O tym horrorze sporo „się mówiło”
Miał kampanię reklamową zakrojoną na szeroką skalę. Jednak największą zachętą
(jeśli mona tu mówić o „zachęcie”) były dla mnie słowa: „A Dom w głębi lasu? Widziała Pani? To zupełnie nowa jakość. Ten film
wprowadzi nową jakość do horroru”. Nic tak nie działa, jak obietnica nowości.
Dom w głębi lasu zaczyna się typowo, schematycznie do bólu. Grupa
nastolatków wybiera się na weekend do domku w lesie bo: „kuzyn kupił okazyjnie domek
nad jeziorem”. Sportowiec, głupia blondynka, mądrala, palący zioło luzak i
cnotka. Nie trzeba wytrawnego znawcy horrorów, żeby przewidzieć, kto pierwszy
umrze i robienie czego prowokuje nadchodzącą śmierć [pokrywa się to w znacznym
stopniu z 24 zasadami horroru według Wesa Crawena]. Amerykańskie nastolatki
wydają się nigdy nie nauczyć, że po pierwsze: nie jedzie się do domku na
odludziu. Po drugie: jeśli nawiedzony staruszek na stacji benzynowej nas
ostrzega, że jeśli pojedziemy do tego domu, to nie wrócimy, to należy go
słuchać. Po trzecie nie należy odczytywać żadnych zapisków ze starego
pamiętnika wypisanych po łacinie, ponieważ możemy obudzić jakieś potwory.
Schematyczne do bólu? Dokładnie, ale…
Do tego niesamowicie oklepanego
schematu wprowadzono na początku jakiś naukowców pracujących nad projektem,
chemików, techników, biologów, którzy podekscytowani czekają na początek…masakry.
Nasza grupa nastolatków jest pod obserwacją. Dlaczego?
Joss Whedon i Drew Goddard bawią
się schematem, dają nam wszystko to, co już znamy: sex i masakrę. Dodali do
tego jednak sporą dawkę humoru i przewrotność rozwoju wydarzeń. Schemat zostaje
przełamany, napięcie odpowiednio rozbudowywane, gdy już myślimy, że to
standardowy koniec otrzymujemy widowisko w postaci…plejady potworów.
Aktorzy, teoretycznie przeciętni
doskonale wywiązali się z odegrania swoich standardowych ról. Luzak wprowadzał
humor, cnotka była naiwna, mięśniak odważny, mądrala rozsądny a blondynka
wyuzdana. Wbrew pozorom granie głupków nie jest takie proste. Postaci naukowców
również doskonale dobrane, bawią się w Bogów, patrzą na mord z niewzruszonymi
(jednocześnie zabawnymi) wyrazami twarzy.
Czy jest to nowa jakość? Mógł to
być znakomity początek serii typu już wspomniana Piła, Oszukać przeznaczenie czy Krzyk.
Dom w głębi lasu jest gotowym
schematem, w którym w kolejnych częściach wystarczyłoby wymieniać nastolatków i
przedmiot, po który sięgną w piwnicy. Ogromny potencjał, wykorzystany
znakomicie jednocześnie pozostawiający jeszcze wiele wątków do rozwinięcia.
Jednak twórcy przewrotnie w tym przypadku bawiąc się tym schematem i go
przełamując poprzez zakończenie filmu w taki sposób jaki to zrobili zamknęli
sobie furtkę do sequela. Teoretycznie, ileż to już razy widzieliśmy jak
ożywiają nam uprzednio uśmiercone postaci? Zawsze można też nakręcić prequel…
Za faktyczny powiew świeżości i
kpinę ze schematu (a wielbicielką rozpracowywania tychże jestem) 8/10.
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Wszyscy po kolej giną. Zaczynają
od blondynki, potem głupek, mięśniak, naukowiec. Zostaje dziewica. Rytuał się
dopełnia, naukowcy świętują. Zgodnie z zasadami dziewica może przeżyć. Potwory
nie powstaną z podziemi, ale…gdy impreza trwa w najlepsze w laboratorium dzwoni
telefon. Na ekranie widzimy jak zombie powoli wykańcza dziewicę. Okazuje się,
że ktoś jeszcze jednak żyje. Rytuał nie został dopełniony. To nasz wielbiciel
zioła jednak przeżył. Mało tego, rozpracował system elektroniczny i znalazł
piwnicę, w której wraz z dziewicą mogą się schować (Okazało się, że ponieważ tyle
palił, uodpornił się na środki, które podawali mu naukowcy, które miały
spowodować, że będzie „głupszy”). Nastolatki dostają się do systemu wind (Coś
jak w Cube). Widzą wszystkie potwory
zamknięte w sześcianach, które mogli wybrać w tej piwnicy. Naukowcy usiłują
rozwiązać tę sytuację, czyli zabić chłopaka, oszczędzić dziewicę. Udaje im się
jednak im wymknąć i dostają się do sterowani gdzie uwalniają wszystkie potwory
i rozpoczyna się masakra. Wszyscy pracownicy giną zabici przez wielkiego węża,
wilkołaka, zombie, duchy, nietoperze i jednorożca itd. Głupek i dziewica
docierają do kamiennej komnaty i tam tadaaam: Sigourney Weaver (uosobienie
horrorowej wojowniczki z potworami z Obcego)
wyjaśnia im, że to rytuał mający uspokoić Bogów. Jeśli chłopak nie zginie, to zginie
cała ludzkość. Dziewica prawie zabija chłopaka, ale nagle atakuje ich wilkołak.
Sigourney ginie. Zostaje chłopak i dziewica. Mają gdzieś to, że ludzkość
zginie. Zapalają papieroska i baaam z podziemi pojawia się ogromna łapa. Nad
powierzchnią rozwala dom i koniec. W sumie za to spektakularne pojawienie się
Sigourney podbiłam nieco końcową ocenę ;-).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz