niedziela, 17 marca 2013

Poradnik pozytywnego myślenia - postoscarowo i rolach za które można dostać Oscara


Miesiąc po Oscarach, post fatcum obejrzałam w końcu Poradnik pozytywnego myślenia. Osiem nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film, najlepszy aktor pierwszoplanowy (Bradley Cooper), najlepsza aktorka pierwszoplanowa (Jennifer Lavrence) najlepszy aktor drugoplanowy (Robert De Niro), najlepsza aktorka drugoplanowa (Jacki Beaver), najlepszy reżyser (David O. Russel, który na swoim reżyserskim koncie ma film Fighter sprzed dwóch lat - za rolę drugoplanową Christian Bale dostał Oskara), najlepszy scenariusz adoptowany i najlepszy montaż. Ostatecznie statuetkę otrzymała jedynie Jennifer Lavrence (która na rozdaniu Oscarów wszystkich oczarowała błyskotliwymi wypowiedziami i zaliczyła upadek w drodze na podium).

Przy takiej ilości nawet samych nominacji można się było spodziewać wyjątkowego filmu. Dlatego zupełnie nie rozumiem, co takiego w tej produkcji urzekło Akademię. To zwyczajna historia dwojga ludzi, nieco niezrównoważonych psychicznie (dosadniej ujmując świrów), którzy się poznają spędzają razem czas. Zwyczajna w tej tematycznej inności, dłużąca się i niestety bardzo z przewidywalną fabułą. Zupełnie nie rozumiem nominacji dla aktorów drugoplanowych. De Niro i Beaver mieli kilka udanych scen rodziców zmagających się nieokrzesanym nieco synem i całkiem udanie De Niro zagrał człowieka z „natręctwami”, ale bez przesady. W kategorii aktor drugoplanowy to już na pewno lepiej w tym roku wypadł Tommy Lee Jones w Lincolnie niż De Niro w Poradniku (Cieszę się, że nagrodę dostał Waltz, choć wyjątkowy wydaje się być tylko w filmach Tarantino).  Przyznać mogę, że scenariusz napisany całkiem zgrabnie (odpowiednio dawkowane są informacje dotyczące tego, co sprawiło, że bohaterowie przeszli „załamanie psychiczne”, dobre dialogi, choć zakończenia ociera się o banał. Finałowa scena tańca – serio?). W kwestii odtwórców głównych ról, śmiem twierdzić, że najłatwiej „wybić się” grając wariatów. To obiegowa opinia i nie odkrywam tu niczego nowego. Jest chyba coś takiego, że aktorzy chętnie wybierają role wyrazistych czarnych charakterów, czy właśnie psychopatów, wariatów, bo takie role dają im możliwość pokazania wachlarza skrajnych emocji. Nie jeden, nie dwóch czy nawet trzech aktorów dało się poznać rolą niezrównoważonego psychicznie bohatera. Tak pierwsi lepsi z brzegu: Jack Nicolson w Locie nad kukułczym gniazdem, Anthony Hopkins w Milczeniu owiec, Penelope Criuz w Vicky Christinę Barcelonie, Kevin Spacey w American Beauty [tak na marginesie zupełnie, to polecam nowy serial z jego udziałem House of cards – tu też Spacey pokazuje jak grać dobrze potrafi),  F. Murray Abraham w Amadeuszu,  Dustin Hoffman w Rain Manie, Katy Bates w Misery.  O wiele trudniej chyba stworzyć kreację spokojnego bohatera, która to jednocześnie zapada w pamięć widzom (Mówi się, że w zeszłym roku Mertyl Streep w końcu dostała Oscara właściwie za całokształt. Ciągle była nominowana właściwie od lat `80 nie zdobywając statuetki. Ja uważam, że właśnie za Żelazną damę dostała statuetkę zasłużenie, ponieważ wciąż w pamięci mam scenę z tego filmu, gdy u lekarza z niezwykłym spokojem na twarzy, stonowana dama wypowiada słowa: Jeśli wypowiem to co myślę, słowa mogą przerodzić się w czyny. Czyny mogą stać się nawykami….choć sam w sobie film nie był wybitny.

Podsumowując: Poradnik Pozytywnego myślenia był dla mnie filmem zwyczajnym, z owszem, udanymi kreacjami aktorskimi, ale gdyby nie te liczne nominacje, nie wiem czy w ogóle zwróciłby moja uwagę. W ramach przyzwoitości 7/10. Czy jest to film z serii „musisz obejrzeć”, „zapamiętam na długo” (Typu tegoroczne Django, czy Życie Pi), nie, na pewno nie.

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Pat jedzie na mecz, wdaje się w bójkę. Drużyna, na którą jego ojciec postawił wszystkie pieniądze przegrała. Wszyscy spotykają się w domu. Przychodzi Tiffany wściekła, ze Pat nie zjawił się na treningu. Ojciec pata obwinia ją o pecha. Dziewczyna wyjaśnia mu, że to właśnie spotkania z nią przynosiły szczęście drużynie Orłów. Dochodzi do skumulowanego zakładu. Jeśli drużyna wygra następny mecz a pat i Tiffany uzyskają 5/10 w konkursie tanecznym, w którym maja wystąpić ojciec odzyska swoje pieniądze. Pat nie chce brać w tym udziału, wychodzi z domu, przypomina sobie słowa Tiffany o odczytywaniu znaków i zdaje sobie sprawę, ze to ona napisała list od Nikky. Tiffany i rodzice Pata ustalają, że powiedzą Patowi, ze Nikki będzie na konkursie tańca żeby tam poszedł. Dzień meczu i konkursu. Tiffany widzi, że Nikki przyszła z jej siostrą na konkurs. Jest zła, upija się przy barze. Pat widzi Nikky, ale szuka Tiffany. Biorą udział w konkursie. Ich taniec jest dziwy, eklektyczny. Dostraja dokładnie 5/10. Wszyscy się cieszą, zakład wygrany, ponieważ drużyna również wygrała mecz. Pat rozmawia z Nikky, Tiffany wybiega zazdrosna z budynku. Pat ja dogania i mówi, że ma dla niej list. Napisał, ze wiedział, że to ona napisała list od Nikky i że to ona okazała się bardziej szalona od niego, że mu pomogła i że ją kocha. Wszyscy w domu wspólnie oglądają kolejne mecze. Happy end.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz