sobota, 28 kwietnia 2012

Dogville - Lars Von Trier i opowieść w 9 rozdziałach z prologiem


Dziś w nocy podjęłam kolejne wyzwanie. Zmierzyłam się filmem Doville w reżyserii Larsa von Triera. Piszę, że w nocy, gdyż film ten trwa prawie trzy godziny. Włączyłam go jakoś po 21, nim się skończył zastał mnie kolejny dzień. Prawdopodobnie się powtarzam, ale wiedziałam, że w przypadku tego reżysera nie będzie to „łatwy” film. Całość jest swoistego rodzaju eksperymentem produkcyjnym. Akcja rozgrywa się w ogromnym hangarze. Dekoracje są teatralnie umowne. Ulice na ziemi wyrysowano białą farbą. Niektóre domy mają tylko drzwi. Wygląda to jak pole do zabawy w miasto jakiegoś dziecka, które wyrysowało sobie jedynie ramy domów i poustawiało w środku sprzęty, które posiadało. Resztę zwyczajnie można sobie wyobrazić. Ponadto w filmie tym są zastosowane ujęcia z pseudo amatorskiej kamery: ruchome zbliżenia, drgania obrazu, powolne oddalanie i przybliżanie planu. Przez cały film przewija się jeden motyw muzyczny. Absolutny minimalizm. Grupa postaci, dialogi pomiędzy nimi i wszechobecny narrator, który zza kadru opisuje i komentuje wydarzenia. Lubię narrację powieściową w filmach, wyróżnienie struktury powieściowej. Dogville to opowieść w 9 rozdziałach z prologiem. Każdy „rozdział” jest poprzedzony planszą z krótką informacją, o czym on będzie. (Tego typu zabieg widziałam już u Woodego Allena, ale i Tarantino dzielił swoje filmy na rozdziały).

Piękna uciekinierka miała na imię Grace. Nie wyszukała Dogville na mapie i nie przybyła tu w odwiedziny. Jednak tam od razu poczuła, że tu było jej miejsce.

Dogville to zamknięta społeczność, w której wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Ile czasu potrzeba aby kogoś zaakceptować? Ile by przyjąć do zamkniętej grupy? Ile nim zaczną kogoś traktować jak równego sobie? Wszystko działa na zasadzie wymiany. Jeśli jej szukają a mieszkańcy jej nie wydają stróżom prawa musi im to jakoś zrekompensować. Grace (W tej roli Nicole Kidman!) musi więcej pracować. Na akceptację trzeba zapracować. Dosłownie. Grace pomaga przy zbiorach w sadzie, uczy małe dzieci, opiekuje się niewidomym. Każdemu z mieszkańców świadczy jakieś usługi. Z czasem coraz więcej. Im więcej z siebie dawała Grace tym bardziej ją wykorzystywano. Za wszystko trzeba płacić, a gdy nie ma się wyjścia trzeba płacić więcej a gdy nie ma się pieniędzy trzeba płacić w inny sposób.

Nigdy by nie uwierzyła, że tak trudno będzie jej się opanować. Kiedy porcelana legła w proszku na podłodze było tak jakby ludzka tkanka uległa dezintegracji.  Figurki były  potomstwem jej spotkania z miastem. Były dowodem, że mimo wszystko jej cierpienia dały coś wartościowego. Grace nie mogła dłużej wytrzymać. Po raz pierwszy od dzieciństwa zapłakała.

Grace zasnęła podczas długiej jazdy dzięki zdrowej umiejętności odsuwania przykrych spraw. Szczodry Bóg pobłogosławił ją rzadkim talentem patrzenia na przód i tylko na przód.

Na ekranie widziałam bezsilność i to jak z czasem z wzorowych mieszkańców małego miasteczka wychodzi ich prawdziwa natura. Lęk przed obcym, zamknięcie. Nawet po dłuższym czasie Grace wciąż była obca. Późna noc mnie zastała gdy doczekałam się finału tej historii. Warto było. Film bardzo dobry 8/10. Polecam jednak tylko na spokojny długi wieczór i dla wielbicieli Larsa (film jednak specyficzny z charakterystyczną konkluzją na końcu – świetna scena w samochodzie).


PS. Znacznie lepsze od Melancholii

SPOILER- ZAKOŃCZENIE
Okazuje się, ze ludzi który szukali Grace to podwładni jej ojca, szefa "mafii". Chciał on by Grace przejęła po nim "interes" Po tym wszystkim, co zrobili jej mieszkańcy Dogville Grace podejmuje decyzję i patrzy jak wszyscy zostają zabici a miasto płonie.

1 komentarz :

  1. Naprawdę uważa Pani, że w filmie widać jakiś lęk przed obcą Grace? To właśnie brak strachu, brak tego hamulca pozwolił mieszkańcom Dogville na ujawnienie swojej chciwości i negatywnych cech ludzkich.

    OdpowiedzUsuń