niedziela, 15 listopada 2015

Steve Jobs – Musi mówić HELLO

Steve Jobs współzałożyciel i prezes firmy Apple zmarł w 2011 roku. „Moda” na Jobsa i filmy jemu poświęcone to dosyć naturalna kolej rzeczy gdy „wielcy”, „znani” odchodzą (Podobnie było z Yves`em Saint Laurentem, powstały dwa filmy poświęcone projektantowi w 2014 roku). 
Pierwszy film Jobs (2013) w reżyserii Joshua Michaela Sterna z Ashtonem Kutcherem w roli głównej odhaczał kolejne „ważniejsze” wydarzenia z życia Jobsa. Kutcher jedynie opanował charakterystyczny krok wizjonera, a w filmie zabrakło jakiegoś większego sensu i przemyślanego sportretowania postaci. 
Nowy film zdecydowanie ma o wile lepszą obsadę w stosunku do swojego poprzednika (kiedy wszyscy zachodzili sobie w głowę jak to? Ashton Kutcher znany z ról komediowych i playboy`a ma zagrać Jobsa?) Michael Fassbender zdecydowanie bardzo dobrze poprowadził tę postać. Widzimy emocje, złość, żal,  ale i ogromną pewność siebie, człowieka z wizją.Kate Winslet w roli dyrektor marketingu Joell Hoffman również wypada bardzo dobrze. Sportretowano kobietę, która trwała przy Jobsie i wiedziała jak z nim postępować (3 razy z rzędu wygrała nagrodę wśród pracowników jak to, która potrafiła mu się przeciwstawić). Jeff Daniles (jako John Scully) i Seath Rogen (Steve Woźniak) również nie zawodzą.




We wstępie to zestawienia filmów biograficznych przyznawałam Tranationo rację, że lepiej zrobić biografię skupiając się na jednym dniu z życia bohatera niż skakać pobieżnie z jednych istotnych wydarzeń do kolejnych (zawsze wtedy pozostawia się w widzu poczucie zbytniej wybiórczości). 
Danny Boyle w Steve Jobs postawił na szczęście na nieco bardziej wyszukaną formę przedstawienia biografii. Film skupia się jedynie na trzech wydarzeniach z życia Jobsa: Premiery Mackintosha (1984), premiery Next-Cube (1988) i premiery IMac`a (1998). Przez 120 minut śledzimy Jobsa przygotowującego się na zapleczu wielkich sal do wystąpienia i zaprezentowania nowego produktu. Jest to pretekst to sportretowania postaci wszystkich problemów, skomplikowanych relacji Jobsa z rodziną i współpracownikami. Udało się wpleść w dialogi, gdzie bohaterowie chodzą po korytarzach, rozmawiają w garderobie Jobsa, mnóstwo informacji i scharakteryzować sposób myślenia Jobsa, jego charakter.


To  jest Jobs, który upierał się nad formą wystąpienia (Musi powiedzieć Hello! Jeśli tego nie naprawisz zniszczę cię), zdolny do grożenia swoim współpracownikom by osiągnąć zamierzony efekt. Musiał mieć białą koszulę z kieszonką, w której idealnie zmieści się dyskietka. Człowiek dążący do celu, punktualny, uważający że  muszą rozpocząć wszystko o czasie przy odpowiedniej aranżacji [Otwarcia z całkowitej ciemności (Załatw to, wyjścia ewakuacyjne nie mogą się świecić, mogę zapłacić karę)]. Postać bezkompromisowa, stawiająca na siłę marketingu (poprawmy, podwójmy budżet na marketing i się sprzeda) i wierzący w to, że to on ma rację nie użytkownik (póki nie pokarzemy ludziom tego, że tego chcą oni tego nie wiedza, chodzi o formę o idealny kształt sześcianu), myślący o przyszłości i tym co nowe (Apple II to przeżytek, nie będę wspominał o tych ludziach to dzień premiery i nowości). Nie zważał na uczucia swoich przyjaciół, nie potrafiący rozmawiać z córką (odwołania do wyparcia się ojcostwa).
W filmie bardzo dobrze wpleciono serię retrospekcji, gdzie w odpowiednim momencie pokazuje nam się sedno wydarzeń z przeszłości (dyskusje dotyczącą ilości portów z samego początku współpracy z Woźniakiem, kiedy jeszcze razem pracowali w garażu), przekonanie Scullego do zostania CEO Apple`a (słynny cytat dotyczący Pepsi) moment gdy Jobs został wykluczony przez zarząd z Apple`a. W serii dialogów „rozpracowano” historie rodzinną Jobsa (był adopotowany). Pojawia się zapowiedź Ipoda w rozmowie z córką (nie mogę patrzeć na te okropne pudełko (walkman) włożę ci do kieszeni 500, nie 1000 piosenek).

Czym rożni się Woźniak od Jobsa? Czemu wszyscy mówią o Jobsie, a nie o tym programiście, który stworzył podwaliny Apple`a? Jobs był wizjonerem dbał o wygląd wierzył w siłę marketingu i był dupkiem...Niewątpliwie jest to ikona współczesnej kultury. Ja będę twoim Jobsem, ty bądź moim Woźniakiem jak mówi bohater serialu Silicon Valley (Zdecydowanie serial polecam).

Film nie jest prosty, lekki i  przyjemny. Nie gloryfikuje Jobsa jako geniusza. Film pokazuje człowieka o skomplikowanych relacjach międzyludzkich, który w karierze zawodowej przeżył wzloty i upadki. Film do obejrzenia na raz, na bardzo dobrym realizacyjnym poziomie. Mocne 7/10.

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Film kończy się premierą IMaca, kiedy w końcu Jobs chce naprawić relację z córką i jest gotowy spóźnić się na własne wystąpienie by wreszcie się z nią pogodzić. Mówi Lisie prawdę, że pierwszy komputer dostał imię po niej. Mówi jej, że ma dość jej Walkmana i włoży jej do kieszeni 1000 piosenek. Jobs wychodzi na salę. Witają go tłumy. Idzie ze sceny w stronę córki. KONIEC.