Od tysięcy lat mój lud żył na krańcu świata anonimowo, z dla od innych
aż do chwili gdy świat się o nas dowiedział…
Trzy Walenie utknęły w przeręblu w drodze do morza. Podczas
ich corocznej migracji lód zamarzł za wcześnie. Inuici wiedzieli, że walenie
nie przeżyją. Reporter lokalnej stacji telewizyjnej kręcąc popisy na lodzie
jednego z dzieciaków dostrzega w oddali wieloryby i dowiaduje się od miejscowych,
że prawdopodobnie nie przeżyją. Kręci o tym skromny reportaż.
Lubię ten moment w filmach, kiedy pokazują
jak ludzie się o czymś dowiadują. Taki krótki urywek spojrzeń ludzi
oglądających niepozorny reportaż w telewizji, kiedy w ich spojrzeniu
pojawia się ten błysk, w tle leci lekka optymistyczna melodia i już wiadomo, że
będzie się działo coś wielkiego. Serca wielu zostały poruszone, wszystkim
zacznie zależeć na Waleniach.
Asystentka prezydenta akurat oglądała
wiadomości. Zrobiła notkę dla prezydenta. Inna kobieta potrafiła osiągnąć swój
cel. To sztuka tak pokierować własnym mężem, by zrobił to co żona chciała,
myśląc że to jego pomysł. Przedsiębiorca, by zrobić sobie dobry PR wysyła barkę
by ratować Walenie. Działacze Greenpeace są gotowi na wszystko by pomóc. Drew
Berrymore wciąż wygląda chwilami jak nastolatka w roli zapalonej obrończyni
natury. Młoda dziennikarka bierze temat, którego nikt w redakcji nie chciał (Robienie
materiału na Alasce-bardzo zimno) Inuici by upolowali te Walenie i zjedli,
taka jest kolej rzeczy w tych trudnych warunkach. Jednak świat się zainteresował
i oni również muszą ulegnąć presji społecznej. Spojrzenie dziadka patrzącego na wnuka
zainteresowanego współczesną technologią a nie kultywowaniem tradycji i tradycyjnym polowaniem. Dylematy małej społeczności i dziadka, który jednak rozumie
presję świata. Także Inuici chcą ratować Walenie. Cały świat chce im pomóc, zaczynają
wszyscy o tym mówić. Dziewczynka przygotowała referat o Wilmie, Fredzie i
Bambamie (imiona jakie nadano Waleniom), tak samo jak reszta jej klasy. Zjechały się telewizje z całego świata. Zaangażował się prezydent. Dla większości była to
sprawa Pr-owska. Sposób na reklamę, pokazanie się z dobrej strony. Dwóch przedsiębiorców
pokazało swoją maszynę do rozmrażania, dziennikarka chciała się wybić, sztab
prezydenta pokazać, że dbają o środowisko. Miejscowi zaczęli zarabiać na
przyjezdnych. Stało się to sprawą międzynarodową, kiedy na pomoc Waleniom
ruszyli sowieci (akcja filmu rozgrywa się w 1988 roku).
Na ratunek wielorybom to film oparty na faktach (na końcu
filmu są pokazane urywki prawdziwych reportaży, przedstawione dalsze losy
bohaterów). Ciepłe kino familijne, jednak nieprzesłodzone, pokazujące ludzkie
przyziemne pobudki ludzi widzących tę sprawę jako możliwość dobrego pokazania się,
zarobku. Jednak pod koniec wszystkim tak samo zależało na uratowaniu ssaków dla
samego ratowania ich życia, tak samo jak od początku zapalonej działaczce Greenpeace.
Film ma też znaną obsadę, może nie z imienia i nazwiska, ale wiele twarzy można skojarzyć (John Karasiński z Pożyczony narzeczony, To skomplikowane Licencja na miłość; Kristen Bell z Pewnego razu w Rzymie, To znowu ty; Dermot Murloney) . Polecam 7/10.
Czasami myślę o tych Waleniach , o przeręblu, w którym je znaleźliśmy i
o tym jak się powiększał, aż zmieścił się w nim cały świat
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Pod koniec, gdy barka się popsuła
i zaczęto powili tracić nadzieję, ludzie postanowili co kilkanaście metrów
robić przeręble aż do morza mając nadzieje, ze walenie popłyną. One jednak nie
chciały. Czekały aż mały Waleń wyzdrowieje. Nie wyzdrowiał. Najmniejszy umarł i
tylko dwa wyruszyły w dalsza drogę. Jednak by dostać się do morza trzeba było
przebić wielka lodową „górę”. Oczywiście mówiono o tym problemie w telewizji.
Rosjanie mieli lodołamacz. Zadzwoniono do nich! Rosjanie zniszczyli górę
(fajnie pokazani byli) dwa walenie dopłynęły do morza. Młoda ambitna reporterka
dostała się do ogólnokrajowej telewizji, dwóch producentów rozmrażacza odniosło
sukces, kapitan z gwardii ożenił się z asystentką z białego domu, przedsiębiorca dzięki pozytywnemu Pr-owi zdobył intratny kontrakt, a skromny reporter wyznał
działaczce Greanpeace, ze nie może bez niej żyć. Wielki happy end i dobrze.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz