środa, 10 kwietnia 2013

Intruz – romans i porywacze ciał w wersji Stephanie Mayer


Nie oszukujmy się, o powieści Intruz autorstwa Stephanie Mayer usłyszał świat tylko i wyłącznie dzięki popularności Sagi Zmierzch. Intruz był pierwszą powieścią tej autorki, jednak jak to powszechnie w świecie komercyjnej dystrybucji dóbr wszelakich wiadomo, kiedy autor staje się popularny wydaje się, wznawia i reklamuje cokolwiek pod czym się kiedykolwiek podpisał. Na fali popularności Zmierzchu dobrych kilka lat temu dałam się wciągnąć komercyjnej machinie i również Intruza przeczytałam. [Książka ta stoi na mojej półce obok Igrzysk Śmierci, Sagi Zmierzch, Drugiego Życie Bree Tanner, Bali maturalnych z piekła rodem, Pamiętników wampirów Trylogii  Graya i Czystej krwi, a Piękne istoty i Wiecznie żywy cierpliwie czekają aż  nastanie czas i na nie by po przeczytaniu trafić na półkę]. Z tego co pamiętam Intruz nie był zbyt lekką początkowo lekturą (Przydługie opisy, nim rozpoczęła się właściwa „akcja” a im dalej czytałam tym bardziej przypominało to Zmierzch, a właściwie było jego zapowiedzią, w której to Mayer umieszcza bohaterkę w miłosnym trójkącie z dwoma przystojniakami. Paradoksalnie była to też powieść dosyć refleksyjna starająca się uchwycić wyjątkowość człowieczeństwa, której to zakończenie wszystko popsuło). Czekaliśmy długo na ekranizację Intruza zważywszy na czas jaki minął od daty publikacji powieści, ale zrozumiale jest to oczywiście zważywszy na fakt, że dopiero pół roku minęło odkąd pożegnaliśmy filmowych Bellę i Edwarda.



Intruz nie był łatwą powieścią do zekranizowania. Główną bohaterką (a właściwie bohaterkami) jest Melanie silna dziewczyna, której udało się umknąć kosmitom kolonizującym Ziemię (Przejmują ciała Ziemian i żyją pokojowo, udoskonalając społeczeństwo). Nawet gdy dziewczyna zostaje schwytana nie poddaje się i walczy ze swoim „intruzem” Wagabundą (straszne tłumaczenie imienia Wanderer) [Brzmi trochę znajomo? Kto słyszał o Inwazji porywaczy ciał  Jack`a Finneya ręka do góry. Tak wszystko to już było, podobnie jak wampiry, tylko że w wersji Mayer ma to wydźwięk głównie romansowy]. Wagabunda kieruje ciałem Melanie, ale jej „dusza” wciąż jest w środku i walczy, przemawia do Wagabundy, przekonuje ją do ludzi. Ciekawa byłam jak rozwiążą problem wewnętrznych rozmów dwóch bohaterek w jednym ciele i przyznać muszę, że wyszło to całkiem nieźle. Nie byle kto zabrał się przecież za ekranizację. Reżyserem Intruza jest Andrew Niccol twórca takich filmów jak Gattaca – szok przyszłości,  Simone, Pan życia i śmierci, Wyścig z czasem, filmów które są moim zdaniem - co najmniej dobre. W tym przypadku również do odegrania głównej roli wybrano aktorkę, która ma na koncie już kilka głośniejszych produkcji, ponieważ o Saoirse Ronan można było usłyszeć przy okazji takich filmów jak Nostalgia anioła w reżyserii Petera Jacksona czy Hanna Joe Wrighta (Przepraszam, ale kto przed Zmierzchem słyszał o Pattinsonie czy Stewart?). Wszystko w tym filmie było zekranizowane jak trzeba i właściwie nie mam zastrzeżeń. Rola Ronan udana (Choć aktorka ta wydaje mi się jakoś mało wyrazista i jak usłyszałam, że to ona dostała główną rolę w Intruzie nie byłam zbyt entuzjastycznie nastawiona). Za to Jake Abel (nie kojarzę go z niczego innego, grał tylko jakieś pomniejsze role) i Max Irons (Mała rólka w Dziewczynie w czerwonej pelerynie) nie musieli zbyt wiele grać (choć potencjał moją obaj), wystarczyło, że wyglądali. (Jeśli porównywać, to Pattinson i Lunter stoją o co najmniej o klasę niżej, a ani Abel ani Irons nie ściągali koszulek). Paradoksalnie postaci drugoplanowe zasługują na to by to właśnie je zauważyć: William Hurt (wuj Jeb) – twardy przywódca w czasie zagłady i Diane Kruger (łowczyni) opanowana obsesją schwytania uciekinierki.  
Niestety film w swej fabule nie jest zbyt porywający i można by wszystko streścić w kilku zdaniach (ponieważ powieść taka nie była), jednak biorąc pod uwagę materiał z którym przyszło twórcom tego filmu pracować uważam, że to dobra ekranizacja. Oglądałam bez ekscytacji, ale też się nie nudziłam. Czy obejrzałabym jeszcze raz? Żeby popatrzeć na Abela i Ironsa, by śledzić poczynania głównej bohaterki - nie. W porównaniu do Zmierzchu zabrakło tu też muzyki, która „dałaby” się słyszeć (Ścieżkę dźwiękową z Muse na czele saga ma całkiem dobrą). Intruz wpisuje się w typ filmów kręconych przez  Niccol`a i jeśli pojawi się kolejna jego produkcja to najprawdopodobniej również obejrzę. 7/10 bo nie mam filmowi nic do zarzucenia w swoim gatunku, takie lekkie romansowe SF.


SPOILER-ZAKOŃCZENIE
W drodze powrotnej z wyprawy po zapasy (Po tym jak wszyscy zaufali Wandzie po tym jak uratowała Jamie`go) Melanie, Ian i Jared zostają zaatakowani przez łowczynię. Wuj Jeb strzela do łowczyni i ją unieszkodliwia. Łowczyni staje się więźniem. Ludzie chcą ją zabić. Jednak Wanda proponuje inne rozwiązanie. Pokazuje ludziom jak wydostać dusze z ludzkiego ciała nikogo nie zabijając. Duszę, która zamieszkiwała łowczynię wysyłają na inną planetę. Okazało się, że łowczyni tak bardzo ścigała Melanie, ponieważ i ona nie mogła zwalczyć swojego gospodarza i właścicielka jej ciała nie dawała jej spokoju. Wanda poprosiła doktora by usunął ja z ciała Melanie i pozwolił jej umrzeć. Wanda żegna się z Melanie. Doktor usuwa ją z ciała dziewczyny. Wanda budzi się w innym ciele. Wszyscy jej wyjaśniają, że od miesięcy usuwali obcych z ludzkich ciał, ale osoba, w której ciele się znajdują się nie obudziła i ciało umierało (tak, żeby Wanda nie miała wyrzutów sumienia). Jader może być z Melanie. Wanda ma swoje ciało i może być z Ianem. Dwie szczęśliwe pary jadą samochodem. Zatrzymuje je policja. Wysiada policjant i ich sprawdza. Widzi, że są ludźmi. Woła swoich towarzyszy – ludzi. Okazuje się, że przeżyło więcej ludzi i nie tylko Wanda z kosmitów przeszła na ich stronę. Jest nadzieja na odzyskanie planety. Koniec


W zakończeniu powieści najbardziej zdenerwował mnie ten happy end. Gdyby Wanda umarła, Ian został sam, a Melanie i Jared siebie odzyskali kosztem Wandy nie byłoby to takie słodkie i w stylu Mayer. Tak jak w Zmierzchu Bella dostała wszystko. Nie dość że została wampirem i pozornie ceną tego miało być nigdy nie założenie rodziny, to jej jakoś się udało, a zakochany w niej Jacob odnalazł swoja druga połówkę w postaci jej córki…

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz