czwartek, 24 stycznia 2013

Pamięć absolutna, czyli słów kilka o ekranizacjach powieści Philipa K. Dick`a i nieznośnej tendencji współczesnego kina do kręcenia wciąż tego samego


Tajemnicą chyba nie jest, że obecnie ¾ produkcji filmowych, które trafiają na ekrany polskich kin rodem z USA są adaptacją/ekranizacją/inspirowane powieścią/komiksem/prawdziwą historią. Daleko szukać nie trzeba, ot tak na chybił trafił głośne tytuły minionego roku: Avengers – komiksy Marvela, Uwodziciel z Pattinsonem – powieść Guy`a De Maupassanta, Hobbit - powieść Tolkiena, Anna Karenina - powieść Tołstoja, nominowani w tym roku do Oscara Nędznicy – powieść Viktora Hugo, Życie PI - powieść Yann Martel, Operacja Argo – inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, Połów szczęścia w Jemenie (trzy tegoroczne Globy) na podstawie książki, inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami, Battleship: Bitwa o ziemię - wariacja na temat gry w statki. Kiedy film odnosi sukces kręci się jego kontynuacje do znudzenia: 4 części  Bourne`a, 4 części Underworld, w tym roku kolejna odsłona Szklanej pułapki i nawet całkiem świeżej serii, ale już jednak serii Kac Vegas 3 nas wkrótce czeka. Mało tego, mamy jeszcze inny trend. Kręci się ponowne ekranizacje tj. rebooty. restarty serii: nowy Batman (Nolan to nakręcił, warto było, patrz tutaj), Nowy Spider-Man (film ok, ale wolę wciąż Tobey`iego jak pisałam tutaj) w pewnym sensie Prometeusz i ...nowa Pamięć Absolutna
Tak dla porównania w latach 80` dominowały scenariusze oryginalne a już w roku 2011 to właściwie tylko kontynuacje i ekranizacje...

Nie pamiętam Pamięci Absolutnej z Arnoldem Schwarzenegerem i jakoś w tym wypadku nawet nie chciałam sobie odświeżać wersji pierwszej tej ekranizacji. Dokładnie: ekranizacji, ponieważ Pamięć absolutna jest ekranizacją powieści pisarza i to całkiem znanego: Philippa K.Dicka. Nie będę twierdzić, że jestem wielką fanką jego twórczości, ponieważ z całego jego dorobku przeczytałam tylko jedną powieść Czy androidy marzą o elektrycznych owcach, (może bardziej znajomo brzmi tytuł Łowca Androidów/Blade Runner? – ekranizacja tegoż dzieła nie kogo innego jak samego Ridley`a Scotta z Charisonem Fordem w roli głównej z 1982 roku!) Filmowcy sięgnęli jeszcze po kilka innych opowiadań/powieści Dicka: Władcy umysłów – bardzo dobry film, Raport mniejszości – film z Tomem Cruisem, Next z Nicolasem Cagem był luźno inspirowany opowiadaniem Złotoskóry, film Tajemnica Syriusza (Tego nie widziałam). Dlatego nie wiem czemu zabrano się ponownie za już zekranizowaną powieść? Nie można było nakręcić czegoś innego? Dick pozostawił po sobie kilkadziesiąt utworów. Wymienione przeze mnie ekranizacje to bardzo dobre film. „Nowa” Pamięć absolutna bardziej przez widzów jest chyba traktowana jako remake Pamięci Absolutnej z Arnim niż nową wersją powieści. Denerwuje mnie ten fakt zwłaszcza w kontekście tego, że nie dość, że filmowcy nam ostatnio serwują głównie ekranizacje opowieści z innych mediów (gry, książki) to jeszcze poprawiają sami siebie, zwłaszcza, że źródła inspiracji się jeszcze nie skończyły (Jakiś czas temu też skłonna byłam do narzekań na to, że zekranizowali Rzecz o mych smutnych dziwkach Marqueza zamiast w końcu się zabrać za Sto lat samotności, eh...). Muszę chyba przełknąć ten fakt, że ostatnio oglądamy głównie to samo, nieco poprawione (Bywa, że mi się to bardzo podoba), urozmaicone (Les Miserables – kilka „typowych ekranizacji filmowych” pewnie kilkanaście musicali, ale można było nakręcić to jeszcze raz i to tak, że film zdobył 8 nominacji do Oscara)

Odcinając się jednak absolutnie od tego całego kontekstu poświęcając uwagę jedynie samemu filmowi Pamieć Absolutna z Colinem Farrellem i Jescicą Biel muszę przyznać, że film się broni, dobry scenariusz. Gdzieś tam spod grubej warstwy obrazu przepełnionego masą efektów specjalnych przebija nieco głębszy sens jak się domyślam, który to źródło ma w pierwowzorze tj . powieści Dicka.

Główny bohater jest przeciętnym robotnikiem w zmechanizowanej przyszłości po wielkiej wojnie. Każdego dnia rano wstaje, idzie do pracy, w środku komunikacji codziennie siada na tym samym miejscu, wraca z pracy idzie do baru i codziennie tak samo. Douglas Quaid zadaje przyjacielowi pytanie: jaki to ma sens? Ten właśnie człowiek chciał czegoś więcej. Powodowany rządzą przeżycia, a właściwie posiadania wspomnień z ciekawszego życia idzie do Recal-miejsca, gdzie mogą mu dać nowe wspomnienia. Ze wszystkich możliwości bycia królem, gwiazdą wybiera wspomnienia agenta specjalnego…Tylko, że Douglas nie wiedział , że on już miał takie wspomnienia…

Douglas staje przed pytaniami: który „on” jest tym prawdziwym, czy można być sobą nie pamiętając kim się jest? Nasze wspomnienia decydują o naszej tożsamości? A może wspomnienie, życie jest tylko chemicznym obrazem w naszym mózgu? Jakie ma znaczenie to, czy naprawdę się coś wydarzyło, jeśli mamy te wspomnienia? Jak odróżnić przyjaciół od wrogów, fikcję od rzeczywistości? Jeśli nawet najbardziej przekonywująca iluzja jest tylko iluzją
patrząc obiektywnie, to patrząc subiektywnie nie był to jednak obraz realny?

Niestety na pogłębienie tych refleksji bohater nie ma zbyt wiele czasu pomiędzy serią ucieczek, pościgów futurystycznych pojazdów, strzelanin, prób odbicia partnerki z niewoli, kolejnej ucieczki i powstrzymaniu zagłady koloni. Pewne rzeczy okazują się nie być takimi jakimi wydawały się na początku. Colin Farrel nie miał zbyt wiele do zagrania tym filmie, więcej musiał się nabiegać i nastrzelać, Podobnie zresztą Jessica Biel, nie wiem też jakim sposobem włosy Kate Backinsale ścigającej uciekinierów przez cały czas tak dobrze się układają.

Wszystko to zrealizowane jest na przyzwoitym poziomie z wykorzystaniem możliwości współczesnych efektów specjalnych, momentami nawet urozmaicone ciekawymi ujęciami kamery.  

Roboty, które strzegą porządku na ulicach futurystycznego miasta przypominają te z Gwiezdnych wojen (Białe człekopodobne maszyny). Miasto nocą jakoś przywołało mi miasto z Łowcy Androidów (stroje ludzi, kobieta z trzema piersiami). Momentami również skojarzyła mi się fabuła tego filmu z Tożsamością Bourne`a gdzie pozbawiony tożsamości agent szuka wskazówek do poznania samego siebie (Scena w banku, gdzie ma skrytkę, do której znał numer, w której były paszporty) i kobieta, która mu pomaga, a ich celem jest zniszczenie organizacji. Nawet Matrix przyszedł mi do głowy, kiedy należało sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to co przeżywa bohater nie jest tylko wspomnieniem? Nie mogłam się niestety oprzeć wrażeniu, że to przecież wszystko już było. Filmowi nie można jednak zarzucić nic poza tym, że jest wtórny, ale jak zaznaczyłam na wstępie, można to wypominać większej części nowych produkcji. Przyzwoite SF, dla fanów gatunku, bez większych oczekiwań, ok  7/10.


SPOILER ZAKOŃCZENIE
Okazało się, ze Douglas miał doprowadzić Federacje do Matthiasa. Sam nie wiedział, że jest podwójnym agentem. Nie było żadnego kodu mogącego wyłączyć wszystkie roboty. Matthias zostaje zabity, rebelianci zlikwidowani i federacja może uderzyć na Kolonię. Jednak Douglasowi udaje się uciec, uwolnić Melinę i zniszczyć cały ośrodek operacyjny federacji. Gdy już po wszystkim Douglas budzi się w karetce jest przy nim Melina. Rozpoznaje jednak, że to nie ona, ponieważ nie miała blizny na ręce. To Lori (jego żona), którą zabija. Wychodzi z Karetki tam czeka prawdziwa Melina. Koniec.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz