To jeden z tych filmów, na które długo czekałam. W momencie wyświetlania go w kinach nie udało mi się na niego pójść (choć bardzo chciałam i miałam do wypadu do kina kilka podejść zakończonych niepowodzeniem). Już wtedy słyszałam o tym filmie pochlebne opinie. „Dobry, fajnie zrobiony”; „Warto”. Minęło kilka miesięcy, film ukazał się na DVD. Znowu usłyszałam „Nooo, dobry” , „A tak widziałem, dobry”. Jeśli dwadzieścia osób ci mówi, że film jest dobry, to jak tu się nie nastawić i nie oczekiwać po nim wiele, może zbyt wiele...
Cóż więc otrzymałam po takich zapowiedziach?
Twórcy Genezy planety małp stworzyli prequel właściwie już klasycznej serii filmów o Planecie małp (O części pierwszej pisałam tutaj). Odpowiadają na pytanie: jak doszło do tego, co wydarzyło się w pierwowzorze. Choć może niezupełnie…Nie opowiedzieli początku tej historii. Przedstawili ledwie kilka pierwszych wydarzeń, które mogły doprowadzić do powstania rzeczywistości, która znamy z wcześniejszych filmów.

Czego uczą nas filmowe i książkowe historie o naukowcach? Po pierwsze: nie rób sam eksperymentów w domu. W laboratoriach właśnie po coś są te procedury, które w odpowiednim momencie przerywają badania. Dbają, by nic nie wymknęło się spod kontroli. (Bardzo podobny wątek jest w filmie Istota w reżyserii Vincenzo Natalii z 2009 roku, nieco może inne konsekwencje są w tym filmie pokazane, choć sprowadzają się do tej samej nauczki). Po drugie to, co stworzysz może się na tobie lub ewentualnie innych zemścić.
Film jednak jest wielowymiarowy i porusza wiele wątków, może zbyt wiele. W części drugiej filmu mamy oto obrazek ukazujący tworzenie się więzi między człowiekiem a małpą. Przedstawiona jest troska syna o ojca, który choruje na Alzheimera i to właśnie ta troska, tak determinowała Willa do dalszych prac nad „lekiem”. Ileż to historii oparto na tym wątku? Badania by ocalić kochaną osobę.
Potem mamy obrazek małpiego więzienia i początków rewolucji. Małpy dochodzą do wniosków, że pojedynczo małpy są słabe, razem są silne (Przedstawione w postaci wręcz klasycznego przykładu z patykiem. Jeśli weźmiesz jedną cienką gałązkę z łatwością ja złamiesz. Jeśli weźmiesz takich kilka, razem już nie uda ci się tego zrobić).
Reszta to już rewolucja, budowanie pozycji w grupie, obrazki ukazujące inteligencję Cezara i droga do wolności?
Zacznę od tego, co mi się podobało w tym filmie. Efekty specjalne robią wrażenie. Sposób poruszania się małp ich mimika. Małpy jak prawdziwe (choć stworzone w 100% komputerowo). Bardzo dobry, może nieco schematyczny, jak już zasygnalizowałam, początek. Nawiązanie do pierwowzoru w postaci dwóch scenek: jednej w telewizji, informującej o pierwszej załogowej wyprawie na Marsa, a potem pokazanej gazecie ”Zaginieni w kosmosie?” – tak to nasi bohaterowie z Planety małp: Taylor i jego towarzysze. Postać Cezara, małpy, poszukującej swojego miejsca, pytającej się w języku migowym swojego „ojca”/ „właściciela” czy jest domowym zwierzątkiem, gdy widzi, że nosi smycz tak samo jak pies którego mijają. Nawiązanie w postaci pierwszych wypowiedzianych słów przez małpę – bardzo dobra scena. Właśnie takie nawiązana do „wcześniejszych”(wcześniejszych w sensie daty produkcji tych filmów, późniejszych jeśli chodzi o chronologię wydarzeń) części mi się głownie podobały.
Jednak, film jest niestety nieco niespójny. Podjęto zbyt wiele wątków, tym samym nie rozwijając i definitywnie kończąc żadnego. Film nie odpowiada na pytanie, jak to się stało, że ludzie z Planety małp, przestali mówić, jak doszło do zagłady znanego nam świata. Nie daje nawet wskazówek, co mogło się dalej stać z małpami. W części pierwszej można się utożsamiać z Willem, potem kibicujemy Cezarowi. Obrazki pokazujące nienajlepsze traktowanie małp, nierozbudowany, słaby wątek działania leku na ludzi. Po zakończeniu czułam niedosyt.
W tych małpach wciąż widziałam małpy, nie nas - ludzi. Prędzej to przypominało historię inteligentnych zwierząt, wspomniane nauki, rozważania na temat eksperymentów naukowych i odwiedzi na pytanie: gdzie leży granica eksperymentów naukowych a nie krytykę działań ludzkości. Zwłaszcza, że żadna odpowiedź nie została widzowi podana. Nie twierdzę, że lubię proste rozwiązania, wręcz przeciwnie lubię być pozostawiona w zawieszeniu. Jednak w tym filmie nie otrzymałam ani jednego ani drugiego. Will przekroczył granicę, ale to nie on został ukarany a efekt jego „eksperymentów” da się lubić. Właściwie można stwierdzić, że dobrze zrobił, a małpy są tylko i wyłącznie dobre. Ponadto w filmie mamy bardzo typowego szefa, „który goni za kasą” i zostaje ukarany. Główny bohater poznaje dziewczynę – wątek romansowy, który nic nie wprowadza.
Głownie z sentymentu pewnie i jednak mimo wygórowanych oczekiwań film mi się podobał 8/10.
Ps. W ramach ciekawostki: na ekranie, w roli co prawda drugoplanowej, zobaczyłam Toma Feltona- Draco Malfoy`a z Harrego Pottera! Znowu chłopak zagrał „bad boy`a”.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz