Marilyn Monroe – legenda, ikona,
symbol seksu, najsławniejsza blond aktorka na świecie. Ogromna rola do
udźwignięcia. Film Mój tydzień z Marilyn
jest przedstawieniem wspomnień trzeciego reżysera, asystenta Colina Clarka z
czasu kręcenia „Księcia i aktoreczki” w Londynie z udziałem Marilyn. Przez pierwsze
15 minut filmu poznajemy Colina młodego 23-latka, chłopaka z dobrej rodziny
marzącego o pracy w przemyśle filmowym. 15 minut oczekiwania na pojawienie się
na ekranie Marilyn by zobaczyć, czy nominowana za tę rolę do Oscara w tym roku
Michelle Williams zachwyci.
Ten film to obraz trudności z jakimi musiała się zmierzyć ekipa filmowa, która chciała współpracować z Marilyn. Gwiazda miała trudności z grą, ciągle się spóźniała, nie rozstawała się ze swoją nauczycielką, była świeżo poślubioną żoną dramaturga Arthura Millera, który ją zostawia ledwie po tygodniu kręcenia zdjęć (po tym jak Marilyn czyta jego notatki). To obraz z tego jak trudną we współpracy osobą była aktorka. Przez cały film myślałam, czy ona była taka na prawdę. Nawina niczym dziecko, czy całe życie grająca tak niezrównoważoną osóbkę, dająca sobą manipulować, wiecznie pokrzywdzoną, niezrozumiałą, przepełnioną lekiem przed porzuceniem i tak niewinnie, nieświadome manipulującą mężczyznami.
Marilyn z tego filmu wydała mi się niesamowicie irytująca i nie potrafiłam dostrzec, zrozumieć na czym miał by polegać ten jej urok, dzięki któremu wszyscy tak jej pobłażali. O wiele więcej sympatii wzbudza główny bohater (Eddie Redmayne, grywał wcześniej przedziwne role w Błękitnym deszczu i Uwikłanych, dobrze go w końcu zobaczyć w roli przeciętnego chłopaka). [Smaczkiem w tym filmie była również postać asystentki, w którą się wcieliła Emma Watson! (Hermiona z Harrego Pottera].
Michelle z pewnością stanęła na wysokości zadania. Irytująca, czy nie, to momenty gry Marilyn odtworzone przez
Michelle są bardzo dobrze. Nominacja do Oscara zasłużona, choć głównie dlatego,
że zwyczajnie, aktorka sprostała zadaniu. Czy na wygraną? typując na te kilka godzin
przed rozdaniem nagród, to w tym roku Oscar trafić powinien jednak
do Meryl Strepp.
Jeśli chodzi o całość filmu. Historia
zadurzonego asystenta w wielkiej gwieździe z problemami. Bardziej interesujący
wydawali się aktorzy odgrywający role drugoplanowe aktorów, którzy momentalnie
wcielali się w swoje postaci z filmu, który kręcono. Michelle nie zdominowała
tego filmu, nie wzniosła go na wyżyny. W tym przypadku chyba oczekiwałam zbyt
wiele i odczuwam nutkę rozczarowania. Mocne 7/10, ale na 8 za mało było Marilyn.
[Edit po rozdaniu Oscarów.Michelle nie dostała Oscara. W tym roku w końcu udało się Meryl].
[Edit po rozdaniu Oscarów.Michelle nie dostała Oscara. W tym roku w końcu udało się Meryl].
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz