sobota, 7 września 2013

R.I.P.D Agenci z zaświatów- czyli Faceci w czerni w wersji z umarlakami

Lekkie komedie fantasy/SF nie muszą być specjalnie oryginalne, grunt, żeby były zabawne. Jednak nie sposób się powstrzymać po obejrzeniu poczynań funkcjonariuszy z Wydziału Wieczny Odpoczynek (R.I.P.D – Rest In Pace Department), że to już było.



Wysportowany świetny policjant Nick (Ryan Reynolds) ginie w akcji policyjnej i w zaświatach proponują mu zajęcie, do którego się nadaje, w oczekiwaniu na Sąd ostateczny. Zostaje wcielony do R.I.P.D, ponieważ części zmarłym osobom wcale nieśpieszno do zaświatów i ukrywają się na ziemi. Dzielni policjanci muszą ich schwytać i doprowadzić „na górę”. Umarlaki wyglądają jak żyjący ludzie, ale rozpoznać ich można po zgniliźnie (gnijąca dusza), wokół nich gniją kwiaty i psuje się sprzęt elektroniczny, oraz pod wpływem Kminku objawia się ich prawdziwa natura (zgniłe najczęściej duże potwory). Nick jako nowicjusz dostaje się pod opiekę bardziej doświadczonego policjanta Roy`a (Jeff Bridges) i zostaje jego partnerem. Co prawda Roy (-Roicephus Pulsipher, -Roicephus? Brzmi jak choroba weneryczna) upiera się, że zawsze pracuje sam, twierdzi, że Nick jest niedoświadczony, że nie ma pojęcia jaka to różnica między w chwytaniu umarlaków a ludzi, jednak statecznie udaje im się efektywnie współpracować.
Innymi słowy kosmitów z Facetów w czerni wymieniono na umarlaki, a cała reszta schematu została powielona. Pierwsza mała sprawa wprowadzająca w realia chwytania umarlaków (widowiskowy pościg za trupem), wielki komisariat policji w zaświatach. Roy ma nawet informatora, do którego zwracają się po informację (Pies z Facetów w Czerni wymieniony na fana Baseball`u), Nick dostaje specjalną broń, która działa na umarlaki. Po śmierci funkcjonariusze dostają nową tożsamość i ludzie Roy`a widzą jako seksowną blondynkę, a Nick jest dla nich starym chińczykiem. (W Facetach w czerni agenci dla ludzi najczęściej po sprawie byli jedynie wrażeniem deja vu). Nawet rozmowa z „urzędniczką” Nicka w zaświatach tuz po śmierci wyglądała znajomo. Amerykanie widać wyobrażają sobie niebo/zaświaty jako ogromną urzędniczą instytucję, gdzie z przełożonymi siedzącymi za biurkami rozmawia się w jasnych gabinetach niczym z dyrektorami korporacji, a polecenia z „samej” góry dostaje się z pomocą spisanych instrukcji (patrz serial Supernatural).
Z całą pewnością więc R.I.P.D nie są produkcją oryginalną, nie znaczy to też jednak, że jest to film zły. Może i Ryan Reynolds nie jest tak zabawny jak Will Smith (jednak wygląda bardzo dobrze), ale Jeff Bridges w roli niepokornego policjanta „cowboya” (służy ponad 100 lat już w zaświatach) jest zabawny. Ma odpowiedni „westernowy” akcent, ciągle rozpamiętuje sposób w jaki umarł, jest przywiązany do swojego kapelusza, a gdy jest mu źle śpiewa rzewne kawałki. Niektóre teksty w filmie są naprawdę zabawne (przed upadkiem z wieżowca trzeba się wyluzować, przed wkroczeniem do mieszkania podejrzanego trzeba być zwartym i gotowym). Film trzyma tempo i można nawet stwierdzić, że rozwój wypadków jest ekspresowy (szybka śmierć Nicka, bez zastrzeżeń przyjęcie do wiadomości faktu, że nie żyje i tego, że po ziemi chodzą umarli, którzy umknęli prze Sądem Ostatecznym). Jest to też nieustające wykorzystanie efektów specjalnych na ekranie. Już od pierwszych scen możemy podziwiać zwolnione tempo ala slow motion wystrzałów, obrzydliwych umarlaków (wygenerowanych w ¾ komputerowo), efektu niszczenia budynków pod wpływem zgnilizny, przeobrażenia umarłych w potwory (budżet 130 000 000, nie zwrócił się nawet w połowie). Jak na komedię jest to film nakręcony z ogromnym rozmachem, dobry na piątkowy wieczór, fabularnie może nie zaskakujący, a nawet wtórny, ale w komediach nie o to chodzi, a o lekką rozrywkę. Przyzwoite 7/10 w tym gatunku, bardzo dobra realizacja i miłe dla oka efekty (bo lubię SF i z zasady dobrze oceniam tego typu kino).

SPOILER-ZAKOŃCZENIE

Okazało się, że „ziemski” partner Nicka był umarlakiem, a objawy zgnilizny maskował łańcuszek św. Krzysztofa od babci. Zbierał złoto, które składało się na artefakt „totem Jerycha” (wtf?) pozwalający odwrócić ciąg prowadzący do zaświatów i wszystkie umarlaki mogłyby zostać na Ziemi. Hayes daje się aresztować i trafia na komisariat, skąd w wyniku wcześniej zaplanowanej akcji wykrada złoto zarekwirowane przez Nicka i Roy`a na początku filmu (była to ostatnia część artefaktu). By uruchomić totem potrzebna jest ofiara z człowieka i Hayes oczywiście wybiera żonę Nicka. Na szczęście Nickowi i Royowi udaje się powstrzymać apokalipsę, Nicka zabija ostatecznie Hayes`a, a ranna żona Nicka trafia do szpitala (ale z tego wyjdzie). Agenci ponownie ruszają na miasto rozwiązywać kolejne sprawy. Roy daje Nickowi nową tożsamość, ponieważ narzekał na chińczyka. Roy zostaje rudowłosą harcerką z aparatem na zębach…koniec.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz