Film o którym po obejrzeniu trailera
można było powiedzieć, że to będzie świetne, film o którego kontynuacji
postanowiono tuż po tym jak pojawiły się pierwsza niezwykle pozytywne opinie na
Rotten Tomatoes. Panie i panowie o to kolejny hit ze stajni Marvela posiadający
wszystko to za co pokochałam Avengersów (innymi słowy za co lubię filmy na
podstawie komików Marvela). Była akcja, drużyna w której każda z postaci miała
swoje pięć minut (tak jak w Avengersach) humor, były nawiązania do innych
filmów z tego uniwersum.
Strażników
Galaktyki można oglądać w oderwaniu od innych filmów Marvela (Wydarzenia z Anegersów czy Thora nie są istotne dla
fabuły Strażników, jednak znajomość
wątków z pozostałych filmów sprawia, że jesteśmy świadomi jak niektóre postaci niezbyt
rozbudowane w Strażnikach mogą okazać się bardzo ważne). By obejrzeć Strażników
Galaktyki należałoby najpierw obejrzeć Avengersów, jednak by obejrzeć Avengersów najpierw trzeba się zapoznać z samymi Avengersami:
- Iron Man
- Iron Man 2
- Capitan Ameryka (wątek kamienia)
- Thor (wątek kamienia)
- Avengers (wątek kamienia, scena po napisach: postać Thanosa, która łączy bezpośrednio uniwersum Avengersów ze Strażnikami Galaktyki).
- Thor 2 (watek kamienia i scena po napisach – Postać kolekcjonera, bezpośrednie nawiązanie. Kolekcjoner jest odgrywany w obu filmach przez Benicio Del Toro)
W Strażnikach Galaktyki poznajemy grupę bohaterów, która staje się zgraną
(a właściwie nie zgarną, działającą spontanicznie i nieprzewidywalnie) drużyną
w wyniku zadziwiających okoliczności (pogoń za pieniędzmi i wiezienie zawsze łączyły
ludzi, a czasami też chęć ratowania planet).
- Peter Quill – aka Star-Lord (jak sam siebie nazywa, i jeden ze sługusów Ronana „nareszcie!”), którego można uznać za głównego bohatera (pierwsza scena wprowadzająca – porwanie chłopca). Terranin jak go nazywają towarzysze (Terra z łaciny po prostu Ziemia, Peter jest Ziemianinem porwanym przez łowców) złodziej, najemnik, który wykiwał swojego szefa. Ważne dla niego są pieniądze i … jego magnetofon (źródło świetnych piosenek z lat siedemdziesiątych – składanka, którą ciągle odtwarza Peter). To takie skrzyżowania Hana Solo (najemnik, którego głównym motorem działań jest zysk, przywiązany do swojego statku, którego ściga Yondu, jak Hana Jabba) z odrobiną Luka Skywalkera (Sierota. Stracił matkę jako dziecko i nie wiem kim był jego ojciec – ciekawy wątek może rozwiną to w drugiej części, mam nadzieję).
- Gemora to postać od początku o niejasnych zamiarach i chyba najsłabszy i najmniej „zabawny” członek teamu, ale jakiś żeński pierwiastek musiał być. Powściągliwa, nieco tajemnicza. Typ takiej Uhury ze Star Treka (pełni podobne funkcje).
- Rocket – szop, znający się na technice, broni, mózg złożonych planów i operacji, który jednak ma złożone uczucia (nie lubi jak go nazywać gryzoniem) i wiele przeżył i najchętniej by wszystkich pozabijał. Postać ciekawie rozbudowana i o wiele lepiej rozwinięta niż Gemora. Zgryźliwy, autoironiczny, zabawny (by wydostać się z więzienia będziemy potrzebowali jego sztucznej nogi) i trzeba przyznać że podkładający pod niego głos Bradley Cooper spisał się bardzo dobrze.
- Groot – Van Diesiel podkładający głos pod tę postać drzewa nie miał zybyt wiele pracy, ponieważ Groot wypowiada dokładnie trzy słowa Ja Jestem Groot (i am Grooti to dokładnie tylko w tej kolejności jak wyjaśnia Rocket). Pod koniec filmu nieco się rozwija i mówi [We are Groot]. Taki odpowiednik Chubacki, i takiego właściwie Hulka z Avengersów (ponadto potrafi rzucać wrogami na prawo i lewo jak Hulk Lookim), którego słowa szerzej potrafi zinterpretować tylko Roocket. Animacja na najwyższym poziomie i to jedno zdanie przez niego wypowiedziane całkowicie wystarcza do zbudowania tej postaci.
- Drax – to typowy mięśniak nie rozumiejący pojęcia przenośni i metafory, traktujący wszystko dosłownie (-Mam pogłaskać Ronana po szyi? - Nie to taka przenośnia: poderżnąć mu gardło. -Wolałbym odciąć mu głowę. No tak poderznąć gardło to inaczej zabić. Nie można tego znaku rozumieć dosłownie). Myśli prosto i działa prosto, pragnie zemsty na Ronanie za zabicie mu rodziny.
Wszystkie te postaci mają w sobie
coś co już właściwie znamy, ale dokładnie za to pewnych bohaterów kochamy. Pojawiają
się klisze, a właściwe kpina z nich (Świetna scena przemowy Petera gdy wszyscy siedzą
sobie w kółku nieco zrezygnowani nie widząc nadziei ani wyjścia i postanawiają wałczyć
o Galaktykę i kpiarskie podejście do tego Rocketa [no dobra to ja teraz też stoję jak wszyscy, noi stoimy jak głupki w
kółku - scena jakich widzieliśmy już wiele w wielu filmach od czasu Władcy
pierścieni). Film ma dobry scenariusz, nie jest zbyt skomplikowany (prosty schemat - przedstawienie drużyny-zjednoczenie-wspólny cel-pierwsze porażki-błędy bohaterów-zjednoczenie-finałowa walka dla dobra ogółu. [Jako, że jest to część pierwsza nie ma tu póki co takich słabości jak dziury w scenariuszu] i humor jest bardzo mocnym punktem filmu (Taniec Petera by odwrócić uwagę Ronana – świetne). Muzyka z odtwarzacza Petera z lat 70 nadaje filmowi
niepowtarzalny klimat i lekkość. Efekty
specjalne na najwyższym poziomie (świetna animacja drzewka – super scena tuż po
zakończeniu [pewnie będzie można wkrótce gdzieś kupić takie kolekcjonerskie tańczące
drzewko, taniec wykonywany przez Groota ma już nazwę: to Grooting! link i link], ujęcia miasta, gwiezdnych potyczek animacja Rocketa i Groota na najwyższym poziomie.
Do gry aktorskiej żadnej z
postaci właściwie nie mam nic do zarzucenia i myślę, że dobrze, że nie
zaangażowano do tego filmu aktorów rozpoznawalnych (gwiazd, których nazwiskami
promuje się filmy) ponieważ taki film jak Strażnicy
broni się sam w sobie dzięki gatunkowi jaki reprezentuje (Tylko głosy podkładają Van Disel pod Groota i Bradley Cooeper pod Rocketa).
Filmów z Chrisem Prattem (Peter) gdzie
grał role gównie drugoplanowe widziałam wcześniej jedenaście i raczej nie
zwracałam na niego uwagi, ale po tym filmie pewnie zyska rozgłos.
Reżyser filmu James Gunn nie
zawiódł kręcąc świetny lekki pełen akcji film, chociaż dziwię się że powierzono
mu tak duży projekt jakim byli Strażnicy,
ponieważ na koncie przed Strażnikami miał
taką porażkę jak Movie 43. Kto wie
może to taki kolejny Zac Snyder, dla którego Strażnicy Galaktyki będą tym,
czym dla Snydera 300.
Film oglądałam w wersji 2D z
napisami i momentami polskie tłumaczenie nie do końca oddawało angielski sens dowcipu.
Jeśli w wersji dubbingowanej był dokładnie ten sam skrypt to nieco na humorze
film mógł stracić. Absolutnie w filmie nic bym nie zmieniła (a jest to u mnie
wyznacznikiem kina bardzo dobrego), minął mi seans niezwykle szybko, bez
dłużyzn z odpowiednią dawką napięcia i wyśmianego patosu z mocna melodramatyzowaną
i również wyśmianą odpowiednia sceną finałową i ilością pytań, na które
chciałabym poznać w kolejnej odsłonie filmu odpowiedzi (Kim jest ojciec Petera?
Jakie piosenki są na drugiej kasecie, czy Groot długo będzie „wyrastał”? Co z
kolekcją Kolekcjonera?)
Zabawa tak świetna i oczekiwania
tak spełnione jak przy Avengersach więc i ocena tożsama 9/10 Polecam! Do
obejrzenia na dwa a nawet trzy razy.
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
W finałowej scenie gdy na statku
udaje się drużynie dotrzeć do Ronana Peter
strzela do niego z urządzenia Rocketa. Nie zabija go to jednak, a statek
zaczyna spadać w kierunku ziemi. Bohaterom się nie udało. Groziła im śmierć w
momencie uderzenia. Wtedy Groot rozrasta się i otacza wszystkich „sobą” znajdują
się w ochronnej kuli z drzewa. Statek się rozbija. Groot „ginie” – strzępy drewna
po nim pozostają. Pozostali bohaterowie są ranni. Ze statku wychodzi Ronan by zgładzić
planetę. Uderza Roocketa, który wylądowawszy koło broni, zaczyna ja składać.
Peter widząc to postanawia odwrócić uwagę Ronana. Peter zaczyna tańczyć.
Skonsternowany Ronan nie rozumie co Peter robi. Rocket zdążył złożyć broń. Drax
strzela do Roonana W momencie strzału na chwilę kamień odłączył się od Ronana.
Peter chwyta w rękę kamień i zaczyna powoli się rozpadać jak każdy śmiertelnik,
który dotyka kamienia. Gemora chwyta Petera za rękę, by rozłożyć moc kamienia.
Petera łapie również Drax a jego małą rączką Rocket. Wytrzymują wspólnie jako drużyną
moc kryształu. Peter strzela mocą kryształu w Ronana i go zabija. Gonara zamyka
kryształ w pojemniku. Pojawia się Yondu żądając kamienia. Peter podmienia
pojemniki i daje Yondu pojemnik ze stworkiem z pomarańczowymi włosami. Kamień
zostaje zamknięty i jest pilnie strzeżony przez urzędników Novy. Drużynie
zostaje wymazana kartoteka kryminalna. Peter dowiaduje się od ludzi Novy, że wytrzymał
tak dugo siłę kamienia, ponieważ po tym jak go przebadali okazało się, że jest
w połowie człowiekiem, ale w drugiej połowie nie (nie wiadomo kim był jego
ojciec). Yonda odlatując w oddali narzeka na Petera mówiąc, że trzeba było
jednak zabić tego chłopaka którego porwali na zlecenie jego ojca, któremu mieli
go dostarczyć). Rocket zasądził w doniczce jeden patyczek (pozostałość Grota).
Strażnicy Galaktyki odjeżdżają w
kosmos planując zrobić cos na pól na pół dobrego..
Tuż po zakończeniu widzimy, że z
doniczki wyrasta mały Groot który tańczy, gdy ostrzący nóż Drax go nie widzi. Koniec.
SCENA PO NAPISACH
Widzimy kolekcjonera nieco
poobijanego na zgliszczach jego kolekcji. Oblizuje go pies, a śmieje się z
niego Kaczor Howard (również postać z komików Marvela. Nakręcono o nim film pełnometrażowy
w 1986 roku Kaczor Howard).
Scena trochę rozczarowująca bo
nic konkretnego jeśli chodzi o kolejną część nie zapowiada, ani nie sugeruje nawiązania
do innego filmu.
Co do ojca Star Lord'a (Peter Quill) to ludzie którzy czytali komiksy dobrze wiedzą kim on jest i jaka jest/była jego rola w życiu jego syna ale nie ma co spojlerować. Mam nadzieję że ten wątek będzie rozwinięty w kolejnej części, choć są na to nikłe szanse. Strażnicy Galaktyki maja za dużo przygód, ale kto wie. Swoją drogą dobrze napisany blog, co do to oceny zgadzam się 9/10. Polecam oglądać filmy oryginalnie po angielsku bez napisów czy dubbingu. W większości to one zabijają cały sens dialogów, humor filmu.
OdpowiedzUsuń