Lekkie komedie fantasy/SF nie
muszą być specjalnie oryginalne, grunt, żeby były zabawne. Jednak nie sposób się powstrzymać po
obejrzeniu poczynań funkcjonariuszy z Wydziału Wieczny Odpoczynek (R.I.P.D –
Rest In Pace Department), że to już było.
Wysportowany świetny policjant
Nick (Ryan Reynolds) ginie w akcji policyjnej i w zaświatach proponują mu
zajęcie, do którego się nadaje, w oczekiwaniu na Sąd ostateczny. Zostaje
wcielony do R.I.P.D, ponieważ części zmarłym osobom wcale nieśpieszno do
zaświatów i ukrywają się na ziemi. Dzielni policjanci muszą ich schwytać i
doprowadzić „na górę”. Umarlaki wyglądają jak żyjący ludzie, ale rozpoznać ich
można po zgniliźnie (gnijąca dusza), wokół nich gniją kwiaty i psuje się sprzęt
elektroniczny, oraz pod wpływem Kminku objawia się ich prawdziwa natura (zgniłe
najczęściej duże potwory). Nick jako nowicjusz dostaje się pod opiekę bardziej
doświadczonego policjanta Roy`a (Jeff Bridges) i zostaje jego partnerem. Co prawda
Roy (-Roicephus Pulsipher, -Roicephus? Brzmi jak choroba weneryczna) upiera
się, że zawsze pracuje sam, twierdzi, że Nick jest niedoświadczony, że nie ma
pojęcia jaka to różnica między w chwytaniu umarlaków a ludzi, jednak statecznie
udaje im się efektywnie współpracować.
Innymi słowy kosmitów z Facetów w czerni wymieniono na umarlaki,
a cała reszta schematu została powielona. Pierwsza mała sprawa wprowadzająca w realia
chwytania umarlaków (widowiskowy pościg za trupem), wielki komisariat policji w
zaświatach. Roy ma nawet informatora, do którego zwracają się po informację
(Pies z Facetów w Czerni wymieniony
na fana Baseball`u), Nick dostaje specjalną broń, która działa na umarlaki. Po
śmierci funkcjonariusze dostają nową tożsamość i ludzie Roy`a widzą jako
seksowną blondynkę, a Nick jest dla nich starym chińczykiem. (W Facetach w czerni agenci dla ludzi najczęściej
po sprawie byli jedynie wrażeniem deja vu). Nawet rozmowa z „urzędniczką” Nicka
w zaświatach tuz po śmierci wyglądała znajomo. Amerykanie widać wyobrażają
sobie niebo/zaświaty jako ogromną urzędniczą instytucję, gdzie z przełożonymi siedzącymi
za biurkami rozmawia się w jasnych gabinetach niczym z dyrektorami korporacji,
a polecenia z „samej” góry dostaje się z pomocą spisanych instrukcji (patrz
serial Supernatural).
Z całą pewnością więc R.I.P.D nie
są produkcją oryginalną, nie znaczy to też jednak, że jest to film zły. Może i
Ryan Reynolds nie jest tak zabawny jak Will Smith (jednak wygląda bardzo dobrze),
ale Jeff Bridges w roli niepokornego policjanta „cowboya” (służy ponad 100 lat już
w zaświatach) jest zabawny. Ma odpowiedni „westernowy” akcent, ciągle
rozpamiętuje sposób w jaki umarł, jest przywiązany do swojego kapelusza, a gdy
jest mu źle śpiewa rzewne kawałki. Niektóre teksty w filmie są naprawdę zabawne
(przed upadkiem z wieżowca trzeba się wyluzować, przed wkroczeniem do
mieszkania podejrzanego trzeba być zwartym i gotowym). Film trzyma tempo i
można nawet stwierdzić, że rozwój wypadków jest ekspresowy (szybka śmierć
Nicka, bez zastrzeżeń przyjęcie do wiadomości faktu, że nie żyje i tego, że po
ziemi chodzą umarli, którzy umknęli prze Sądem Ostatecznym). Jest to też nieustające
wykorzystanie efektów specjalnych na ekranie. Już od pierwszych scen możemy podziwiać
zwolnione tempo ala slow motion wystrzałów, obrzydliwych umarlaków (wygenerowanych
w ¾ komputerowo), efektu niszczenia budynków pod wpływem zgnilizny, przeobrażenia
umarłych w potwory (budżet 130 000 000, nie zwrócił się nawet w
połowie). Jak na komedię jest to film nakręcony z ogromnym rozmachem, dobry na
piątkowy wieczór, fabularnie może nie zaskakujący, a nawet wtórny, ale w komediach
nie o to chodzi, a o lekką rozrywkę. Przyzwoite 7/10 w tym gatunku, bardzo dobra realizacja i miłe dla oka efekty (bo
lubię SF i z zasady dobrze oceniam tego typu kino).
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Okazało się, że „ziemski” partner
Nicka był umarlakiem, a objawy zgnilizny maskował łańcuszek św. Krzysztofa od
babci. Zbierał złoto, które składało się na artefakt „totem Jerycha” (wtf?) pozwalający
odwrócić ciąg prowadzący do zaświatów i wszystkie umarlaki mogłyby zostać na
Ziemi. Hayes daje się aresztować i trafia na komisariat, skąd w wyniku
wcześniej zaplanowanej akcji wykrada złoto zarekwirowane przez Nicka i Roy`a na
początku filmu (była to ostatnia część artefaktu). By uruchomić totem potrzebna
jest ofiara z człowieka i Hayes oczywiście wybiera żonę Nicka. Na szczęście Nickowi
i Royowi udaje się powstrzymać apokalipsę, Nicka zabija ostatecznie Hayes`a, a
ranna żona Nicka trafia do szpitala (ale z tego wyjdzie). Agenci ponownie
ruszają na miasto rozwiązywać kolejne sprawy. Roy daje Nickowi nową tożsamość,
ponieważ narzekał na chińczyka. Roy zostaje rudowłosą harcerką z aparatem na zębach…koniec.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz