści już mają na koncie niezły filmy (Twórcy Daybrakers-świt – również w roli głównej Ethan Hawke).
Przeznaczenie nie jest ani filmem wysoko budżetowym, gdzie mamy nowoczesną technologię i fluorescencyjne fajerwerki, ani pełnym napięcia kinem akcji. Podróż w czasie w tym filmie odbywa się na zasadzie prostego skoku (nagłe zniknięcie i pojawienie się bohatera w przestrzeni) a całość opowieści odbywa się z naszego punktu widzenia w przeszłości. Nie dowiadujemy się ani jak to możliwe, że wynaleziono podróże w czasie, ani jakie są dokładnie zasady tego podróżowania. Bohater wysyłany przez swoją agencję podróżuje do lat `70 próbując powstrzymać na przestani lat bezskutecznie zamachowca bombowego. Podczas jednej z podróży w barze podróżnik w czasie spotyka mężczyznę i prowadzi z nim typową rozmowę jak to barman z pijącym zdołowanym klientem. Klient mówi mu, że może mu opowiedzieć najlepsza historię jaką w życiu usłyszał (ponieważ zazwyczaj prawdziwe historie są bardziej pokręcone niż fikcja). Większa część filmu to historia nierozumianej wyobcowanej sieroty, która nie mogła odnaleźć się w społeczeństwie, a za każdym razem, gdy była bliska zrealizowania marzeń los sprawiał, że życie znowu stawało się nieznośne i pozbawione sensu. Przeznaczenie jest raczej filmem o samotności opowiadającym tragiczną historie z niesamowitym twistem po 50 minutach seansu. Co jeśli można zmienić swoje życie, zabić, i mogłoby to ujść na sucho? Czy jeśli dostalibyśmy taka szansę wykorzystalibyśmy ją?
Oczywiście pewnych rzeczy można było się domyślić, co jednak nie zmienia faktu, że wszystkie opowiedziane i oglądane na ekranie wydarzenia idealnie składają się w jedną zapętloną całość. Więcej nie można napisać, a dyskutować można jedynie po obejrzeniu filmu. Film wymaga uwagi od samego początku i jest intrygujący, choć przez większą część seansu wysłuchujemy historii życia sieroty. Warto 8/10. Polecam, dla fanów SF i podróży w czasie pozycja obowiązkowa. Więcej filmów o podróżach w czasie i zestawienie filmów z tym wątkiem tutaj.


SPOILER Z-ZAKOŃCZENIE

Wszyscy bohaterowie filmu są jedną i ta samą osobą. Sierota dziewczynka- Jane (A) po urodzeniu dziecka i licznych operacjach staje się mężczyzną Johnem (B) . Podróżnik w czasie zabiera Johna by ten zabił mężczyznę, który uwiódł młodą Jane i ją zostawił. Jednak okazuje się John był tym mężczyzna, który wpadł na Jane i zrobił jej dziecko (D). Podróżnik w czasie po narodzinach dziecka cofa się w czasie i podrzuca dziecko (D) do sierocińca. Dziecko (D) które wyrosło na Jane (A) i potem stało się Johnem (B). John po wyruszeniu do przyszłości w raz z podróżnikiem podejmuje pracę w agencji, a podróżnik w czasie udaje się na emeryturę. John pracuje w agencji, ulega wypadkowi. Podróżnik w czasie (E) był Johnem=Jane. Z czasów przyszłości od kiedy zaczął pracować w agencji. Bohater był swoim własnym ojcem i matką, a także porywaczem, który podrzucił go do sierocińca. Paradoks. Okazuje się również, że podróżnik w czasie odnajduje w końcu zamachowca, który okazuje się być nim z przyszłości! Niekontrolowany już przez agencję (urządzenie się nie zrestartowało i nie wymazało mu pamięci) podróżnik w czasie wiedząc co się wydarzy dokonywał zamachów by zabić osoby, które w przyszłości doprowadzały do większych tragedii, tylko nikt o tym nie wiedział i agencja wysłała jego samego młodszego by powstrzymał sam siebie. Podróżnik zabija starego siebie. Zrobił to co on sam młody nie mógł wcześniej zrobić, gdy rozpoczął romans z żeńską wersją samego siebie (ale gdyby tego nie zrobił nigdy by się nie urodził). Paradoks. Wszystko to co się stało musiało się wydarzyć. Bohater musiał spłodzić samego siebie, by potem podjąć pracę w agencji zrekrutowany przez samego siebie by samego siebie ścigać. Totalnie zakręcone. Można się spierać czy to możliwe (DNA itd. Ale  to SF i przyjąć, że to możliwe), ale moim zdaniem wszystko się zgadza.

niedziela, 23 listopada 2014

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1 – sztuka propagandy w wydaniu SF

Niestety tym razem nie pokuszę się o analityczny tekst porównujący film z książka, ponieważ jak to w wypadku większości serii przenoszonych na wielki ekran, gdy wyszła część pierwsza sumiennie nadrobiłam od razu książkową trylogię chcąc wiedzieć jak większość osób, obejrzawszy część pierwszą filmu, co będzie dalej (Jednak zapraszam do pozostawienia komentarzy, jeśli ktoś wyłapał różnice pomiędzy książką a filmem).

Idąc na ten obowiązkowy seans w tym roku (Igrzyska do zdecydowanie należały do mojego Top 10 must see in ciemna this year) nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Co prawda nie zbyt szczegółowo pamiętałam książkę (poza najważniejszymi wydarzeniami), ale wiedziałam jedno: książkowo część trzecia, tj. Kosogłos, który na potrzeby filmowej ekranizacji (i potrzeby zbicia większej ilości kasy na niestety „tylko” trylogii) zdecydowano się zrealizować w postaci filmów czterech (co jest standardem zapoczątkowanym przez serię o Harrym Potterze) podobała mi się na mniej. Nie przepadam generalnie za filmami wojennym (gatunek zaraz koło westernów znajdujący się na ostatnich pozycjach kolejności gatunków filmowych które lubię oglądać).



Spodziewałam się działań wojennych, przygotowań do wojny i polityki. I dokładne to można zobaczyć w Kosogłosie. Fabuła nie porywa. W przeciwieństwie do części drugiej zbyt mało tu akcji, na ekranie głównie mamy serię dialogów, zmagań, filmów propagandowych i irracjonalnych działań gdzie w obliczu nalotu siostra bohaterki ratuje kota… Obiektywnie analizując przedstawione wydarzenia nie było w części pierwszej Kosogłosa przecież zbyt wielu „istotnych wydarzeń” i zdecydowanie widać tu „rozciąganie” fabuły na siłę. Wiele scen spokojnie można by usunąć i skrócić jeśli chciałoby się jednak zekranizować trzecią książkę jak należy - kręcąc jeden film. Paradoksalnie to co mogłoby być najciekawszą sceną zmagań wojennych oglądamy z perspektywy Katniss na ekranach telewizorów i później śledzimy ją zaniepokojoną, bezsilną w oczekiwaniu na wieści dotyczące towarzyszy broni. Zazwyczaj pierwsza część z dwóch mających pokazać finał historii jest zbyt rozwleczona i czekamy na wielki finał kolejny rok. To słabość większości takich ekranizacji.
Nie wiem jak to jest (choć powinnam) i jedynie po trosze jestem w stanie wskazać dlaczego, ale jednak Kosogłos jest filmem dobrym.

Katniss jest w szoku po wydarzeniach z 75 Głodowych Igrzysk. Nie może sobie darować, że uratowano ją, nie Peetę. Prezydent Coin i Plutarch chcą by była symbolem i zaangażowała się w walkę przeciw Panem. Dystrykt 13 stara się walczyć  i manipulować rzeczywistością tak jak ci z którymi chcą walczyć: propaganda przeciwko propagandzie. Mamy więc na ekranie głównie politykę, zmagania bohaterki, patetyczne sceny, mające zachęcić lud do działania spoty mające wywołać rewolucję. Jeśli by ten film nie nakręcił ponownie Lawrence (który wyreżyserował coś tak dobrego jak W pierścieniu ognia) i gdyby nie ta obsada, fabularnie ten film powinien być klapą (rozciągniecie fabuły na potrzeby dwóch filmów), ale nie jest.

Jednak Jennifer Lawrence może za właśnie takie aktorskie umiejętności dostała Oskara (przypominam zdobywczyni statuetki za rolę w Poradniku pozytywnego myślenia, co dla mnie jest niezrozumiałe, ale Jennifer ostatnio udowadnia, że na prawdę potrafi grać). W jej wydaniu Katniss beznadziejnie wypada przed kamerą wykrzykując wyuczone i wyreżyserowane słowa, w jej wydaniu Katniss jest prawdziwa gdy walczy i targają ją emocje. Na ekranie możemy wręcz uchwycić różnice między Katniss zagubioną a Katniss dziewczyną, która roznieca i igra z ogniem. Paradoksalnie jak na blok blockbuster gdzie należałoby się spodziewać, że najmocniejszą strona filmu będą spektakularne sceny batalistyczne to partie dialogowe wszystkich bohaterów sprawiają, że uważam, że pomimo braku „akcji” to jest dobry film. Wszystkie sceny począwszy od rozmowy Plutarcha z Effie (najlepsze sceny tej postaci ze wszystkich jak dotąd części), negocjacje Katniss dotyczące zostania „symbolem rewolucji” (dodanie na koniec warunku dotyczącego kota) skończywszy na wkroczenie Haymitcha (wciąż dobry Harrelson) na ekran i świetnej sceny dyskusji „kiedy Katniss potrafiła porwać za sobą lud?”. Nawet Peeta (Josh Hutcherson) który początkowo mi nie przypadł do gustu w tej części bardzo zyskuje.

Kiedy juz widzimy na ekranie to, co powinno nas wzruszyć, pokazać determinację bohaterów ja w to wierzę. Bardzo doba scena przemówienia po zbombardowaniu szpitala i piosenki nad rzeką. Świetna robota zważywszy na materiał. Dobra reżyseria, świetna obsada. Rozwleczenie fabuły do wydarzenia z nadzieją, na spektakularne zakończenie serii w przyszłym roku. Warto wybaczając dłużyzny, raczej polecam. Nie mocne, ale jednak  8/10 (obiektywnie słabiej od W Pierścieniu ognia).

Dobry "motyw muzyczny":
https://www.youtube.com/watch?v=uCzX_6kOgVY




SPOILER-ZAKOŃCZENIE

Plutarch dostaje cynk dotyczący miejsca uwięzienia Peety, Annie i Johanny. Katniss dowiaduje się o akcji odbicia zakładników gdy ta już jest w toku (Gale bierze w niej udział). Finnick nagrywa film propagandowy, który zakłóca system obronny Panem, kiedy ekipa ratunkowa włamuje się do wieży, by odbić zakładników. By odwrócić uwagę Panem i podtrzymać nagranie Katniss nawołuje prezydenta Snowa. Ten jej odpowiada  mówi, że nie ma już odwrotu od wojny zdradza jej, że wie iż właśnie próbują odbić Peetę. Katniss załamana czeka zniecierpliwiona nie wiedząc co się stało z ekipą ratunkową. Okazuje się, że wszyscy wrócili wraz z uratowanymi towarzyszami. Katniss biegnie by zobaczyć się z Pieetą. Strasznie wyglądający, poobijany i wychudzony Peeta gdy widzi Katniss atakuje ja i próbuje udusić. Katniss budzi się w szpitalu. Dowiaduje się, ze zrobiona Peecie pranie mózgu i zrobiono z niego maszynę do zabicia Katniss. Prezydent Coin oznajmia dystryktowi 13 sukces odbicia zakładników. Katniss idzie do Sali gdzie jest trzymany Peeta i widzi jak chłopak rzuca się przywiązany do łóżka. Koniec
Spoiler dotyczący kolejnej części w tekście Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia.

sobota, 15 listopada 2014

Mapy Gwiazd – czyli obraz Hollywood według Cronenberga

W przypadku wielu „znanych” reżyserów, których filmy znajdują się raczej na pólkach z napisem „kino ambitne” zazwyczaj na początku bardzo się bronię póki nie obejrzę przełamawszy się nieco i przygotowawszy na nieco trudniejszy, bardziej wymagający seans filmowy. Zazwyczaj wystarczy jeden film bym „odkryła Amerykę” i rozpoczęła nadrabianie nagannych zaległości.
Von Trier może mnie nie zachwycił Antychrystem, za to Melancholia i seria o cierpieniu (Tańcząc w ciemnościach, Przełamując Fale) a zwłaszcza Dogville miały już to coś. Jego najnowsza Nimfomanka nie szokowała tak, jakby się wszyscy tego spodziewali, ale jednak jest to kino intrygujące a nowe filmy Von Triera są na mojej liście obowiązkowej do obejrzenia w kinie.
Jarmusch kupił mnie jednym filmem – Tylko kochankowie przeżyją (jedno z większych moich odkryć tego roku) i planuję nadrobić pozo stele jego filmy.

Za to Cronenberg pomimo tego, że widziałam więcej niż jeden jego film wciąż nie jest reżyserem, którego filmy oglądałabym „w ciemno” i zaznaczała premiery w moim kalendarzu. Moim pierwszym filmem Cronenberga była Niebezpieczna metoda, a tytuł ten zainteresował mnie nie ze względu na nazwisko reżysera a głownie temat (Film o Jungu i Freudzie) oraz obsadę (Vigo Mortensen i Keira Knightley). Nie był on na tyle wyjątkowy w swej konstrukcji czy sposobie kręcenia bym zainteresowała się wtedy nazwiskiem reżysera. Film Pająk obejrzałam głównie dla Ralpha Fiennesa, a jeden z nowszych filmów Cosmopoliss by sprawdzić, czy Pattinson wypadnie lepiej niż w roli wampira. Okazało się, że  ani Pająk, ani Cosmopolis nie były filmami przystępnymi. Cronenberg okazał się dla mnie zbyt ambitny.



Ponownie w jego filmie grają bardzo znane nazwiska (które wcześniej zachęcały mnie do obejrzenia jego filmów).
Robert Pattinson ponownie w filmie Cronenberga jeździ limuzyną tym razem jednak nie jako pasażer, ale jako szofer. Nie miał w tym filmie szansy specjalnie się wykazać. Zagrał prostego karierowicza, umawiającego się z dziewczyną, bo tak wyszło i nie odmawiającego gwieździe.
Natomiast Mia Wasikowska ponownie wciela się w rolę postaci nieco wyizolowanej i nieodgadnionej (Aktorka zdecydowanie wybiera bardzo ciekawe role – Tylko Kochankowie przeżyją, Stoker). Ma zdecydowanie talent to grania postaci wyciszonych i chorych psychicznie.
John Cusack dobrze wypada w roli współczesnego pisarza (treść książki? Bardzo ważna jest odpowiednia jej promocja).
W filmie jednak zdecydowanie błyszczy Julianne Moore (paradoksalnie biorąc pod uwagę tematykę filmu i tego, że jej bohaterka tak bardzo chciała dostać ważną rolę, która zapewni jej nagrody filmowe) i zdobyła za tę role Złotą palmę na Festiwalu w Cannes!

Mapy gwiazd okazały się filmem bardziej przystępnym, podejmującym może w bardziej oczywisty sposób temat i jak dla mnie ciekawszy „bliższy” zawierający smaczki w postaci wymienianych na ekranie znanych nazwisk i elementów świata show biznesu. Film ten jest pastiszem, krytyką Hollywood, gdzie dba się o pozory, najważniejsza jest kariera i dbanie o reputację.

Aktorka stara się dorównać zmarłej tragicznie matce również aktorce, cieszy się z dostania roli (w remake`u oczywiście) gdy jej rywalka przeżywa rodzinną tragedię (Rola stworzona pod Oscary!). Nastoletnia gwiazda już ma za sobą odwyk (i sponsora który sam jest trzeźwy od 20 lat i był sponsorem Roberta Downey Jr`a). Kierowca limuzyny jest niespełnionym scenarzystą. Wszelkie skandale są skrzętnie tuszowane by nie psuć sobie opinii i szansy na rozwój kariery (pierwsza myśl matki młodocianej gwiazdy w momencie popełnienia przestępstwa to „czy uda się to zatuszować na tyle by nie zakłóciło to zdjęć do nowego filmu syna?”). nastolatek w ramach pocieszenia proponuje chorej dziewczynie iPoda. Pisarz słucha Audiobooka Dalajlamy (Dalajlama to cool facet). Gwiazda miała oczywiście służącą, która kradła. Normalką jest łóżkowy trójkąt, panuje kult młodości (Ona  jest taka stara ma 23 lata a na Imdb podają że 16). Pracę można dostać dzięki znajomości z Carrie Fisher (Księżniczka leja z Gwiezdnych wojen) poznanej na Twitterze, a posiadanie poparzonej asystentki jest interesujące. Padają modne ostatnio nazwiska Goslinga, Hathaway, Emmy Watson i Zooey Deschanel. Wszyscy są na festiwalu w Sundance, znajomi występują w The Voice. Gwiazda mająca osobistą asystentkę nie krepuje się przy niej pierdzieć i zadawać bardzo osobiste pytania.

Blichtr i bogactwo zostały skontrastowane z rodzinnym dramatem i problemami psychologicznymi zamiatanymi pod dywan. To czego inni o nas nie wiedzą nie istnieje. Jeśli pojawia się ktoś niewygodny można mu zapłacić odpowiednia kwotę by zniknął z naszego życia, można załatwić zakaz zbliżania się.
Czy to był prawdziwy obraz Hollywood? Mam nadzieję, że Cronenberg przesadził (a może jednak nie?).
Tym razem przekaz był jasny, film zrozumiały (prostszy?). Scenariusz intrygujący (postać Agathy) i bardzo dobra rola Moore. Warto 7/10.


SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Zazdrosna o Agathę Havana „uwodzi” Jeroma. Uprawiają seks w limuzynie na co z domu patrzy Agatha. Havana krzyczy na Agathę i ja zwalnia za to, że nie pojawiła się w pracy przez kilka dni. Agatha zabija Havanę (udeża ja w głowę jakaś nagrodą, a potem dobija ponownie uderzając ją raz za Rezem). Benije mając omamy, ciągle widząc zmarłą dziewczynę dusi partnerującego mu w filmie drugiego aktora. Benji ląduje w szpitaku, a rodzice martwią się, czy to nie zaszkodzi jego karierze. Stafford wraca ze spotkania i znajduje palącą się przy basenie żonę. Wrzuca ja do basenu. Benjie znajduje ojca przy basenie leżącego na leżaku z otwartymi oczami (prawdopodobnie martwy) i zdejmuje z jego palca odroczkę.
Rodzice Agathy ukrywali przed wszystkimi sekret, że są rodzeństwem. Agatha chcąc odtworzyć ich grzech namówiła Benjego by zdobył obrączkę ojca. (oboje byli chorzy psychicznie) Agatha i Benji składają sobie śluby małżeńskie i zażywają garść tabletek powtarzając słowa wiersza, które ciągle wspomina Agatha:

Na nieobecności bez żądzy
Na nagiej samotności
Na stopniach śmierci
Wypiszę twoje imię
Na wróconym zdrowiu
Na grozie, która minęła
Na nadziei bez wspomnień
Wypiszę twoje imię
Mocą jednego słowa
Zaczynam życie od nowa
Urodziłem się, by cię poznać
i by ciebie nazwać
Wolności

KONIEC

niedziela, 9 listopada 2014

Interstellar- ruszając w kosmos by ratować nie ludzkość, ale własną rodzinę

Nolan podobnie jak Fincher jest reżyserem na którego filmy idę do kina właściwie w ciemno. To nazwisko jest gwarantem filmu bardzo dobrego, jeśli nie rewelacyjnego (w zależności od gatunku, jednak każdy ma swoje predyspozycje). Nolan ma na swoim koncie filmy, których nie wypada nie znać począwszy od majstersztyku narracyjnego jakim jest Memento, poprzez Incepcję (Co jest twoim Totemem?) skończywszy na „nowym mrocznym Batmanie” (Dlaczego upadamy? Żeby nauczyć się podnosić).

W zeszłym roku Alfonso Cuaron dostał Oscara za reżyserię Grawitacji, nawet Sandra Bullock została nominowana za rolę w tym filmie. I to właśnie Cuaron nico inaczej podszedł do tematu przebywania w kosmosie dając nam wizualny i muzyczny majstersztyk.
Co zrobił Nolan? Podjął się zrealizowania filmu opierającego się na dobrze wszystkim znanej kliszy (Grupa dzielnych Astronautów wyrusza w nieznane przez portal do odległej galaktyki by ratować ludzkość w obliczu obumierającej Ziemi). Do odegrania głównych ról wybrał aktorów, którzy już na swoich półkach mają Oscary:
Matthew McConaughey już od jakiegoś czasu uznaję za aktora bardzo dobrego a nie tylko komediowego amanta jak to było z dziesięć lat temu i ponownie w Interstellar pokazuje, że jest aktorem bardzo dobrym (Oscar za Dallas Buyers Club).
Anne Hathaway dwa lata temu zgarnęła statuetkę właściwie za 5 minutową scenę w Nędznikach (moim zdaniem zasłużenie). Pracowała również wcześniej z Nolanem na planie Mroczny rycerz powstaje.
Z tej nagrodzonej dwójki w Interstellar zdecydowanie pierwsze skrzypce gra Matthew a w roli żeńskiej lepiej wypada Jessica Chastian (co prawda nie ma Oscara, ale już dwie nominacje do statuetki na koncie).
Ponadto na ekranie możemy zobaczyć Michaela Caine`a (ponownie aktor pracujący z Nolanem na planie Batmana i Incepcji) w roli niestety bardzo schematycznej „naukowca usiłującego rozwiązać równinie pozwalające na uratowanie ludzkości”) a i Matt Damon ma w tym filmie swoje 5 minut.



Mamy więc gwiazdorską obsadę i banalną kliszę jako podstawę historii. Mamy w składzie wyprawy kilku mężczyzn i oczywiście tę emocjonalną kobietę oraz rzucającego żartami robota, presję czasu, problem brakującego paliwa i tracenia kolejnych członków załogi (ale na szczęście i sami bohaterowie potrafią dostrzec tę ironię). Były już czarne dziury, była względność czasu i  inne fizyczne teorie (które prawdopodobnie zostaną zakwestionowane i uznane za niemożliwe z fizycznego punktu widzenia przy okazji komentarzy do tego filmu). Mamy też wiersz wypowiadany przez bohaterów i dramatyczne decyzje.

Nolan jednak potrafił w nowy sposób pokazać nam film o super bohaterze i również na swój sposób przekształcił schemat filmu o wyprawie dzielnych astronautów by ratować ludzkość. Film ten nie jest pasjonującą wyprawą w kosmos, a bardziej dramatem rodzinnym. Na początku można się zastanawiać po co pokazuje nam się wywiadówkę w szkole, rozpacz małej dziewczynki gdy jej ojciec ją opuszcza by ratować świat? na rzecz tych scen minimalizuje się i stosuje ogromną elipsę od momentu trafienia bohatera do NASA do rozpoczęcia wyprawy (rodzą się w tedy pytania, jakim to sposobem były pilot nagle awansuje na kapitana statku gwiezdnego, kiedy zdążył przejść szkolenie i kogo zastąpił t takim razie w tej misji skoro wszystko już było gotowe). Tyle samo czasu poświęca się eksploracji obcej planety, co serii „wideo listów”.
Wszystko to miało sens, ponieważ Nolan nakręcił film o rodzinie i naturze ludzkości. Potrafimy myśleć i poświęcać się dla swoich bliskich, ale o wiele trudniej myśleć nam o przetrwaniu gatunku. Gotowi jesteśmy umrzeć dla tych, których znamy i już żyją nie dla przyszłych pokoleń. Taka jest natura człowieka. W jego naturze również tkwi podążanie za głosem serca wbrew rozsądkowi, potrafi być też samolubny wybierając siebie ponad dobro ogółu. Wierzymy w to, że sposób na uratowanie ludzkości pokazują nam „obcy” a nie w to, że możemy dokonać tego sami.
Refleksja jaką wywołuje Interstellar sprawia właśnie, że nie jest to „tylko” film o gwiezdnej wyprawie. Historia jest pokazana tak, że prawie trzy godzinny seans wcale się nie dłuży. Film trzyma  w napięciu i ma niebanalną konstrukcje (zgrabna klamra na końcu). Bardzo dobre kino. Warto 8/10 (jednak nie rewelacyjne. Film do obejrzenia raczej na raz).

SPOILER-ZAKOŃCZENIE


Duchem, który zrzucał książki z półki w pokoju Murphy był jej ojciec. Cooper usiłując dotrzeć do trzeciej planety (po tym jak profesor Mann ich zdradził i zginął) wiedział, że nie będą mogli wylądować jeśli nie zrzuci więcej balastu. Poświęcił siebie i spuścił swoją kapsułę w głąb czarnej dziury. Wewnątrz niej katapultował się ze statku i wpadł w dziwny błyszczący tunel. Wpadł go dziwnej konstrukcji gdzie znajdował się za półką z książkami, czas był wielowymiarową przestrzenią. Mógł zaglądać zza półki w różnych punktach w czasie. Widział Murphy obserwującą regał. To nie kosmici go wysłali w kosmos. On sam to zrobił. Najpierw widząc siebie opuszczającą córkę wypchnął książki tak by Murphy odczytała słowo „Zostań”, potem uświadomił sobie, że to on sam siebie wybrał i siebie wysłał do NASA. Podał sobie lokalizację. Uświadomił sobie, że to wcale nie obcy pokazali im drogę wyjścia i sposób na uratowanie ludzkości, to ludzkość dała sobie szanse, z momentu w przyszłości gdy zapanują nad czasem. Cooper podaje dane z czarnej dziury Murphy z pomocą drgania wskazówek zegara, ponieważ wiedział, że Murph wróci po ten zegarek i wróciła. Cooper wypada z przestrzeni i znajduje się w kosmosie. Zostaje odnaleziony w pobliżu Saturna. Budzi się w szpitalu na stacji kosmicznej w pobliżu Saturna w „przyszłości”. Murphy uratowała ludzkość poprzez rozwiązanie równania. Cooper spotyka się ze swoja córką, która jest już staruszką. Wiedziała, ze on do niej wróci. Murphy mówi ojcu, żeby leciał do Brand, która samotnie na trzeciej planecie prawdopodobnie rozpoczyna realizacje planu B. Cooper kradnie statek. KONIEC.