Jarmusch
od dawana czekał na mojej liście ”warto się zapoznać z jego twórczością”. To
jeden z tych reżyserów, obok Hanke`go, Kubricka, Ozona, Almodovara, Larsa Von
Triera, których warto znać. Ponoć wstydem dla kinomana jest przyznanie się do
nieobejrzenia jakiejś „klasycznej” pozycji, ale bronimy się jednak samym faktem,
że mamy świadomość takiego baku na liście filmów już obejrzanych. Jamrmusch był
takim moim niedopatrzeniem, ponieważ, jak już się spowiadam, okładki filmów
niezbyt były dla mnie zachęcające (ten sam problem miałam kiedyś z Woodym
Allenem). Od dawien dawna mam na mojej liście Truposza za względu na udział Johny`ego Deppa w tym filmie. Jednak
pierwszym filmem, którym mnie do siebie w pełni przekonał Jarmusch są Tylko kochankowie przeżyją. Paradoks, film
reżysera ambitnego w końcu obejrzany dzięki temu, że podjął temat wałkowany w
kółko od lat kilku w popkulturze: wampiry. Tylko, że ani to pusta, ani łzawa,
ani naiwna historia nie była. Tylko, że w teoretycznie niezbyt skomplikowanym scenariuszu,
który dałoby się streścić w pięciu zdaniach, kryją w się pokłady znaczeń. Kino
ambitniejsze od popkulturowej papki odróżnia sposób nakręcenia, muzyka i refleksja
po seansie do której skłania, oraz sceny filmu, do których chciałoby się powrócić.
Jarmusch stosuje ciekawe jęcia postacie z góry, gdy idą jedynie pokazując idące
nogi, gdy jadą autem tylko ich twarze jak w starych filmach.
Banalna
historia wampira melomana, artysty-twórcy bardzo dobrych utworów, który nie
chce występować na żywo. On kolekcjonuje gitary, które mu dostarcza typowy „dude”.
Mieszka w zagraconym mieszkaniu, w którym czas zatrzymał się na latach 60. Nosi
ponad stuletni szlafrok, ma gramofon i jest bardzo, bardzo rozczarowanym „życiem”.
Siedzi tylko w mieszkaniu i słucha muzyki. Żyje w Detroit, mieście jawiącym się
jako opuszczone, brudne i pogrążone w podobnym marazmie co bohater. Jego żona
mieszkająca w Tangerze zaniepokojona nienajlepszym nastrojem męża postanawia do
niego przyjechać, choć nie lubi tych wielodniowych podróży, ponieważ musi
wykupywać bilety na nocne przeloty. Ona uwielbia czytać poezję, a w daleką
podróż zabiera jedynie książki.
W
filmie ukazane są wampiry na swój sposób w kwestii podstawowych „właściwości” „dosyć” typowe. Dostosowały się do życia w XXI
wieku. W dzień śpią, w nocy słuchają muzyki, piją krew z niewielkich kieliszków
lub w postaci lodów na patyku. Po ulicy chodzą w ciemnych okularach, noszą
rękawiczki, potrafią poprzez dotyk określić „starość” dotykanych przedmiotów. Utrzymują
wizerunek wyizolowanych „gwiazd rocka”. Zapasy dobrej krwi zdobywają kupując ją
ze szpitali. Konieczność zaproszenia do wejścia do domu jest efektem jedynie przesądu:
wchodzenie nieproszonym przynosi pecha. Wampiry po wypiciu krwi popadają w
chwilowy stan upojenia.
Adam
i Eve (imiona zdecydowanie nieprzypadkowe) rozmawiają o przeszłości, czasach
które minęły. Eve wciąż prosi Adama by opowiedział jaki był Bayron i Shelley. Adam
przez lata wypuszczał w świat w swoją muzykę, sprawdzając czy do niego wróci, pozwolił
nawet jako swój utwór opublikować wielkiemu kompozytorowi. Używają łacińskich
nazw na określanie gatunków roślin i zwierząt. Eve uwielbia teksty swojego
przyjaciela Chrisphera Marlowe`a. W filmie potwierdzają teorię wielu
Szekspirologów, jakoby to Marlowe był autorem dziel przypisywanych Szekspirowi.
Adam odwiedza szpital z etykietką pracowniczą:„Dr. Faust”, i rozmawia z Dr. Watsonem.
Przypadek? Oczywiście, że nie. Dr. Faust to postać znana głównie z utworu Wolfganga
von Goethego. Faust miał zaprzedać duszę diabłu jeśli zazna pełni szczęścia wypowiadając
słowa: „trwaj chwilo jesteś piękna”. Utwór o Fauście napisał wcześniej również
Chrispoher Marlowe Tragiczna historia Dr.
Fausta w oparciu o legendę o Fauście. Wybór właśnie takiej etykietki przez
Adama niezwykle ciekawy i sugestywny. Na pierwszym poziomie w filmie sugerują tęsknotę
wampirów za czasami romantyzmu (utwór Goethego, wspominanie Bayrona, Shelley), ale
przyjaźnią się również z Marlowem , twórcą utworu o tej postaci, więc wybór
tego imienia mogłoby być jedynie efektem znajomości jego utworów. Jednak jednocześnie
fakt przywołania akurat Fausta i tym samym wątku zaprzedania duszy diabłu w
kontekście wampirycznego tematu i swoistego wątku potępienia tych istot i ceny
jaką za to płacą – picie krwi jest niezwykle sugestywny. Wszystko to osiągnięte
tylko za pomocą jednego ujęcia kamery na etykietkę Adama, gdy jest przebrany za
lekarza. (Panie Jarmuch ukłony z mojej strony.) Te małe tropy przewijają się w
prostych dialogach, niby niewiele znaczących scenach, a jest to dokładnie to co
uwielbiam w tego typu nieco „intelektualnym kinie”. Na ekranie widzimy głównie parę
kochanków, a używam tego określenia nie bez podstawienie. Oglądając ich wspólne
sceny bez cienia wątpliwości wierzę w ich miłość. Tym różni się kino reżyserskie
od naiwnych hollywoodzkich obrazów. Jarmushowi pokazał „tylko” wspólne słuchanie
muzyki, leżenie w milczeniu na kanapie, nocne jazdy po mieście, ściąganie
rękawiczek i trzymanie się za ręce oraz wspólny taniec – tylko tyle by pokazać
miłość, która przetrwała wieki. Ja im wierzę .Jarmusch gra też
niedopowiedzeniami. Nie uzyskamy w tym filmie odpowiedzi na pytanie, czemu
mieszkali osobno, dlaczego mieszkają w zagraconych mieszkaniach, dlaczego Adam
nie lubi tak bardzo siostry Ewy Avy (choć można się domyślić), dlaczego są tak
zobojętniali wobec świata i rozczarowani ludzkością (Zombie niszczą świat).
Mają całą wieczność by wciąż zaczynać od nowa, ale są razem. Zakończenie i jego
wydźwięk są doskonałym podsumowaniem i jednoczesnym kontrastem do tego co oglądaliśmy
przez cały film. [Spoiler: przeintelektualizowane wampiry, które są jakby
pozbawione emocji, obojętne na świat, istoty swoiście wyższe wiedzące lepiej, traktujące
ludzi jak istoty głupie niczego nie rozumiejące, Adam, który chciał popełnić
samobójstwo. Oni to w chwili gdy gotowi są umrzeć z powodu braku pokarmu,
jednak jeśli nadarza się okazja, budzi się w nich instynkt myśliwego i zabójcy.
Pokazują swoje kły. Genialne!]
Rola
Toma Hiddelstona zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Aktor, który zyskał uwagę szerszej
publiczności głównie dzięki roli Lokiego w Avengersach, w tym filmie pokazał
zupełnie inne oblicze. Po obejrzeniu Tylko
kochankowie przeżyją Hiddeelston zdecydowanie nie jest już dla mnie Lokim
tylko Adamem. Spojrzenia zniechęcenia, złości, smutku, beznadziei. Hilddelstone
pokazując niesamowity wachlarz emocji w scenach, w których nic niby się nie
dzieje. Niezwykle interesująca, w tym całym buncie i beznadziei atrakcyjna
postać. W porównaniu do niego Tida Swinton nie wypada tak dobrze, choć jej
nieco androgeniczna natura (wciąż twierdze, ze jej najlepsza rola jest ta z Constantine) doskonale pasuje do
pozbawionych emocji krwiopijców. Jedyne co mi w tym duecie trochę przeszkadzało,
to znacząca i jednak widoczna różnica
wieku aktorów (w rzeczywistości gdzie postaci żyją wiecznie właściwie nie powinno i
na pewno Adamowi i Eve nie robiło to różnicy). Hiddelstein ma 33 lata a
Swinton 53 i ta widoczna różnica „wieku” wampirów była jedynym zgrzytem dla
mnie w tym filmie. Mia Wasikowska jako młodsza siostra Ava po raz kolejny mnie
do siebie przekonuje, choć nie miała zbyt skompilowanej roli do zagrania.
Film
bardzo dobry, choć wymagający i zdecydowanie nie dla wszystkich. Bardzo mocne
8/10 (bliżej 9 nawet). Polecam z zastrzeżeniem, że to kino „reżyserskie”, nieco
więcej wymagające od widza, gdzie nic się nie dzieje, a jednak treści jest tak
wiele, że mogłabym jeszcze pisać i pisać o teorii przyciągających się cząsteczek,
problemie wody, Tesli i wielu innych wątkach. Film nominowany do Złotej Palny na festiwalu w Cannes. Warto.
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Ava
wysysa Iana. Adam i Eve wyrzucają ją z domu. Pozbywają się ciała. Muszą
wyjechać z miasta, ponieważ widziano ich z Ian`em. Jadą do Tangeru. Mają za sobą
bardzo długa podróż, są głodni, wymęczeni, ledwo wstają z łóżek. Eve nie może
dodzwonić się do Amrlowe`a. resztkami sił do niego idą. Okazuje się że Marlowe
jest chory. Wypił skażoną krew. Marlowe umiera. Adam i Eve dostają od niego
ostatnią porcję dobrej krwi. Nie maja skąd wziąć więcej, Są w beznadziejnej
sytuacji. Resztkami sił idą przez miasto. Eve kupuje Adamowi nowy instrument. Siadają
na ziemi gotowi umierać. Dostrzegają całującą się parę. Wciąż zobojętniali obserwują
ich. Podejmują decyzję, wstają. Adam mówi, że bierze dziewczynę. Wysuwają kły. KONIEC.
Te
zobojętniałe wampiry, które potępiły zachowanie Avy na końcu okazują się jednak
drapieżcami.
No dobra, to się przyznam ;) Nie oglądałam jeszcze żadnego filmu tego reżysera.. Film "Tylko kochankowie..." znalazł się na mojej liście "do obejrzenia", ale jest to tak długa lista, że nie wiem kiedy zrealizuję plan. Tym bardziej, że wampirzy motyw jakoś mnie specjalnie nie zachęca. Po Twojej recenzji wywnioskowałam (chyba słusznie), że nie jest to kino rozrywkowe, typowy zapychacz czasu, więc lepiej poczekam, aż będę w odpowiednim nastroju na nieco ambitniejsze kino.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
SzutkiPlochi z In Love With Movie ;)
Zdecydowanie film na wieczór z ogromnym zapasem cierpliwości i ochotą na bardziej intelektualny seans ;-)
OdpowiedzUsuń