środa, 5 października 2011

Melodramat poproszę – Woda dla słoni

- Proszę mi polecić jakiś taki smutny film, romans takie coś żeby chwytało za serce…

I mam nową odpowiedź! Po Pamiętniku, Malowanym welonie, Domie nad jeziorem, Dobrym roku, Małych dzieciach, Ciekawym przydatku Benjamina Buttona i Zaklętych w czasie zmieniam śpiewkę na Woda dla słoni!

Smutna to historia. Pewien staruszek błąka się po ulicy przed wagonami cyrkowymi. Schronienie daje mu pracownik cyrku. Wywiązuje się rozmowa i okazuje się że staruszek kiedyś pracował w cyrku.
- Pracował pan w tym cyrku w 1931 ?
- Tak… byłem tam wtedy w roku 1931...

Robert Patison gra młodego studenta weterynarii, Polaka[!] Jakoba Jankowskiego (mówi trochę w tym filmie po polsku i jest to dosyć ważne dla fabuły). Student traci wszystko, wskakuje do jadącego pociągu i zaczyna podróż z cyrkiem. Jakob ciężko pracuje a życie w cyrku nie jest łatwe. Dyrektor jest bezwzględny, ludzie nie są pewni jutra, wszystko zależy od tego czy zdobędą widownię. Można to jednak znieść, gdy patrzy się na Marlenę (Reese Witherspoon)...


Po pierwsze: udało mi się zapomnieć o wampirycznej przeszłości Patisona.
Po drugie: każdego może chwycić za serce scena, gdy jakieś zwierze jest maltretowane. i dzielny weterynarz chce go bronić. 
Po trzecie: gra spojrzeń i zakazane uczucie to najstarszy motyw z wyciskaczy łez.
Po czwarte: magia lat trzydziestych, czasów prohibicji, kryzysu, ludzi potrafiących cieszyć się życiem wciąż działa.
Po piąte: piękne zdjęcia.

Niewiele pojawia się takich filmów. Wszyscy chcą komedii, akcji i horroru. Dlatego dla Wody dla słoni: 8/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz