sobota, 11 maja 2013

Iron Man 3 - emerytury i odrodzenia superbohaterów


Mam ostatnio wrażenie, że wielu bohaterów wybiera się na emeryturę albo rodzi się na nowo. Za nami kolejne reebooty Batmana (który to zdążył się odrodzić w nowej postaci w wersji Nolana i odejść na zasłużoną emeryturę jako legenda), Spider-Mana, który przeżył ponownie szkolne problemy i ugryzienie pająka (Niesamowity Spider-Man), a teraz czekamy na Supermana (Człowieka ze stali). za to ostatni James Bond (Skyfall) był zmęczony, nie w pełni formy i na ekranie oglądaliśmy rozliczanie się z demonami przeszłości.



I Tony Stark w trzeciej odsłonie Iron Mana rozlicza się z przeszłością. W 1999 roku nie zdając sobie wtedy z tego sprawy stworzył sobie antagonistę (Sami tworzymy własne demony) i po latach będzie musiał się z nim zmierzyć. Ponadto wydaje się słabszy, ma problemy ze snem i ataki paniki. Zamknął się w swojej pracowni i konstruuje kolejne zbroje (Każdy musi mieć jakieś hobby). To wydarzenia z Avengersów wpłynęły tak negatywnie na Tony`ego. [Uważam  że to bardzo dobre rozwiązanie. Zachowano spójność Unversum Marvela. (Serię należy oglądać w kolejności Iron Man, Iron Man 2, Avengers, Iron Man 3)].Tylko, że teraz Tony już nie popisuje się, nie szpanuje, wydaje się być statecznie porządny. Owszem ten Tony wciąż ma poczucie humoru (Świetne sceny testowania kolejnej wersji zbroi przypominające te z części pierwszej, rozmowy z robotem – w czapeczce „głupek”), ale mam wrażenie, że w trzeciej odsłonie poniekąd zaserwowano nam powrót do przeszłości i Stark znowu musi sobie w ekstremalnych warunkach przez pewien czas radzić bez zbroi, skonstruować coś nowego, z rzeczy które można kupić w markecie (Kupujesz spinacze, szczypce, butelki i konstruujesz ładunki wybuchowe, dzięki którym może dostać się do twierdzy złoczyńców.) a jago nowym asystentem jest mały chłopiec. Iron Man ponownie jest tylko "mechanikiem". Głównym złym (figurantem) w tej części jest Mandaryn (Ben Kingsley-dobra rola) – terrorysta, którego to kreacja w filmie niezbyt pokrywa się z wersją komiksową tej postaci, a szarą eminencją Aldrich Killian (słaba rola Guy`a Pirce`a). Podobał mi się rozwój postaci Panny Potts (urocza kłótnia o wielkiego królika), nabrała ona znaczenia i nie jest już tylko asystentką Starka. Jednak za mało było w tej części pewności siebie, za mało autoironii Tony`ego. Gdzie ten dumny Tony mówiący Ja jestem Iron Manem! Owszem, film zawiera kilka bardzo dobrych scen akcji (łapanie pasażerów, którzy wylecieli z samolotu), na plus też zaliczam kolejny etap „ewolucji” zbroi. Brakowało jednak mi w tej części odpowiedniego stopniowania napięcia. Akcja była zbyt podzielona na kolejne sekwencje ratowania Papper Potts, budowania/naprawiania zbroi, kolejnych potyczek z „wrogiem”, które to sprawiły, że finalna sekwencja ostatecznej rozgrywki nie wydała mi się zbyt imponująca. Ot, kolejne spotkanie tym razem doprowadzone do finalnej potyczki. Jakoś w tym przypadku powrót do początków, źródeł nie przekonał mnie (takie wrażenie zrobiło na mnie odrodzenie bohatera w Mroczny rycerz powstaje), ponieważ Iron Mana głównie lubię we wcieleniu rozrywkowym, komicznym. Nie oczekiwałam patosu. Zakończenie tej części zwiastuje rozstanie się na dłużej z tym bohaterem (obyśmy mogli go zobaczyć w Anengesach 2), i jakoś nie jest mi z tego powodu szczególnie przykro.

Z ciężkim sercem, ale jednak uczciwie muszę przyznać tej części o oczko niżej od Iron Mana 2, czy choćby Avengersów, 7/10, ale film warto obejrzeć dla wielkiego królika, latającej zbroi, zegarka z limitowanej kolekcji i Roberta Downey Jr`a.

Ps. Efekt 3D w kinie właściwie żaden. Kiedy przestaną na siłę wszędzie pchać to 3D? Nie wypominając już o dubbingowaniu wszelkiego kina przygodowego i o superbohaterach. Władca pierścieni był z napisami, ale Hobbita już musieli zdubbingować? Iron Man 1 i 2 nie był zdubbingowany, ale już część 3 oczywiście. Nie podoba mi się ta nowa moda. Jestem przywiązana do starego dobrego lektora na wydaniach DVD (których to już nie ma w tych nowo-dubbingowanych filmach. Albo dubbing, albo dźwięk oryginalny z napisami...).

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Mandradyn okazał się być aktorem wynajętym przez Aldricha Killiana. Wiceprezydent współpracuje z Aldrichem, nie zareagował na grożące niebezpieczeństwo, przed którym uprzedzał go Stark (ma córkę  z amputowaną noga, jest sugestia, ze to prawdopodobnie dla niej...) Aldrich porywa Papper (żeby dopiec Tony`emu, ale jest też jego prywatnym trofeum) i dawkuje jej Extremis, miksturę sprawiającą, że można wybuchnąć (dosłownie). Iron Man i Rhodes podkradają się do łodzi, na której jest przetrzymywana Pipper a prezydent w zbroi War Machine (Iron Patriot) wisi nad ładunkami wybuchowymi. Na początku walczą bez jakiejkolwiek zbroi, ale Tony uruchamia operację „Melanż” i nadlatuje kilkanaście zbroi Iron Mana (nie wiem, czemu od samego początku nie zaatakowali w ten sposób?), które likwidują kolejne cele (o podwyższonej temperaturze ciała) Iron Man już już ma uratować Pipper, ale Alrdrich staje z nim do walki (też jest na sterydach). Piperr spada w płomienie. Tony myśli, ze zginęła  walczy z Andrichem. Udaje mu się go bardzo zranić – zakuwa go w zbroje Iron Mana i wydaje komendę autodestrukcji. Jednak Aldrich wciąż żyje, już ma zabić Starka, kiedy uderza go Pipper – żyje, ponieważ miała w organizmie usadawiającą miksturę. Pipper zabija Aldricha. Wróg pokonany. Tony wydaje komendę do autodestrukcji wszystkich Zbroi (po co?). Koniec z walką. W epilogu Tony "naprawił" Pipper. Naprawił też siebie – kawałek metalu z jego serca został wyciągniety. Tony odjeżdża w siną dal ze zniszczonym robotem-asystentem na pace. Mogli mu zniszczyć wszystkie zabawki, ale on wciąż jest Iron Manem. Koniec.  

Zajrzyj też:


http://filmowerefleksje.blogspot.com/2012/07/mroczny-rycerz-powstaje-koniec-trylogii.html

http://filmowerefleksje.blogspot.com/2012/07/niesamowity-spider-man-reboot-sia.html

http://filmowerefleksje.blogspot.com/2012/05/avengers-superbohater-razy-szesc-akcja.html






Brak komentarzy :

Prześlij komentarz