
Teoretycznie rzecz biorąc jeśli mamy film historyczny, to zbędne nam będą efekty specjalne rodem z filmów SF. Nic podobnego. Spektakularne wybuchy, buzująca woda, sceny walk na szpady z efektami slow motion niczym ze starego dobrego Matrixa. Milla Jovovich na kamiennym posagu nieco roznegliżowana evil Lady włamująca się by wykraść naszyjnik królowej zabezpieczony tak, że nie powstydziliby się takich zabezpieczeń w biurach CIA. Pojedynek na dachu dwóch zażartych wrogów, do którego dochodzi w końcowych scenach.
W tym oto świecie nasi starzy znajomi Portos, Atos i Aramis. D`Artagnan pierwszego dnia wyzywa na pojedynek trzech muszkieterów (jeden pojedynek na godzinę). Niedorosły król Henryk - zabawne nieporadne dziecko zainteresowane jedynie strojami (Co się teraz nosi zielony czy niebieski? Co Nosi Buckingham?) gdy przed jego nosem knują polityczną intrygę. Kardynał zły i manipulujący władcą. Niewinna śliczna, wierna królowa i jej równie urodziwa służka Constance, która jednym pocałunkiem potrafi przekonać muszkietera by wyruszył wykonać misję niemal niemożliwą. Zranione serce muszkietera i walka ku czci ojczyzny. Dialogi niezwykle wzniosłe i romantyczne:
Zawsześ taki zuchwal?
Tylko we wtorki i gdy patrzy piękna kobieta.
Więc uważasz, że jestem piękna?
Akurat mamy wtorek.
Historia muszkieterów i naszyjnika królowej Anny jest wszystkim znana. Jeśli nie z powieści Dumasa, to z niejednej z wcześniejszejszych ekranizacji (było ich już wiele). Cóż, dla wyznawców starych dobrych, muszkieterów ten film to z pewnością profanacja, kpina, żart naszpikowany efektami specjalnymi i serią nieprawdopodobnych wydarzeń, z historią o postaciach tak jednoznacznie czarno-białych, wybieloną postacią królowej, z uproszczonymi motywacjami postępowania wszystkich postaci. Film ten przypomina bajkę naszpikowaną akcją dla dziesięciolatków.
Jednak dla pragnących lekkiej rozrywki, to jest to 100 minut ciągłej akcji, w którym gra Milla Jovovich i Orlando Bloom.
Cóż mogę poradzić? W kategoriach czystej rozrywki 7/10. W kategoriach kunsztu aktorskiego, fabuły, prawdopodobieństwa, wierności powieści…lepiej nie wspominać. Niemniej polecam, obejrzane z przyjemnością bez minuty wiercenia się i znużenia. Ehhh te sentymenty. Kochamy oglądać wciąż to samo a hollywoodzcy producenci doskonale to wiedzą i zostawili sobie furtkę do nakręcenia kontynuacji.
Jeden za wszystkich.
Wszyscy za jednego!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz