sobota, 15 grudnia 2012

Anna Karenina - znana historia opowiedziana w niekonwencjonalnym stylu


Powieść Anna Karenina Tołstoja znam, a właściwie powinnam powiedzieć: znałam (lata lecą, pamięć już nie ta), swego czasu przeczytałam tę powieść z ołówkiem w ręku, robiąc notatki na marginesach. Tak, zdarzyło mi się popełnić pracę na temat motta tej powieści („Mnie pomsta, ja oddam – mówi Pan”), piszę popełnić, gdyż przypuszczalnie gdybym dzisiaj zobaczyła te wypociny zapadłabym się pod ziemię (nie tylko te, większość z tego co kiedykolwiek napisałam). Tak wnikliwe przeczytanie tej powieści sprawiło iż czuję do niej pewne przywiązanie, czy też sentyment (jak zwał tak zwał) i 20 Urodziny Kina Helios i wiążącą się z tym faktem promocja (wszystkie bilety po 10 zł) sprawiły, że popędziłam do kina by obejrzeć Annę KareninęDziś również jak wspominam tę powieść przychodzą mi namyśl pierwsze jej zdania:


Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda zaś nieszczęśliwa  rodzina jest nieszczęśliwa po swojemu.

Ponieważ Anna Karienina nie jest tylko historią miłości, ale również nieszczęść do których może ona doprowadzić…w rodzinie.


Dalej niestety możliwe przedwczesne spoilery.

Jak zekranizować powieść, która ekranizowana była nie raz nie dwa? (przez Amerykanów, Anglików i samych Rosjan). Po pierwszych kilku scenach tej Anny Kareniny wiedziałam, że może niekoniecznie będzie to dobre, z pewnością jednak bardzo interesujące. Dlaczego? Twórcy tej produkcji zdecydowali się na formę parateatralną. Wokół postaci zmieniały się dekoracje jak na teatralnej scenie. Ciekawy montaż. Pociąg jechał jakby po makiecie, ujęcia kół rozpędzonej maszyny, szyn na stacji, były dla mnie były ciągła zapowiedzią końca jaki czekał Annę. Ludzie momentami zatrzymywali się jak posągi (Moja pierwsza myśl: jak w  Mai Fair Lady). Niezwykłe były początkowe sceny na balu (jedna z lepszych scen całego filmu, taniec Anny Kareniny i Wrońskiego), gdy uczestnicy tego wydarzenia chwilami zastygali niczym manekiny, a Anna Karenina i Wroński wydawali się żyć we własnym świecie. Chapeau bas. Gdyby film trwał w tej konwencji, poniekąd umowności, do końca z przewagą teatralnych gestów i spojrzeń dałabym mu wtedy w końcowej ocenie oczko wyżej. Niestety w moim odczuciu im dalej posuwała się fabuła, tym bardziej „poprawne” i typowo filmowe było to ekranizowane,  niż umowno-teatralnie, a szkoda.
Kolejnym niezwykle mocnym tego punktem były kostiumy. Nosić takie suknie jak Anna Karenina. Niezwykłe kolory, kroje, biżuteria, woalki na twarzy, wszystko piękne. Jakaś nominacja do nagrody za kostiumy w tym filmie wcale by mnie nie zdziwiła.
Muzyka również nie ustępowała dekoracji i znakomicie nadawała tempa, podkreślała grę spojrzeń bohaterów.
Przyznać również muszę , że i Keira Knihtley (mam wrażenie dzięki zmianie koloru włosów na ciemniejsze) nabrała w tym filmie wyrazu. Bardzo dobra rola tej aktorki. Uwierzyłam, że była początkowo oddaną żoną, kochającą matką, która po raz pierwszy rozstała się na kilka dni z ukochanym synem, kobietą, która lubi obracać się w towarzystwie i stopniowo również ulega miłości a na końcu jest bliska obłędu. Jude Law był dla mnie niemal nierozpoznawalny spod rosyjskiego wąsa, jednak aktorowi temu wystarcza odpowiednie spojrzenie by zagrać zdradzanego męża. Natomiast sam amant i źródło pokusy w tragicznym trójkącie Aaron Taylor- Johnson w roli Wrońskiego zyskiwał dopiero stopniowo ze sceny na scenę. Początkowo nie wydawał mi się aż tak wart uwagi jaką darzyły go kobiety na moskiewskich salonach (eh ten wąs) i był on postacią, której pobudki i motory postępowania pozostały dla mnie do końca niejasne (a z powieści nie pamiętam, czy był on tylko kobieciarzem, czy kochał Annę na prawdę). Może i w tej niepewności miał też tkwić urok tej postaci? Również postaci drugoplanowe miały kilka bardzo dobrych scen (Wątek Kitty i Lewnina). Cóż mogę poradzić, ale scena układania zdań z klocków mnie rozczuliła.

Bardzo dobry film, niestety pod koniec nieco mi się dłużył. Zbytnio rozwleczono ostracyzm społeczny Anny, jej dalsze życie z Wrońskim. W sumie 8/10 (Jak wspomniałam gdyby utrzymano odpowiednią proporcję teatralności- zwyczajnie kręconych scen i był nieco krótszy, (np. oszczędzono mi by dalszych losów Lewina-Kitty) ocena byłaby o oczko wyższa. Warto!

SPOILER ZAKOŃCZENIE
Anna jest odrzucona przez społeczeństwo, maż nie chce dać jej rozwodu, ma wątpliwości co do uczuć Wrońskiego. Na stacji kolejowej rzuca się pod pociąg

Edit 10.01.2013: Ogłoszono nominacje do Oscarów. Anna Karenina nominowana w kategoriach: najlepsza scenografia, kostiumy, muzyka i zdjęcia. No wiedziałam  że strona wizualna tego filmu zasługuje na uwagę!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz