sobota, 10 maja 2014

Pompeje – standard kina historycznego

Po Pompejach nie oczekiwałam niczego nadzwyczajnego. Przygotowana byłam na widowiskowe efekty specjalne, historię w „klimatach” starożytności jakich wiele już widzieliśmy na ekranie. Ponieważ mam słabość do kina przygodowego, bazującego na historii i mitologii greckiej obejrzałabym ten film nawet gdyby głównej roli nie grał tu Kit Haringtona (John Snow z Gry o Tron!). Film wyreżyserował Paul W.S. Anderson który na swoim koncie ma głównie głośne rozrywkowe filmy (Seria Resident Evil, Trzej muszkieterowie). 



Dlatego też Pompeje są tworem komercyjnym i schematycznym w 100%. Jako pretekst do pokazania historii Milo, gladiatora wykorzystano tu historyczny wybuch Wezuwiusza w 79 roku [Popiół wulkaniczny, który zasypał Pompeje utrwalił budowle, przedmioty, a nawet ludzi, dzięki czemu zachowały się do współczesnych czasów i stały się źródłem informacji dotyczącym wielkości miasta i sposobu życia w Starożytnym Rzymie]. Przez cały seans wiemy, że musi dojść do wybuchu wulkanu. Ludzie ignorują i bagatelizują oznaki nadchodzącego niebezpieczeństwa jak na gatunkowe kino katastroficzne przystało. (Mury pękają, koń zostaje spłoszony, nikt nie wierzy, że grozi im niebezpieczeństwo). Fabularnie film boleśnie przypomina historię znaną nam z Gladiatora. Nie poznajemy imienia bohatera, wszyscy nazywają go Celtem. Bohater przedstawia się dopiero gdy nawiązuje „przyjaźń” z drugim, oczywiście czarnoskórym gladiatorem (taka mieszanka Kriksosa i Doctore ze Spartakusa). Na arenie kazano gladiatorom odtworzyć historyczną walkę wymordowania plemienia koniuszy i oczywiście pomimo przewagi przeciwników bohaterom udaje się wygrać w walce, którą z założenia mieli przegrać. (Nawet słowa Corvusa są tu kalką słów Kommodusa z Gladiatora: „Nie tak to zapamiętałem”). Ponadto mamy tu wątek zakazanego uczucia do arystokratki, zemsty na człowieku, który wymordował Milo rodzinę i nawet wkroczenie Rzymianina na arenę by zmierzyć się z bohaterem w trakcie Igrzysk. Początek filmu jest wzniosły (niewinne oczęta chłopca patrzącego na śmierć matki i ojca), Milo jest ostatnim celtyckim przedstawicielem plemienia koniarzy. Pierwsze spotkanie arystokratki i bohatera jest niezwykle romantyczne i dzięki jednemu spojrzeniu i wspólnemu okazaniu miłosierdzia koniowi potem oboje są gotowi na ogromne wzajemne poświęcenie. Ich relacje wydają się niezwykle platoniczne i jakoś trudno uwierzyć w ich gorące uczucie. Romans ten jest niezwykle umowny. Najbardziej wyrazistym bohaterem jest tu jedynie Corvus (Keifer Sutherland,)
Jednak jednego temu filmowi nie można odmówić. Jest to widowiskowy obraz wybuchu wulkanu, walącego się miasta,paniki ludzi (nielogicznie jednak są pojedynki na śmierć i życie, zamiast ucieczki, kiedy miasto zalewa lawa wulkaniczna). Pompeje wyglądają imponująco i widać tu ogromny budżet przeznaczony na efekty specjalne, ale nic więcej. Scenariusz banalny. Wszystko to już było (choć czasami nie jest to takie złe), ale w filmie tym nie było nic więcej.
Do obejrzenia, ale tylko dla fanów „starożytnych” historii. Jedynie zakończenie mnie nie rozczarowało. Lubię właściwie oglądać wciąż to samo, bardzo na wyrost, ale jednak ani się nie wynudziłam, ani się nie niecierpliwiłam podczas seansu, ani się nie rozczarowałam bo oczekiwałam komercji, a chciałam zobaczyć Haringtona w czymś innym poza Grą o tron 7/10.


SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Podczas Igrzysk dochodzi do Wybuchu wulkanu. Arena się zapada. Giną rodzice Cassi, jednak Corvusowi udaje się przeżyć (ostatecznie on dobija ojca Cassi). Milo postanawia ratować Cassię, która została zamknięta w willi Corvusa. Wszyscy w panice chcą opuścić miasto. Atticus wypuszcza niewolników i udaje się w stronę portu. Milo odnajduje Cassię, budynek się zawala, ginie służąca Cassi. Milo i Cassia wracają do miasta. Wielka fala zalewa statki. Jedyną drogą ucieczki okazuje się wyruszenie w góry. Milo i Atticus spotykają się w mieście (jasne, panika, ogromne miasto, a im udaje się na siebie wpaść w tym tłumie). Potrzebują koni. Wracają na arenę. Na arenie muszą zmierzyć się z Corvusem i jego żołnierzem. Atticus staje do walki z rzymianinem, gotowy umrzeć jako wolny człowiek. Corvus porywa Cassię i ucieka rydwanem. Milo ich dogania, walczy z Corvusem. Postanawia go zostawić by zginął wraz z miastem. Milo i Cassia uciekają na jednym koniu. Miasto się wali. Dojeżdżają na wzgórze. Milo staje i każe Cassi uciekać dalej samej, ponieważ koń nie da rady wieźć ich oboje. Cassia nie chce go zostawić. Postanawiają umrzeć razem. Całują się na wzgórzu, zasypuje ich popiół wulkaniczny. Koniec. Gdyby udało im się jednak uciec byłabym o wiele bardziej rozczarowana, ponieważ byłby to szczyt komercyjnego happy endu.

Podobne do:
  • Gladiator
  • Immortals. Bogowie i herosi
  • Tarcie Tytanów
  • Gniew Tytanów
  • 300
  • Książę Persji: Piaski czasu
  • Rzym (serial)
  • Spartakus (serial)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz