Sekretne życie Watera Mitty to
jeden z tych pozytywnych, może nie wybitnych filmów, które się zwyczajnie
dobrze ogląda. Trochę to komedia (momentów śmiesznych jest kilka), trochę kino
przygodowe, trochę to rozwiązywanie zagadki i poszukiwanie kolejnych wskazówek.
To jedna z tych pozytywnie nastrajających produkcji, gdzie widzimy jak bohater
zmienia coś swoim życiu. Film ten w ogólnym wydźwięku nieco przypomina mi
Larrego Crowna, Wielki rok. To filmy niby nijakie, a jednak dobre.
Konstrukcja jest prosta. Walter Mitty
jest pracownikiem magazynu Life,
zajmuje się wywoływaniem negatywów. To taki everyman wiodący nijakie życie,
codziennie chodzący do pracy, mijający szarych ludzi, człowiek nieśmiały do
tego stopnia, że nie potrafi zwyczajnie zagadać do koleżanki z pracy, która mu się
podoba. Walter jest też marzycielem i zdarza mu się dosyć często „zawiesić”, „odpłynąć”
w świat wyobraźni [cięta riposta na drwinę szefa (Wiesz komu pasuje broda? Dumbeldorowi), szczere wyznanie uczuć
dziewczynie, wcielenie się w superbohatera]. A komu się to nie zdarza? Walterowi
tylko chyba jednak nieco częściej niż wynosi przeciętna. Wydawnictwo zostało
sprzedane, mają przenieść się do sieci. W planach jest wydanie ostatniego
numeru magazynu. Walter otrzymuje negatyw od fotografa Seana O`Connella, wraz z
informacją, że zdjęcia nr 25 jest jego najlepszym, kwintesencją życia (quintessence
of Life). Tylko, że zdjęcia nr 25 nie było…a wydawcy chcą by zdjęcie trafiło na
okładkę.
Co jest na zdjęciu nr 25? By się tego
dowiedzieć Walter będzie musiał wcielić w życie motto wydawnictwa, w którym pracuje:
To see Word, things
dangerous to come to,
to see behind the
walls, to draw closer,
to find each other and
to feel.
That is the Purpose of
Life
[By ujrzeć świata, czające sie
ryzyko,
By wyjrzeć zza ścian, zbliżyć się
By odnaleźć i poczuć
To jest cel Życia.]
Podjąć ryzyko, wcielić w życie
swoje wyobrażenia o podróżach, odnaleźć Seana i dowiedzieć się gdzie jest
zdjęcie (Przyznaję, że się tego się tego nie domyśliłam, choć zgadłam co na nim
było). Kolejne wydarzenia i podróże w które udać sie jednak musi Walter zmienią
go (ekstremalne przeżycia wpisane na portalu randkowym robią furorę) i pozwolą
mu spełnić marzenia z dzieciństwa. W filmie możemy podziwiać piękne zdjęcia Islandii
i Grenlandii, wybuch wulkanu, wspinanie się na szczyty. Widoki zapierające dech.
Ben Stiller może nie tak zabawny jak
zawsze, ale to dobra rola. Dobra obsada drugoplanowa – Schirley MacLaine, przyznam
się też, że nie poznałam Seana Penna w roli Seana…
Polecam, dla wszystkich, nie
zachwyca, ale warto. 7/10.
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Gdy Walter w końcu odnajduje
Seana ten mu wyjaśnia, że zdjęcie numer 25 schował w portfelu, który mu
podarował. Problem w tym, że Walter wyrzucił ten portfel. Mitty wraca do domu,
jest zmuszony sprzedać fortepian matki by opłacić jej nowe mieszkanie. Wtedy
matka oddaje mu portfel, bo ona zbiera jego bibeloty. Walter zanosi zdjęcie do
wydawnictwa (nie sprawdził co na nim jest). To nie było już istotne. Walter
tyle przeżył, że przestał śnić na jawie. Umówił się z Cheryl. Walter i Cheryl
przechodzą koło kiosku i patrzą na ostatni numer magazynu Life. Na okładce jest Walter siedzący przy fontannie oglądający
negatywy jak to mu się często zdarzało. Na okładce widnieje napis:
OSTATNI NUMER LUDZIOM, KTÓRZY GO
TWORZYLI.
Film ostatecznie ma wydźwięk
powszechnie znany. Nie ważny jest cel podróży, ale sama podróż i to jak ona nas
zmienia.
Przyznam, że początkowo sądziłam,
że Sean celowo nie wysłał zdjęcia nr 25 do Waltera, by zmusić go do wyjścia ze
swego magazynu, podjęcia próby odnalezienia go na końcu świata, by przeżył
przygodę. Dlatego fakt, iż zdjęcie znajdowało się w portfelu i tylko przez
nieuwagę Waltera musiał on polecieć aż na Grenlandię i jeszcze dalej by się dowiedzieć,
że miał on je cały czas przy sobie, uznaję, za bardziej wiarygodny (od mojej
teorii spiskowej) zbieg okoliczności.
Jak dla mnie dziwny film. Obejrzałam do końca, ponieważ nie lubie niedokończonych historii. Dałam mu gwiazdkę niżej na pewno
OdpowiedzUsuń