Niektóre
filmy by trafić na moją listę do obejrzenia muszą najpierw zdobyć kilka ważnych
nagród bądź nominacji do nich. Prawdopodobnie nie poświęciłabym filmowi Dallas Buyers klub dwóch godzin mojego (no
może nie zbyt cennego, ale jednak) czasu by obejrzeć ten film, nie wspominając o
dodatkowych kilkudziesięciu minutach by poświęcić tej produkcji tekst, gdyby
nie zdobyte 2 zdobyte statuetki Globów (MatthewMcConaughey za rolę
pierwszoplanową w dramacie i Jared Leto za rolę drugoplanową) i sześć nominacji
do Oscara (w tym te najważniejsze: najlepszy film, najlepsze role). Dramat i
historie z życia wzięte zdecydowanie nie są gatunkiem, który wybieram w
pierwszej kolejności (właściwie w piątej lub szóstej, daleko za SF, komediami
romantycznymi, komediami, animacjami, thrillerami, sensacjami i horrorami). Zazwyczaj
osoba reżysera (Spielberg, Cameron, Curtis, Scrosesse, Burton, Del Toro, Allen,
Almodovar, Von Trier) czy obsada (Streep, Pitt, Depp, Bale, DiCaprio, Bullock,
Ryan) może mnie przekonać. Jednak Akademia mylić się nie może, mimo iż o Jean-Marc`u Vallée wcześniej nie słyszałam (nie ma na
koncie głośnych filmów), a Matthew McConaughey do niedawna kojarzył mi się z
rolami amanta (do niedawna, ponieważ po zobaczeniu go w małej roli w Wilku z Wall Street i niezwykle dobrych
recenzjach jego ostatnich filmów przyznaję, że należy zmienić zdanie na jego
temat), a właściwie filmów z Jaredem Leto tych ważniejszych jeszcze nie widziałam
(Mr. Nobody i Requiem dla snu wciąż na liście do obejrzenia). Kreacje tych dwóch
aktorów w tym filmie zasłużyły niewątpliwie na uwagę, choć są to przypadki,
gdzie role te wymagały poświęceń. Matthew jest przeraźliwie chudy, do tej roli
ponoć schudł ponad 17 kilogramów, a Jared Leto ponad 13 i do tego chodzi w
damskich ciuszkach. Dwaj niewątpliwie przystojni aktorzy grają postaci chore na
AIDS. Jak to się mówi, najłatwiej żeby zdobyć ważne nagrody trzeba się poświęcić,
albo zagrać wariata (patrz zeszłoroczne nominacje Coopera i Lovrence).
Dallas Buyers Klub jest historią Rona Woodroofa (Matthew McConaughey),
który w czerwcu 1985 roku dowiaduje się, że ma AIDS. Typowy teksański macho noszący
kapelusz i kowbojskie buty, zażywający kokainę, obstawiający zakłady zawodów
rodeo, homofob słyszy od lekarza, że jest nosicielem wirusa HIV, (który w
tamtych czasach jest gównie kojarzony ze środowiskiem homoseksualistów) i
zostało mu około 30 dni życia. Film jest swoistą kroniką działań Woodroofa
(zapis kolejnych decyzji i działań, które podejmuje w kolejnych dniach, które minęły
od daty, kiedy dowiedział się, że umiera). Możemy obserwować kolejne stadia
radzenia sobie z chorobą, od zaprzeczenia, poprzez załamanie i chęć
natychmiastowego skończenia cierpień, poprzez wyszukiwanie informacji dotyczących
choroby, podjęcia próby leczenia, brak akceptacji diagnozy lekarzy, skończywszy
na desperackich krokach walki o leki mogące uratować, a właściwie przedłużyć mu
życie (odrzucenie leku AZT, który powodował więcej efektów ubocznych niż
poprawiał stan chorego). Na ekranie możemy obserwować przeobrażenie bohatera od
pozbawionego większych aspiracji elektryka w poważnego biznesmena podróżującego
po całym świecie, by zdobyć potrzebne leki. Ron w zderzeniu z sytuacją
graniczną jaką jest choroba ostatecznie okazuje się człowiekiem
przedsiębiorczym, który wyzbywa się uprzedzeń (zaprzyjaźnia się z transwestytą –
Rayonem). Woodroof zdobywszy potrzebne leki (Peptyt T, witaminy DDC, Interferon
początkowo szmuglowane z Meksyku, potem z Amsterdamu, Izraela, Chin, Japonii) niezatwierdzone przez
FDA zakłada Dalllas Buyers Club (ominięcie prawa, zakazu sprzedaży niezatwierdzonych
leków), który w ramach abonamentu 400 dolarów miesięcznie dostarcza potrzebną
ilość leków do leczenia AIDS. Trzeba przyznać, że Matthew zagrał to niezwykle przekonywająco,
zwłaszcza sceny początkowej „degeneracji”, gdy bohater zwraca się do Boga siedząc
w barze ze striptizem, zażywa leki popijając je piwem, a następnie wciągając kokainę.
Natomiast Jared Leto w swojej roli jest nie do poznania, w damskich ubraniach,
naśladując kobiece gesty i sposób mówienia odegrał rolę niewątpliwe wartą nominacji
do Globa (chociaż ja osobiście w tym roku nagrodę w tej kategorii przyznałabym Danielowi
Bruhlowi za rolę w Wyścigu). Dallas Bouers Club to jednocześnie nie
tylko historia człowieka, ale również obraz działania konsorcjów farmaceutycznych
i ograniczania odstępu do leków ludziom, którzy nie mogą czekać lata na
dopuszczenie leku do legalnej sprzedaży.
Film zrealizowany „profesjonalnie” i cieszy mnie, że nominowano w kategorii najlepszy film do Oscarów produkcję opowiadającą głównie historię człowieka, a nie będącą zobrazowaniem "amerykańskiej sprawy/ideałów/historycznego ważnego wydarzenia". Scenariusz bardzo dobrze zbalansowany,
świetnie ukazana przemiana, psychologia postaci, niczego mi tu nie zabrakło. Temat
niezwykle ciężki, film do obejrzenia na raz, ale dobry i zasłużone 7/10 (tylko,
bo jednak zdecydowanie nie moje klimaty).
SPOILER-ZAKOŃCZENIE
FDA
robi wszystko by blokować działania i sposób dystrybucji leków Rona. Prawo
zostaje zmienione i leki bez atestów FDA stają się nielegalne. Ron wytacza
sprawę w sądzie przeciwko FDA, przegrywa, ale pozwolono mu na zakup Peptydu T
na własny użytek. Rayon umiera podczas jednego z wyjazdów Rona za granicę. W
ostatniej Scenie Ron ujeżdża byka na rodeo. Przeżył 2557 dni po tym jak
usłyszał diagnozę, że zostało mu niecałe 30.
Ronald
Woodroof zmarł 12 września 1992, siedem lat po zdiagnozowaniu u niego HIV. Niższe
stężenie AZT są powszechnie używane w innych lekach, które ocaliły miliony
istnień. Koniec.
Świetny film. Jestem świeżo po seansie. McConaughey jest genialny. Nie chodzi tutaj o to jak wygląda (chociaż spece od charakteryzacji powinni dostać medal). Chodzi o jego gesty, sposób poruszania się, zajebistą gorycz i smutek na twarzy. Scena gdy wchodzi pod koniec filmu i wzrusza się gdy przyjaciele zrobili mu niespodziankę - gigant. To jest tak delikatnie zagrane, prawie niewidoczne, a jednak. Jared Leto, nie do poznania. nie do opisania. Postarali się panowie.
OdpowiedzUsuń