Mroczny rycerz to trzeci film Nolana o Batmanie, trzeci i ostatni
jak zapowiedział nam reżyser. Miało to być zamknięcie serii. I za prawdę wam
powiadam było!
Tym razem do seansu (W
przeciwieństwie do pójścia do kina na Prometeusza
Rideley`a Scotta, bo nie odświeżyłam sobie serii Obcego) się przygotowałam jak
trzeba. Dwa wcześniejsze filmy z serii (Batman-
początek, Mroczny rycerz) obejrzałam kilka dni temu. Powtórka tych części była
bardzo potrzebna. Mroczny rycerz powstaje bardzo nawiązuje do
wcześniejszych wydarzeń, jest idealną
cząstką tego, co już widzieliśmy we wcześniejszych filmach. Doskonale uzupełnia
i rozwija wątki poruszone w Początku
i Mrocznym rycerzu. To właśnie dzięki
Mroczny rycerz powstaje te trzy filmy
stały się spójną całością. (Dlatego przed obejrzeniem polecam sobie przypomnieć
dwa pierwsze filmy). Nie będę tu opisywać fabuły. W trailerach nie pokazano nam
zbyt wiele, jedynie podsycając nasze niecierpliwienie się i wielkie oczekiwanie
na to dzieło przed premierą filmu. Nolan
wie jak zbudować legendę, wie też jak zaskoczyć widza, nie spełniać jego
oczekiwań, pokazać mu coś czego by się nie spodziewał, jednocześnie dając nam dokładnie
to, co obiecywał. W tej części czekamy na tego Batmana, czekamy na pojawienie się
Bruce`a kryjącego się w wielkim, pustym domu. Odrzucając zarzuty, że mało w tym
Batmanie samego Batmana, jednak gdy on pojawia się na ekranie, to gra pierwsze
skrzypce.
W przeciwieństwie do Mrocznego rycerza Christiana Bale`a nie przyćmił
w tym filmie żaden inny aktor (W ramach przypomnienia: legenda Heatha Ladgera
wcielającego się w rolę Jokera, który wkrótce po odegraniu tej roli zmarł. Akademia
przyznała mu pośmiertnie Oscara). To niewątpliwie Batman w tym filmie jest
najważniejszy, choć wiele czasu w nim zostało poświęcone na rozbudowanie innych
wątków. Nieco sceptycznie byłam nastawiona do wystąpienia Anne Hathaway jako
Kobiety-Kot. Aktorka ta kojarzy mi się pozytywnie z lekkimi komediami (Diabeł
ubiera się u Prady!), ale nie pasowała mi do mrocznego Gotham. Muszę jednak
przyznać, że momentami pokazała kawałek nawet niezłego aktorstwa, a w filmie
nie było jej na tyle dużo, by mogła irytować. Pozytywne również było trzymanie się
w tym przypadku konwencji „realistycznej” i uczynienie z tej postaci jedynie sprytną
złodziejkę a nie wielbicielką kotów, mającą 9 żyć (Patrz Powrót Batmana z 1992 roku w wersji Burtona czy co gorsza Kobieta-Kot z Halle Berry z 2004 roku). Główny
wróg Bane na miarę legendy Batmana został wykreowany jako przeciwnik nie do
pokonania i co ciekawe dowiadujemy się o nim o wiele więcej niż o
wcześniejszych wrogach Batmana (praktycznie nic nie wiadomo było Jokerze). Było
dużo akcji, scenariusz bardzo przemyślany.
Wracając jednak do legendy…
Dlaczego upadamy?
Żeby nauczyć się podnosić.
Uwielbiam patos takich sformułowań,
uwielbiam trzymanie się w kolejnych częściach serii znanych nam już kwestii. Uwielbiam
tę spójność, na ten pokrętny sposób uwielbiam tę powtarzalność. Tak, i w tej
części Pan Fox uprzedzając pytanie Bruce`a mówi mu: Tak, mamy takie czarne. W części pierwszej ojciec Bruce`a wydostaje
go z jaskini, do której wpadł chłopiec. W części trzeciej z jaskini o własnych
siłach wydostaje się bohater-legenda. Doskonałe zakończenie i oby Nolan, jak
zapowiadał, nie nakręcił tego dalej pozostawiając nam wspaniałą, spójną, zakończoną serię 9/10.
Ehhh, choć furtkę scenarzyści
sobie do Spin-offa zostawili…
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Bane łamie Batmana (Dosłownie złamał mu kręg, Bruce nie mógł chodzić). Bane przejmuje
władzę nad miastem i terroryzuje je Bombą, która wybuchnie w ciągu 6 miesięcy. Złoczyńcy
rządzą Gotham. Bruce został uwięziony w miejscu, z którego pochodził Bane. Było
to wiezienie, z którego można było się wydostać wspinając się po skale. Bruce
dochodzi do siebie przez miesiące. W mieście Gordon i młody policjant próbują
uwolnić uwięzionych policjantów w kanałach i zlokalizować bombę. Po kilku
próbach, po miesiącach walki z samym sobą i poznaniu historii Bana (był
chłopcem, który jako jedyny się stamtąd wydostał) Bruce zrozumiawszy, że to
lęk przed śmiercią daje siłę wydostaje się z więzienia (symboliczna scena!). Ratują
miasto, Selinę jednak obchodzą inni ludzie i też pomaga Batmanowi w ostatniej
chwili. Okazuje się, że to nie chłopiec wydostał się z przeklętego więzienia
tylko dziewczynka – Miranda Tate, która była córką Ra's Al Ghula (Liam
Neeson z Batman-poczatek). W
ostatniej chwili Batman musiał na linie przytwierdzonej do samolotu odlecieć
razem z bombą i zginąć, ponieważ maszyna nie miała autopilota. Powiedział Gordonowi, kim naprawdę jest, wspominając chłopca, którego pewien policjant
okrył kocem po śmierci rodziców (patrz Batman-początek). Pochowali Bruce`a. Batmanowi
postawili pomnik. Pan Fox czuł się winny, że samolot nie miał autopilota. Chciał
wiedzieć, co mógł zrobić lepiej. Okazuje się, że pewna poprawka była wprowadzona
pól roku wcześniej. Samolot miał autopilota. Młody policjant odchodzi ze
służby zwątpiwszy w wymiar sprawiedliwości, kobieta oddając mu jego dokumenty,
mówi mu, że może powinien używać prawdziwego imienia…Robin (!). Chłopak
odnajduje jaskinię Batmana. Alfred, tak jak opowiadał Wayne`owi pojechał jak co
roku na wakacje a tam…zobaczył Bruce`a, który jednak żyje!
Naprawdę nie denerwował cię taki sposób narracji, typowy dla filmów o superbohaterach? Brak logicznej całości i o wiele więcej patosu niż w poprzednich częściach? I uważasz, że Batman był najlepszy? Akurat Batman to najsłabsze ogniwo całej serii, najmniej się pokazuje i lideruje calej ekipie. Myślałem, że lepsze wnioski wyciągniesz po seansie, tym bardziej, że przypomniałaś sobie wcześniejsze filmy...
OdpowiedzUsuńTylko że ja to najbardziej lubię w filmach o superbohaterach. Właśnie ten patos, właśnie to, że musiał upaść, właśnie to, że musiał się poświęcić. Ja lubię symboliczne sceny w stylu wyjścia z jaskini, rozmach i powagę połączone jednocześnie ze zananą konwencją (końcowe poświęcenie)i lubię Christiana Bale`a. Włąśnie wyrwanie sie ze schematu typowo o superbohaterze i sztampowych kwestii mi ostatnio brakowało w Niesamowitym Spider-manie" w Mroczny rycerz powstaje" to dostałam. Logiki może i brakowało (uwięzieni mieszkańcy miasta, policjanci w kanałach całkiem rześcy i pełni sił po miesiącach uwięzienia, głos Bane`a mnie denerwował), ale uważam, że świetnie uzupełnili film w wątki z poprzednich części.
OdpowiedzUsuń