Les Intouchables - Nietykalni to jedna z tych produkcji, na
którą ani nie czekałam, nie miała kampanii reklamowej zakrojoną na szeroką skalę,
nie było bilbordów rozwieszonych nie mieście, brak reklam w TV. Nawet nie wiem,
kiedy ten film ukazał się w polskich kinach. Nic w tym właściwie dziwnego,
przecież nie każdy film wchodzący do kin reklamują (na taki luksus stać, a
właściwie wymagają tego jedynie wielomilionowe produkcje). Dlaczego więc od kilku
tygodni narastało we mnie przemożne poczucie, że muszę w końcu zobaczyć ten
film? Wewnętrzna potrzeba z dnia na dzień narastała pod wpływem zmasowanego ataku
wypowiedzi z mego otoczenia bym w końcu poddała się dnia dzisiejszego i
obejrzałam Nietykalnych. Nie
pamiętam, żeby o jakimś filmie ludzie tak spontanicznie i pozytywnie się wypowiadali
„Wie Pani, byłam w kinie tan takim super filmie” „Znajoma mi mówiła o filmie o
kalece i jego opiekunie, ponoć bardzo dobry, polecała go.”; „Mój dobry przyjaciel był na takim dobrym filmie, że zaciągnął mnie do kina, żebym to obejrzał, a
on oglądnął drugi raz”; „Byłam na porannym seansie, niewiele ludzi było, bo kto
do kina chodzi rano, ale na takim filmie, że poszłabym jeszcze raz”; „Taki
scenariusz, niesamowity film”. Fenomen, największą reklamą tego filmu są niezwykle
pozytywne recenzje ludzi. W czym tkwi
wiec urok, czar, tego filmu, że ludzie wciąż o nim mówią?

Ps. Film ten przypomniał mi Choć goni nas czas (Bucket List z Jackiem Nicholsonem i Morganem Freemanem).
Kino w stylu: pozytywne nastawienie do życia naprzeciw losowi.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz