To już druga wariacja na temat
baśni o Królewnie Śnieżce, którą przyszło mi zobaczyć w tym roku (Pierwszą była
Królewna Śnieżka i łowca (Snow White and
the Huntsman), na który to film poszłam do kina). Królewna Śnieżka (Mirrow Mirrow), uściślając ta wersja z Julią Roberts
w roli złej królowej musiała poczekać na premierę tego filmu na DVD. Dwa filmy
o Śnieżce w jednym roku? Jest tyle innych baśni / bajek do zekranizowania. W
2011 roku mieliśmy dziewczynę w Czerwonej pelerynie, w 2012 Burton pokazał nam
swoją wersję Alicji w Krainie czarów, a filmowe wariacje dotyczące historii
Kopciuszka pojawiają się raz na jakiś czas (Kopciuszek.
Roztańczona historia 2008, Kopciuszek.
W rytmie miłości 2011 czy Cinderella
Story z Hillary Duff z 2005. Nie
wspominając o setkach wariacji uwspółcześnionych. np. Pokojówka na Manhattanie
z Jenifer Lopez. Jakbym miała polecać jakąś wersję akurat Kopciuszka to byłoby
to Długo i szczęśliwie z Drew Berrymore z 1999 roku (film, który właściwie
powinnam zaliczyć do grupy ”widziałam z 10 razy”). Jest też niezły film o
samych braciach Grimm z Heath Lederem i Mattem Damonem (Nieustraszeni bracia Grimm). Udaną produkcja jest również Zaklęty książę z 2001 roku (wariacja na temat księcia zaklętego w żabę) Czemu nie nakręcili jeszcze Śpiącej
królewny, czy jakiejś ciekawej wariacji na temat Pięknej i Bestii? Za to w kinach w
jednym roku mamy dwa filmy o Śnieżce? Pewnie jeszcze wszystko przed nami.
Jednak dwie tak wielkie produkcje z wielkimi nazwiskami w tym roku o Śnieżce
czynią rok 2012 rokiem Śnieżki w kategorii ekranizacje baśni oraz rokiem
superbohaterów (Avengers, Niesamowity Spider-Man, Mroczny rycerz powstaje) no
chyba że rok zakończymy mega mocnym wstrząsem Box office`u w momencie premiery Hobbita – Niezwykła podróż.
Wracając jednak do Królewny Śnieżki nie lubię w polskich
wydaniach kina familijnego na DVD jedynie dwóch możliwości wyboru wersji
oglądanego filmu. Albo jestem leniem siedzącym na kanapie w zaciszu
domowym oglądającym film z polskim dubbingiem albo siadam, skupiam się na
filmie i oglądam wersję angielską z polskimi napisami. Tak muszę się do tego
przyznać, w takich wydaniach brakuje mi opcji: lektor polski. Tak, w domu oglądam leniwie filmy w wersjach z
lektorem. Włączając więc Królewnę Śnieżkę musiałam wybrać, czy włączam dubbing,
czy napisy. Przed podobnym dylematem stanęłam oglądając Rango. Wygrała moja miłość do Johnnego Deppa tak bardzo chciałam
usłyszeć jego głos, choć generalnie animacje oglądam z polskim dubbingiem bo
czasami są to świetnie podłożone głosy (Shrek,
Mulan, Epoka Lodowcowa). Poświeciłam się i obejrzałam Śnieżkę z napisami…i
dobrze, bo polskie tłumaczenie momentami pozostawiało wiele do życzenia i
właśnie możliwość usłyszenia oryginalnej ścieżki dźwiękowej pozwoliła mi
zrozumieć dowcipy językowe. Dlatego więc dubbingowi w
filmach aktorskich mówię nie, chyba, że mam leniwy dzień a po filmie zbyt wiele
nie oczekuję (tak, Podróż na tajemniczą wyspę widziałam w wersji z dubbingiem i
jak oglądam Harrego Pottera po raz enty to też już z dubbingiem).
Wiadomo o czym będzie Królewna
Śnieżka. Prolog w tej wersji był banalny. Było sobie królestwo, był ukochany
król, królowa zmarła przy porodzie, księżniczce dano na imię Śnieżka. Król się
znowu ożenił, król wyjechał i zginął w lesie. Podparte to do tego było kiepską
animacją. To już wolę jak tego typu niezbędne
fakty wprowadzają w początkowych dialogach pomiędzy postaciami lub za pomocą
retrospekcji. Ponieważ jednak jest to Śnieżka w wersji familijno-komediowej
mamy tu do czynienia z fabułą niezwykle liniową. Można to jednak zaakceptować,
ponieważ niektóre pomysły scenarzystów uważam, za udane i miałoby to ogromny
potencjał, gdyby była to wersja bardziej serio. Podobały mi się różne ”tropy” i
nawiązania poumieszczane w filmie. Pierwsze ujęcie z Julią Roberts w roli
królowej skojarzyło mi się z królową Kier z Alicji
w krainie czarów (królowa gra w „żywe szachy”), Śnieżka wymykając się z
zamku ma na sobie wielki płaszczyk z kapturem koloru żółtego, jednak właśnie w
tym kostiumie błąkając się po lesie przypominała raczej Czerwonego Kapturka. Książę na balu przebrał się za królika,
Śnieżka była Łabędziem. Jeden z siedmiu krasnoludków miał na imię Wilk (pozostali
mieli równie oryginalne imiona: Rzeźnik, Napoleon, Gryz, Kufel, Chuck i Grimm).
Śnieżka w pewnym momencie w tym filmie przyjmuje postawę Robin Hooda, czyli
kradnie złej królowej i oddaje biednym.
Bardzo ciekawie przekształcono
niezbędne elementy baśni o Śnieżce. Inaczej wykorzystano motyw pocałunku
(Pocałunek prawdziwej miłości przełamuje każde zaklęcie), jabłka. Inaczej też
pokazano rozmowy z lustrem królowej i jego możliwości. Udane dwa spotkania
księcia i Śnieżki, żarty i humor wprowadzane przez krasnoludki (dobra zabawna
scena tańca). Muszę też przyznać, że potwór z lasu był bardzo dobrze wykreowany za pomocą efektów specjalnych. Jednak kilka absurdów i naiwności zawiera ten film (właściwie trzy plany
na krzyż: las, dom krasnoludków, 3 sale w pałacu), Śnieżka ubrana w żółty
ogromny płaszczyk nie zwraca uwagi tym jakże odmiennym strojem w porównaniu z
szaroburymi łachmanami mieszkańców i nie wiem co miał do całego filmu taniec w
stylu Bollywood na koniec.
Julia Roberts w roli złej
królowej zła nie była, jakoś nie mogłam źle o niej myśleć. Była ironiczna, dowcipna.
To Julia jaką lubię, raczej udana rola samolubnej królowej przypominającej
rozpieszczoną dziewczynkę niż wcielenie zła. Dobre w jej wydaniu były gierki
słowne (tu właśnie istotne było usłyszenie oryginalnych dialogów).
W postaci Śnieżki niestety od
początku do końca nie dawały mi spokoju jej dosyć "duże" brwi. W rolę śnieżki
wcieliła się Lily Collins i ten aspekt jej urody również drażnił mnie w filmie Porwanie (nie zostanę jej fanką). Do
zagrania zbyt wiele jako Śnieżka nie miała. Akcja raczej bardziej koncentruje
się na księciu i królowej, a w scenach ze Śnieżką dominują tę postać
krasnoludki. Znowu (podobnie jak w Królewnie Śnieżce i łowcy) nie doczekałam
się Śnieżki z charakterem, ponieważ znowu początkowo ukazano tę królewnę jako
sierotkę, która grzecznie słuchała się królowej i dopiero jak skończyła 18 lat
zwyczajnie wyszła sobie z zamku. Chociaż jak już miałabym wybierać to Lily
lepiej udało pokazać się przemianę z sierotki w królewnę, która umie walczyć
niż Kristen Stewart.
Książę mi się podobał, był
zabawny i słodki w wersji szczenięcej miłości. Niezła rola raczej na razie
początkującego aktora (Armie Hammer grał w The
Social Network i w J. Edgar, ale
tylko role drugoplanowe).
Podsumowując: lekka komedia
familijna z kilkoma niezłymi przekształceniami znanych motywów ze Śnieżki, z
królową bardziej zabawną niż złą. Za humor, Julię i lekkie kino nieco na wyrost
7/10.
Lustereczko powiedz
przecie czy doczekam się prawdziwej Snieżki z charakterem na tym świecie?
Jeśli kręcą 2 filmy
rocznie o tej postaci, to kto wie…
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Królowa podała księciu napój
miłosny i zaplanowała ślub. Śnieżka porwała księcia i odczarowała go
pocałunkiem miłości (to był jej pierwszy pocałunek). Zła królowa nasyła na nich
potwora z lasu. Śnieżka z nim walczy, jednak gdy już ma go zabić dostrzega na
jego szyi znany Wistek (taki miała też królowa) Śnieżka zrywa z szyi potwora
wisiorek i okazało się, że był to przemieniony król! W tym momencie zła królowa
musiała zapłacić cenę za używanie magii i się momentalnie zestarzała. Król udziela
ślubu Śnieżce i księciu. Zła królowa jako staruszka próbowała dać Snieżce jabłko,
jednak królewna się zorientowała i go nie zjadła. Koniec. Podczas końcowej
piosenki zostają przytoczone losy siedmiu krasnoludków (napoleon został
mistrzem fryzjerstwa, Wilk wrócił do lasu itd.)
Ta Śnieżka to kino familijne?
OdpowiedzUsuńTak, jak pisałam film jest zdubbingowany. Dystrybutorzy zazwyczaj dubbingują właśnie filmy przeznaczone dla młodszego odbiorcy.
OdpowiedzUsuń