poniedziałek, 28 stycznia 2013

Les Miserables Nędznicy – czyli powieść Wiktora Hugo w wersji śpiewanej.


8 nominacji do Oscara (w tym za najlepszy film), 3 zdobyte złote Globy - Les Miserables Nędznicy. Powieść Wiktora Hugo w wersji musicalowej przeniesiona na wielki ekran. Produkcja zorganizowana z ogromnym rozmachem na niezwykle wysokim poziomie realizacyjnym, z obsadą, która aż krzyczy: "to jest ważny film". Hugh Jackman (nominacja najlepszy aktor pierwszoplanowy), Russell Crowe, Anne Hathaway (nominacja najlepsza rola drugoplanowa), Helena Bonham Carter (Żona, muza Tima Burtona), Sasha Baron Cohen (znany jako Borat i kolejne jego wcielenia: Bruno, oraz Dyktator), Amanda Syfried (zaczynała karierę właśnie od musicalu Mammy Mii!) i Eddie Redmayne (kojarzę go z filmu Błękity Deszcz, w zeszłym roku również zagrał w filmie dostrzeżonym przez akademię: Mój tydzień z Marylin, ale to  Marylin była tam najważniejsza). Musical wyreżyserowany przez Toma Hoopera i o ile nie kojarzyłam wcześniej tego nazwiska, to najwyższa pora, ponieważ jest to zdobywca Oscara za Jak zostać królem z 2011 roku. Raz na dwa lata zdobyć choćby nominację za zrealizowany film, to już wyczyn godny zauważenia i zapamiętania tego nazwiska.
Nie będę tu specjalnie przytaczać fabuły, z pewnością jest wiele innych ekranizacji lepiej oddających treść powieści Hugo (Powieści nie czytałam, kojarzyłam, że w Nędznikach na lata bohatera skazano na wiezienie za kradzież chleba, niewiele więcej. Z  twórczości Hugo czytałam tylko dramat Hernani, czyli honor kastylijski.  Dlatego też wszelkie moje wrażenia opierają się tylko i wyłącznie o to, co zobaczyłam na ekranie). Jean Valjean został skazany na 20 lat więzienia. Zostaje zwolniony warunkowo. Dokumenty, będące jego wybawieniem, ale jednocześnie przekleństwem (nikt nie chce zatrudnić złodzieja) wręcza mu inspektor policji Javert. Jean łamie postanowienie warunkowego zwolnienia i znika by zacząć wszystko od nowa (zainspirowany miłosierdziem księdza, który wybaczył mu kradzież i dał kolejną szansę). Javert jednak poprzysiągł, że nie spocznie póki  nie schwyta Valjeana. Jean wiele razy przez lata będzie musiał płacić za to, że zbiegł i ponownie uciekać.



Dlaczego Nędzników trzeba obejrzeć w kinie? Jest to musical i tylko na dużym ekranie można docenić „magię” tego filmu.  To długa produkcja (2 godziny 37 minut) w której, jak to na musical przystało bohaterowie cały czas śpiewają! Tylko w tej wersji po pierwsze ważne jest kto i jak śpiewa!
Anne Hathaway zasłużyła na nominację do Oscara, czy na wygraną to się okaże (Na razie nie mam żadnego porównania, ponieważ nie widziałam pozostałych filmów z aktorkami, które zostały wyróżnione). Postać odgrywana przez Anne jest tragiczna i w scenie, w której śpiewa piosenkę I dreamd a dream, widać całą rozpacz i cierpienie Fatimy widoczne w wyrazie twarzy aktorki.
Niewątpliwie  piosenki w tym filmie są najlepsze (nominacja do Oscara również w kategorii najlepsza piosenka Suddenly w wykonaniu Hugh Jackmana). Do teraz w głowie rozbrzmiewa mi Look Down, Look Down z początku filmu, które potem przewijało się w kolejnych scenach. Świetna piosenka Hugh Jackmana, w której ma wątpliwości, czy się przyznać, że to on jest Valjean by uratować niewinnie oskarżanego człowieka. Momentami te załamania głosu, modulacja. Wspominanie w kolejnych piosenkach numeru więźnia: 24601, co nie tak łatwo jest chyba zaśpiewać (Obdarli Jeana z imienia, został mu numer). Nie jestem ekspertem muzycznym, ale na mnie robiło to wrażenie. Wspólne sceny Hugh i Russela ich naprzemienne kwestie, znakomicie budowały relacje tych dwóch antagonistów. Amanda Seyferd nie miała za wiele miejsca by coś więcej pokazać. Właściwie w roli młodej zakochanej dziewczyny o wiele lepiej wypadła postać Éponine i jej piosenki (piosenka w strugach deszczu). Podobnie postać Mariusa młodego wojownika o wolność w wydaniu Redmaynego nie była tak dobra jak postać Enjorlasa. Bardzo dobra była rola małego chłopca (scena w której demaskuje Javerta!). Postaci Heleny Bonham Carter i Sachy Barona Cohena nadawały temu filmowi nieco lekkości, gdyby nie oni film byłby niebezpiecznie długo poważny, przez co może i pod koniec nudny, gdyby nie oni. (Udane sceny okradania klientów, mylenie imienia Cosette), choć Sasha śpiewać wybitnie raczej nie umie.
Śpiew był nagrywany na planie, a nie jak zazwyczaj robi się w musicalach kiedy to piosenki są nagrywane w studiu i może dlatego momentami aktorzy tak wspaniale mogli załamywać głos, przechodzić do szeptu. Nie ma właściwie w tym musicalu kwestii mówionych, w sumie razem może kilka zdań wypowiedzianych jako dokończenie piosenki. Nie będę ukrywać: przechodziły mnie ciarki gdy oglądałam ten film, a pod koniec nawet się wzruszyłam. Po wyjściu z kina byłam gotowa biec do sklepu, by zakupić sobie Sundtrack. Po seansie chce się ponownie wysychać tych piosenek! Powtórzę się: znakomita realizacja, i film na pewno zdobędzie Oscara za muzykę, bo jaki film miałby go dostać, jeśli nie musical? Nędznicy są również nominowani do Oscara za kostiumy, jednak akurat w tej kategorii statuetkę przyznałabym Annie Kareninie.
Les Miserables – Nędznicy jest to na pewno pozycja, którą koniecznie trzeba obejrzeć w kinie na wielkim ekranie, przy odpowiedniej jakości dźwięku, by docenić jak doskonale to zrealizowano. Przypuszczam, że w domowym zaciszu na DVD film nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia. Polecam wizytę w kinie 8/10.

SPOILER ZAKOŃCZENIE
Powstanie kończy się klęską. Ginie Eponine, i wszyscy inni prócz Mariusa, którego ratuje Jean. Javert popełnia samobójstwo, nie mógł powstrzymać Valjeana, nie mótegł zrozumieć dlaczego darował mu życie. Javert rzuca się z budynku w wielką toń wody. Cosette i Marius biorą ślub. Jean odchodzi, nie mógł wyznać prawdy córce, że był złodziejem. Na ślubie zjawiają się złodziejaszki (Coen i Bonham Carter) i przez przypadek zdradzają Mariusowi, że to Jean uratował mu życie. Marius i Cosette jadą odszukać Jeana. Żegnaja sie z nim, on umiera, widzi Fatimę. Końcowa scena: wszyscy polegli powstańcy Fatim i Jean na barykadach śpiewają o wolności, która przyjdzie o świcie.

1 komentarz :

  1. Cieszę się, że też Ci się film podobał:) Duży ekran i czysty dźwięk w kinie w przypadku "Nędzników" działa jak najbardziej na plus. A ta muzyka po prostu uzależnia!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń