Dziś w nocy podjęłam kolejne
wyzwanie. Zmierzyłam się filmem Doville w reżyserii Larsa von Triera. Piszę,
że w nocy, gdyż film ten trwa prawie trzy godziny. Włączyłam go jakoś po 21,
nim się skończył zastał mnie kolejny dzień. Prawdopodobnie się powtarzam, ale
wiedziałam, że w przypadku tego reżysera nie będzie to „łatwy” film. Całość jest swoistego rodzaju eksperymentem
produkcyjnym. Akcja rozgrywa się w ogromnym hangarze. Dekoracje są teatralnie
umowne. Ulice na ziemi wyrysowano białą farbą. Niektóre domy mają tylko
drzwi. Wygląda to jak pole do zabawy w miasto jakiegoś dziecka, które wyrysowało
sobie jedynie ramy domów i poustawiało w środku sprzęty, które posiadało. Resztę
zwyczajnie można sobie wyobrazić. Ponadto w filmie tym są zastosowane ujęcia z
pseudo amatorskiej kamery: ruchome zbliżenia, drgania obrazu, powolne oddalanie
i przybliżanie planu. Przez cały film przewija się jeden motyw muzyczny.
Absolutny minimalizm. Grupa postaci, dialogi pomiędzy
nimi i wszechobecny narrator, który zza kadru opisuje i komentuje wydarzenia. Lubię
narrację powieściową w filmach, wyróżnienie struktury powieściowej.
Dogville to opowieść w 9 rozdziałach z prologiem. Każdy „rozdział” jest
poprzedzony planszą z krótką informacją, o czym on będzie. (Tego typu zabieg
widziałam już u Woodego Allena, ale i Tarantino dzielił swoje filmy na
rozdziały).
Piękna uciekinierka miała na imię Grace. Nie wyszukała Dogville na
mapie i nie przybyła tu w odwiedziny. Jednak tam od razu poczuła, że tu było
jej miejsce.
Dogville to zamknięta społeczność,
w której wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Ile czasu potrzeba aby kogoś
zaakceptować? Ile by przyjąć do zamkniętej grupy? Ile nim zaczną kogoś
traktować jak równego sobie? Wszystko działa na zasadzie wymiany. Jeśli jej
szukają a mieszkańcy jej nie wydają stróżom prawa musi im to jakoś
zrekompensować. Grace (W tej roli Nicole Kidman!) musi więcej pracować. Na
akceptację trzeba zapracować. Dosłownie. Grace pomaga przy zbiorach w sadzie,
uczy małe dzieci, opiekuje się niewidomym. Każdemu z mieszkańców świadczy
jakieś usługi. Z czasem coraz więcej. Im więcej z siebie dawała Grace tym
bardziej ją wykorzystywano. Za wszystko trzeba
płacić, a gdy nie ma się wyjścia trzeba płacić więcej a gdy nie ma się
pieniędzy trzeba płacić w inny sposób.
Nigdy by nie uwierzyła, że tak trudno będzie jej się opanować. Kiedy
porcelana legła w proszku na podłodze było tak jakby ludzka tkanka uległa
dezintegracji. Figurki były potomstwem jej spotkania z miastem. Były
dowodem, że mimo wszystko jej cierpienia dały coś wartościowego. Grace nie
mogła dłużej wytrzymać. Po raz pierwszy od dzieciństwa zapłakała.
Grace zasnęła podczas długiej jazdy dzięki zdrowej umiejętności
odsuwania przykrych spraw. Szczodry Bóg pobłogosławił ją rzadkim talentem
patrzenia na przód i tylko na przód.
Na ekranie widziałam bezsilność i to jak z czasem z wzorowych mieszkańców małego miasteczka wychodzi ich prawdziwa natura. Lęk
przed obcym, zamknięcie. Nawet po dłuższym czasie Grace wciąż była obca. Późna noc
mnie zastała gdy doczekałam się finału tej historii. Warto było. Film bardzo
dobry 8/10. Polecam jednak tylko na spokojny długi wieczór i dla wielbicieli Larsa (film
jednak specyficzny z charakterystyczną konkluzją na końcu – świetna scena w
samochodzie).
PS. Znacznie lepsze od Melancholii
SPOILER- ZAKOŃCZENIE
Okazuje się, ze ludzi który szukali Grace to podwładni jej ojca, szefa "mafii". Chciał on by Grace przejęła po nim "interes" Po tym wszystkim, co zrobili jej mieszkańcy Dogville Grace podejmuje decyzję i patrzy jak wszyscy zostają zabici a miasto płonie.
SPOILER- ZAKOŃCZENIE
Okazuje się, ze ludzi który szukali Grace to podwładni jej ojca, szefa "mafii". Chciał on by Grace przejęła po nim "interes" Po tym wszystkim, co zrobili jej mieszkańcy Dogville Grace podejmuje decyzję i patrzy jak wszyscy zostają zabici a miasto płonie.
Naprawdę uważa Pani, że w filmie widać jakiś lęk przed obcą Grace? To właśnie brak strachu, brak tego hamulca pozwolił mieszkańcom Dogville na ujawnienie swojej chciwości i negatywnych cech ludzkich.
OdpowiedzUsuń