środa, 27 listopada 2013

Paranoja – mieszanka Chciwości z Wallstret i House of cards w 90 minutach z przystojniakiem i banalną fabułą

Mam tak czasami z filmami, że oglądam pierwszą scenę i już wiem, że będzie to dobre. Właściwie mam słabość do filmowej narracji rozpoczynającej się w postaci słów bohatera zza ekranu, który rozpoczyna opowiadać nam swoją historie z perspektywy czasu, z pewnego punktu, do którego w trakcie seansu docieramy. Dokonuje on w ten sposób wstępu do sensu historii (jaki by ten sens miał nie być). Mam słabość do takich fabuł i filmy skonstruowane w ten sposób już na wstępie mają u mnie ponadprzeciętnie oczko wyżej w ocenie.
[Podobny zabieg jest w I że cię nie opuszczę, czy Rom komach typu Dziennik Biridget Jones czy Niani w Nowym Yorku, Kobiety pragną bardziej, można to też uświadczyć w Sadze Zmierzch]

Sam o to prosiłem. O wszystko. I zrobiłem to, by być kimś innym. Chciałem więcej. Jesteśmy pokoleniem, które widziało, jak nasza przyszłość jest nam odbierana. Amerykański Sen naszych rodziców został odebrany przez ludzi, którzy kłamią, oszukują i kradną, byle tylko zatrzymać swoje bogactwo. Kiedyś za dobre oceny można było dostać się do dobrej szkoły, zdobyć dobra prace. I po 15 latach ciężkiej pracy, mieć swoje nazwisko na drzwiach. Ale tego świata już nie ma. Ludzie zawsze mówią ‘uważaj, o co prosisz’. Nigdy im nie wierzyłem. Światła zawsze wyglądały na jaśniejsze po drugiej stronie rzeki.

Po tej scenie, wiedziałam, że to będzie całkiem dobre, a i obsada oraz twórcy byli obiecujący.
Paranoja w reżyserii Roberta Lukreticia jest jego niezłym debiutem w temacie thrillera, dramatu. Wcześniej był on twórcą raczej komedii (Legalna blondynka, Sposób na teściową, Brzydka prawda), choć miał też już na koncie całkiem dobry film 21. Obsada również była zachęcająca. W roli pierwszoplanowej możemy zobaczyć Liama Hemswortha - Gale z Igrzysk Śmierci, W Pierścieniu ognia. Głównie dzięki roli w Igrzyskach wróżę mu taką karierę jaką zrobił Channing Tatum po Step Up. Niezaprzeczalnie Liam jest przystojny (liczba scen bez koszulki – około 3), a rola w Paranoi nie jest niczym innym jak wykorzystaniem szansy jaką dała mu rola w Igrzyskach. Niemniej gra na tyle dobrze, że nie rujnuje produkcji, w których występuje (tyle szczęścia nie mają niestety filmy z Kristen Stewart). Paranoję warto obejrzeć też dla samego Harrisona Forda i Garego Oldmana, którzy to już nie grają właściwie zbyt wielu roli pierwszoplanowych, a mają obaj w tym filmie dobre kreacje bezwzględnych biznesmenów (Oldman dobry od pierwszych scen, dobra scena końcowa).

Nieudany plakat sugerujący film akcji typu Eagle Eye pełen pościgów, a to raczej powinno przypominać plakat drugiej części Wall Street


Główny bohater Paranoi jest ambitnym programistą pracującym w korporacji. Marzy mu się życie w luksusie, zdobycie szczytu, wie, że stać go na więcej.  Ma też własne zdanie i może ma taki tupet lub jest na tyle lekkomyślny, by na prezentacji przed własnym szefem mówić mu, że lepiej od niego wie, czego chcą jego klienci. Popełnia jeden błąd, wpada w kłopoty finansowe. Staje przed poważna decyzją.

Jesteś koniem czy psem? Koń kieruje się strachem, ucieka przed batem
Pies kieruje się głodem. Ściga królika, następny posiłek

Jak można się domyślić Adam Casidy nie uciekał od kłopotów, chciał ich szybkiego rozwiązania. Fabularnie w tym filmie momentami akcja rozwija się zbyt szybko, zabrakło w niej scen odpowiedniego przedstawienia wydarzeń skrótowo. Historia rozwija się bez odpowiedniego pokazania procesu wnikania do konkurencyjnej firmy. Adam zbyt szybko i łatwo staje się pożądanym pracownikiem, którego łowi headhunter  (brak scen trudności, wcielenia się w nową rolę, zbyt szybko dopasował się do garniturów i nowej pozycji. Chłopak który w pierwszej firmie chodził ubrany w dżinsy i bluzę, jednak miał takie kompetencje by w innej zostać menagerem wyższego stopnia tylko dzięki założeniu odpowiedniego garnituru i rzekomym technikom behawioralnym?). Jednak film utrzymuje napięcie, pokazany jest bezwzględny świat biznesu, manipulacji przemysłowej i pogoni za byciem liderem w branży. Wątki oszukiwania dziewczyny, podwójnego szpiegostwa i finalnego rozwiązania powielone z wielu filmów (dylematy czy komuś donieść o oszustwie, podwójne zakłamanie, ciąg za karierę), ale generalnie seans się nie dłuży i jest to dobry film na wieczór przed kinem domowym. Zawiera głębokie sentencje, do których mam słabość…7/10 choć film niewybitny.


Rzeczy których chciałem nie wydają się już takie ważne. Wiem, co jest dobre, a co złe i przepraszam, że dopiero teraz to zrozumiałem

Żeby zapamiętać kim jesteś, musisz pamiętać kim są twoi bohaterowie



SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Goddard od samego początku wiedział, z Adam jest szpiegiem. Czekał na ten moment by przyłapać Wyatta na oszustwie i zmusić go do sprzedania mu firmy. Adam był tylko narzędziem, od początku był obserwowany nie dość że przez Wyatta to jeszcze przez Goddarda. Gdy Adam się o wszystkim dowiaduje postanawia wykiwać ich obu. Na spotkaniu podczas podpisania kontraktu (Wyatt przegrał, musiał sprzedać firmę Goddardowi) przyjaciel Adama włamuje się do telefonu Goddarda i nagrywa cała rozmowę podczas której obaj biznesmeni przyznają się do nielegalnego szpiegostwa przemysłowego. Wkracza FBI i wszyscy zostają aresztowani. Adama dzięki współpracy wypuszczono. Założył własna firmę, zaczął od początku. Przychodzi do niego Emma, której proponuje on prace (Ona twierdzi, ze jest dla nich za droga), ostatecznie się godzą, Adam przeprasza ojca za to, że go nie słuchał wcześniej.
Paradoksalnie scena pokazania jak sobie ułożył życie nauczony tym doświadczeniem Adam i pogodzenia się z Emma jest dłuższa od wykiwania Goddarda i Wyatta. Troche zachwiane proporcja scen między „uczuciami” a interesującymi machlojkami przemysłowymi.


3 komentarze :

  1. Nie oglądałam jeszcze, że tak powiem w pełni tego filmu, bo mnie nie powalił przy pierwszym zapoznaniu. Był taki jak większość filmów tego typu, a główna rola obsadzona dość żałośnie...
    Nie wiem jak ty, ale ja czekam na jutro. Czekam na The Wolf of Wall Street.
    Coolturalny-tygodnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Też na to czekam, bo tam gwarantem dobrego kina jest Leo w roli pierwszoplanowej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to fakt, ale i reżyser. A wiesz, że "paranoja' zajęła niestety(choć mi się nie podobała) jakieś wysokie miejsce w klapach filmowych 2013, chyba 4, czy jakoś tak.
      Coolturalny-tygodnik.blogspot.com Zapraszam na epicką recenzję, epickiego koncertu!

      Usuń