niedziela, 30 marca 2014

Sekretne życie Waltera Mitty – Co było na zdjęciu nr 25?

Sekretne życie Watera Mitty to jeden z tych pozytywnych, może nie wybitnych filmów, które się zwyczajnie dobrze ogląda. Trochę to komedia (momentów śmiesznych jest kilka), trochę kino przygodowe, trochę to rozwiązywanie zagadki i poszukiwanie kolejnych wskazówek. To jedna z tych pozytywnie nastrajających produkcji, gdzie widzimy jak bohater zmienia coś swoim życiu. Film ten w ogólnym wydźwięku nieco przypomina mi Larrego Crowna, Wielki rok. To filmy niby nijakie, a jednak dobre.



Konstrukcja jest prosta. Walter Mitty jest pracownikiem magazynu Life, zajmuje się wywoływaniem negatywów. To taki everyman wiodący nijakie życie, codziennie chodzący do pracy, mijający szarych ludzi, człowiek nieśmiały do tego stopnia, że nie potrafi zwyczajnie zagadać do koleżanki z pracy, która mu się podoba. Walter jest też marzycielem i zdarza mu się dosyć często „zawiesić”, „odpłynąć” w świat wyobraźni [cięta riposta na drwinę szefa (Wiesz komu pasuje broda? Dumbeldorowi), szczere wyznanie uczuć dziewczynie, wcielenie się w superbohatera]. A komu się to nie zdarza? Walterowi tylko chyba jednak nieco częściej niż wynosi przeciętna. Wydawnictwo zostało sprzedane, mają przenieść się do sieci. W planach jest wydanie ostatniego numeru magazynu. Walter otrzymuje negatyw od fotografa Seana O`Connella, wraz z informacją, że zdjęcia nr 25 jest jego najlepszym, kwintesencją życia (quintessence of Life). Tylko, że zdjęcia nr 25 nie było…a wydawcy chcą by zdjęcie trafiło na okładkę.
Co jest na zdjęciu nr 25? By się tego dowiedzieć Walter będzie musiał wcielić w życie motto wydawnictwa, w którym pracuje:

To see Word, things dangerous to come to,
to see behind the walls, to draw closer,
to find each other and to feel.
That is the Purpose of Life

[By ujrzeć  świata, czające sie ryzyko,
By wyjrzeć zza ścian, zbliżyć się
By odnaleźć i poczuć
To jest cel Życia.]

Podjąć ryzyko, wcielić w życie swoje wyobrażenia o podróżach, odnaleźć Seana i dowiedzieć się gdzie jest zdjęcie (Przyznaję, że się tego się tego nie domyśliłam, choć zgadłam co na nim było). Kolejne wydarzenia i podróże w które udać sie jednak musi Walter zmienią go (ekstremalne przeżycia wpisane na portalu randkowym robią furorę) i pozwolą mu spełnić marzenia z dzieciństwa. W filmie możemy podziwiać piękne zdjęcia Islandii i Grenlandii, wybuch wulkanu, wspinanie się na szczyty. Widoki zapierające dech.
Ben Stiller może nie tak zabawny jak zawsze, ale to dobra rola. Dobra obsada drugoplanowa – Schirley MacLaine, przyznam się też, że nie poznałam Seana Penna w roli Seana…
Polecam, dla wszystkich, nie zachwyca, ale warto. 7/10.

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Gdy Walter w końcu odnajduje Seana ten mu wyjaśnia, że zdjęcie numer 25 schował w portfelu, który mu podarował. Problem w tym, że Walter wyrzucił ten portfel. Mitty wraca do domu, jest zmuszony sprzedać fortepian matki by opłacić jej nowe mieszkanie. Wtedy matka oddaje mu portfel, bo ona zbiera jego bibeloty. Walter zanosi zdjęcie do wydawnictwa (nie sprawdził co na nim jest). To nie było już istotne. Walter tyle przeżył, że przestał śnić na jawie. Umówił się z Cheryl. Walter i Cheryl przechodzą koło kiosku i patrzą na ostatni numer magazynu Life. Na okładce jest Walter siedzący przy fontannie oglądający negatywy jak to mu się często zdarzało. Na okładce widnieje napis:
OSTATNI NUMER LUDZIOM, KTÓRZY GO TWORZYLI.
Film ostatecznie ma wydźwięk powszechnie znany. Nie ważny jest cel podróży, ale sama podróż i to jak ona nas zmienia.
Przyznam, że początkowo sądziłam, że Sean celowo nie wysłał zdjęcia nr 25 do Waltera, by zmusić go do wyjścia ze swego magazynu, podjęcia próby odnalezienia go na końcu świata, by przeżył przygodę. Dlatego fakt, iż zdjęcie znajdowało się w portfelu i tylko przez nieuwagę Waltera musiał on polecieć aż na Grenlandię i jeszcze dalej by się dowiedzieć, że miał on je cały czas przy sobie, uznaję, za bardziej wiarygodny (od mojej teorii spiskowej) zbieg okoliczności.

sobota, 15 marca 2014

Tylko kochankowie przeżyją – Jarmusha film o wampirach. Byron, Szekspir, muzyka i picie krwi.

Jarmusch od dawana czekał na mojej liście ”warto się zapoznać z jego twórczością”. To jeden z tych reżyserów, obok Hanke`go, Kubricka, Ozona, Almodovara, Larsa Von Triera, których warto znać. Ponoć wstydem dla kinomana jest przyznanie się do nieobejrzenia jakiejś „klasycznej” pozycji, ale bronimy się jednak samym faktem, że mamy świadomość takiego baku na liście filmów już obejrzanych. Jamrmusch był takim moim niedopatrzeniem, ponieważ, jak już się spowiadam, okładki filmów niezbyt były dla mnie zachęcające (ten sam problem miałam kiedyś z Woodym Allenem). Od dawien dawna mam na mojej liście Truposza za względu na udział Johny`ego Deppa w tym filmie. Jednak pierwszym filmem, którym mnie do siebie w pełni przekonał Jarmusch są Tylko kochankowie przeżyją. Paradoks, film reżysera ambitnego w końcu obejrzany dzięki temu, że podjął temat wałkowany w kółko od lat kilku w popkulturze: wampiry. Tylko, że ani to pusta, ani łzawa, ani naiwna historia nie była. Tylko, że w teoretycznie niezbyt skomplikowanym scenariuszu, który dałoby się streścić w pięciu zdaniach, kryją w się pokłady znaczeń. Kino ambitniejsze od popkulturowej papki odróżnia sposób nakręcenia, muzyka i refleksja po seansie do której skłania, oraz sceny filmu, do których chciałoby się powrócić. Jarmusch stosuje ciekawe jęcia postacie z góry, gdy idą jedynie pokazując idące nogi, gdy jadą autem tylko ich twarze jak w starych filmach.



Banalna historia wampira melomana, artysty-twórcy bardzo dobrych utworów, który nie chce występować na żywo. On kolekcjonuje gitary, które mu dostarcza typowy „dude”. Mieszka w zagraconym mieszkaniu, w którym czas zatrzymał się na latach 60. Nosi ponad stuletni szlafrok, ma gramofon i jest bardzo, bardzo rozczarowanym „życiem”. Siedzi tylko w mieszkaniu i słucha muzyki. Żyje w Detroit, mieście jawiącym się jako opuszczone, brudne i pogrążone w podobnym marazmie co bohater. Jego żona mieszkająca w Tangerze zaniepokojona nienajlepszym nastrojem męża postanawia do niego przyjechać, choć nie lubi tych wielodniowych podróży, ponieważ musi wykupywać bilety na nocne przeloty. Ona uwielbia czytać poezję, a w daleką podróż zabiera jedynie książki.
W filmie ukazane są wampiry na swój sposób w kwestii podstawowych „właściwości”  „dosyć” typowe. Dostosowały się do życia w XXI wieku. W dzień śpią, w nocy słuchają muzyki, piją krew z niewielkich kieliszków lub w postaci lodów na patyku. Po ulicy chodzą w ciemnych okularach, noszą rękawiczki, potrafią poprzez dotyk określić „starość” dotykanych przedmiotów. Utrzymują wizerunek wyizolowanych „gwiazd rocka”. Zapasy dobrej krwi zdobywają kupując ją ze szpitali. Konieczność zaproszenia do wejścia do domu jest efektem jedynie przesądu: wchodzenie nieproszonym przynosi pecha. Wampiry po wypiciu krwi popadają w chwilowy stan upojenia.
Adam i Eve (imiona zdecydowanie nieprzypadkowe) rozmawiają o przeszłości, czasach które minęły. Eve wciąż prosi Adama by opowiedział jaki był Bayron i Shelley. Adam przez lata wypuszczał w świat w swoją muzykę, sprawdzając czy do niego wróci, pozwolił nawet jako swój utwór opublikować wielkiemu kompozytorowi. Używają łacińskich nazw na określanie gatunków roślin i zwierząt. Eve uwielbia teksty swojego przyjaciela Chrisphera Marlowe`a. W filmie potwierdzają teorię wielu Szekspirologów, jakoby to Marlowe był autorem dziel przypisywanych Szekspirowi. Adam odwiedza szpital z etykietką pracowniczą:„Dr. Faust”, i rozmawia z Dr. Watsonem. Przypadek? Oczywiście, że nie. Dr. Faust to postać znana głównie z utworu Wolfganga von Goethego. Faust miał zaprzedać duszę diabłu jeśli zazna pełni szczęścia wypowiadając słowa: „trwaj chwilo jesteś piękna”. Utwór o Fauście napisał wcześniej również Chrispoher Marlowe Tragiczna historia Dr. Fausta w oparciu o legendę o Fauście. Wybór właśnie takiej etykietki przez Adama niezwykle ciekawy i sugestywny. Na pierwszym poziomie w filmie sugerują tęsknotę wampirów za czasami romantyzmu (utwór Goethego, wspominanie Bayrona, Shelley), ale przyjaźnią się również z Marlowem , twórcą utworu o tej postaci, więc wybór tego imienia mogłoby być jedynie efektem znajomości jego utworów. Jednak jednocześnie fakt przywołania akurat Fausta i tym samym wątku zaprzedania duszy diabłu w kontekście wampirycznego tematu i swoistego wątku potępienia tych istot i ceny jaką za to płacą – picie krwi jest niezwykle sugestywny. Wszystko to osiągnięte tylko za pomocą jednego ujęcia kamery na etykietkę Adama, gdy jest przebrany za lekarza. (Panie Jarmuch ukłony z mojej strony.) Te małe tropy przewijają się w prostych dialogach, niby niewiele znaczących scenach, a jest to dokładnie to co uwielbiam w tego typu nieco „intelektualnym kinie”. Na ekranie widzimy głównie parę kochanków, a używam tego określenia nie bez podstawienie. Oglądając ich wspólne sceny bez cienia wątpliwości wierzę w ich miłość. Tym różni się kino reżyserskie od naiwnych hollywoodzkich obrazów. Jarmushowi pokazał „tylko” wspólne słuchanie muzyki, leżenie w milczeniu na kanapie, nocne jazdy po mieście, ściąganie rękawiczek i trzymanie się za ręce oraz wspólny taniec – tylko tyle by pokazać miłość, która przetrwała wieki. Ja im wierzę .Jarmusch gra też niedopowiedzeniami. Nie uzyskamy w tym filmie odpowiedzi na pytanie, czemu mieszkali osobno, dlaczego mieszkają w zagraconych mieszkaniach, dlaczego Adam nie lubi tak bardzo siostry Ewy Avy (choć można się domyślić), dlaczego są tak zobojętniali wobec świata i rozczarowani ludzkością (Zombie niszczą świat). Mają całą wieczność by wciąż zaczynać od nowa, ale są razem. Zakończenie i jego wydźwięk są doskonałym podsumowaniem i jednoczesnym kontrastem do tego co oglądaliśmy przez cały film. [Spoiler: przeintelektualizowane wampiry, które są jakby pozbawione emocji, obojętne na świat, istoty swoiście wyższe wiedzące lepiej, traktujące ludzi jak istoty głupie niczego nie rozumiejące, Adam, który chciał popełnić samobójstwo. Oni to w chwili gdy gotowi są umrzeć z powodu braku pokarmu, jednak jeśli nadarza się okazja, budzi się w nich instynkt myśliwego i zabójcy.  Pokazują swoje kły. Genialne!]

Rola Toma Hiddelstona zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Aktor, który zyskał uwagę szerszej publiczności głównie dzięki roli Lokiego w Avengersach, w tym filmie pokazał zupełnie inne oblicze. Po obejrzeniu Tylko kochankowie przeżyją Hiddeelston zdecydowanie nie jest już dla mnie Lokim tylko Adamem. Spojrzenia zniechęcenia, złości, smutku, beznadziei. Hilddelstone pokazując niesamowity wachlarz emocji w scenach, w których nic niby się nie dzieje. Niezwykle interesująca, w tym całym buncie i beznadziei atrakcyjna postać. W porównaniu do niego Tida Swinton nie wypada tak dobrze, choć jej nieco androgeniczna natura (wciąż twierdze, ze jej najlepsza rola jest ta z Constantine) doskonale pasuje do pozbawionych emocji krwiopijców. Jedyne co mi w tym duecie trochę przeszkadzało, to  znacząca i jednak widoczna różnica wieku aktorów (w rzeczywistości gdzie  postaci żyją wiecznie właściwie nie powinno i na pewno Adamowi i Eve nie robiło to różnicy). Hiddelstein ma 33 lata a Swinton 53 i ta widoczna różnica „wieku” wampirów była jedynym zgrzytem dla mnie w tym filmie. Mia Wasikowska jako młodsza siostra Ava po raz kolejny mnie do siebie przekonuje, choć nie miała zbyt skompilowanej roli do zagrania.

Film bardzo dobry, choć wymagający i zdecydowanie nie dla wszystkich. Bardzo mocne 8/10 (bliżej 9 nawet). Polecam z zastrzeżeniem, że to kino „reżyserskie”, nieco więcej wymagające od widza, gdzie nic się nie dzieje, a jednak treści jest tak wiele, że mogłabym jeszcze pisać i pisać o teorii przyciągających się cząsteczek, problemie wody, Tesli i wielu innych wątkach. Film nominowany do Złotej Palny na festiwalu w Cannes. Warto.


SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Ava wysysa Iana. Adam i Eve wyrzucają ją z domu. Pozbywają się ciała. Muszą wyjechać z miasta, ponieważ widziano ich z Ian`em. Jadą do Tangeru. Mają za sobą bardzo długa podróż, są głodni, wymęczeni, ledwo wstają z łóżek. Eve nie może dodzwonić się do Amrlowe`a. resztkami sił do niego idą. Okazuje się że Marlowe jest chory. Wypił skażoną krew. Marlowe umiera. Adam i Eve dostają od niego ostatnią porcję dobrej krwi. Nie maja skąd wziąć więcej, Są w beznadziejnej sytuacji. Resztkami sił idą przez miasto. Eve kupuje Adamowi nowy instrument. Siadają na ziemi gotowi umierać. Dostrzegają całującą się parę. Wciąż zobojętniali obserwują ich. Podejmują decyzję, wstają. Adam mówi, że bierze dziewczynę. Wysuwają kły. KONIEC.

Te zobojętniałe wampiry, które potępiły zachowanie Avy na końcu okazują się jednak drapieżcami.



niedziela, 9 marca 2014

Obecność - strach ma wciąż te same oczy. ABC horroru o nawiedzonym domu (10 zasad)

Najnowszy film Jamesa Wana twórcy pierwszej części Piły i Naznaczonego jest znakomitym przedstawicielem swego gatunku, tj. horroru satanistycznego zatopionym w ogranych do znudzenia schematach, będący wzorcową realizacją kliszy gatunkowej:


  1. To jest historia oparta na faktach. Na końcu można zobaczyć prawdziwe zdjęcia dwóch rodzin, których historia opowiedziana jest w filmie.
  2. Szczęśliwa rodzina wprowadza się do domu na odludziu. Brak sąsiadów, by dojechać/wyjechać potrzebny jest samochód. Dom ma piwnicę – ukrytą piwnicę zabitą deskami, którą bohaterowie odkryją. Rodzina zainwestowała w dom wszystkie pieniądze, mają problemy finansowe i nie będą mogli z tego względu zbyt beztrosko porzucić nowego domostwa. Na dodatek jest to 7 osobowa rodzina, nie mają więc do kogo tymczasowo się przenieść kiedy pojawią się problemy.
  3. Gdy rodzina się przeprowadza ich pies nie chce wejść do domu. Zwierzęta wyczuwają zło o wiele szybciej niż ludzie. Gołębie wpadają na dom i łamią sobie karki. Zegary w domu zatrzymały się na godzinie 3:07. Pierwsze pozornie nieznaczące oznaki zła na początku nie niepokoją rodziny.
  4. Najmłodsza córka mówi, że ma nowego „wyimaginowanego” przyjaciela, ma też nową zabawkę-pozytywkę. Kobiety i dzieci jako pierwsze dostrzegają zjawiska paranormalne.
  5. Kolejne  oznaki nawiedzenia. Dziewczynki w nocy mówią, że ktoś ciągnie je za nogi. Żona budzi się każdego dnia z kolejnymi siniakami na ciele. Domownicy w nocy czują w domu odór martwego zwierzęcia.
  6. Jedna z dziewczynek lunatykuje i w nocy uderza głową w szafę, która była w domu przed ich wprowadzeniem się. Inna córka w nocy widzi postać pod łóżkiem i za drzwiami. Pierwsze oznaki i ukazywanie się ducha.
  7. Ojciec musi wyjechać na tydzień. Kobiety zostają w domu same. Sytuacja się pogarsza. Matka szuka pomocy z zewnątrz.
  8. Kobieta znajduje pomoc u specjalistów. Specjaliści wykonują reserch, sprawdzają historię domu. W domu oczywiście doszło do morderstwa, a nawet kilku. Źródłem wszelkiego zła w domach zawsze są tragiczne wydarzenia z przeszłości.
  9. Naukowymi sposobami zbierane są w domu dowody nawiedzenia, by móc wezwać egzorcystę. Dochodzi do opętania.
  10. Walka z opętaniem, egzorcyzmy/próba ucieczki z domu/uwięzienie w domu/ walka o życie.



Jednak Obecność pomimo ogranej fabuły jest filmem dobrym, głównie dzięki konstrukcji filmu (prolog historii opowiadający historię opętanej lalki) i umiejętnej grze na niedopowiedzeniu i budowaniu napięcia (nawet w finalnych scenach na szczęście nie oglądamy popisów efektów specjalnych jak to w przypadku niektórych horrorów, gdzie zdarza się popadanie w przesadę – patrz. Mama). Akcja filmu rozgrywa się w roku 1971 dzięki czemu łatwiej „uwierzyć” i zawiesić „niewiarę”, ponieważ wydarzenia te z dzisiejszej perspektywy odbywały się w przeszłości. Ponadto wprowadzenie wątku sceptycyzmu i podejścia naukowego dzięki Warrenom (Demonolodzy, łowcy duchów, badacze zjawisk paranormalnych, oszuści, świry, albo prościej Ed i Lorraine Warrenowie) sprawia, że to, co dzieje się w domu Perronów jest zjawiskiem ekstremalnie paranormalnym i niezwykłym. Warren wyjaśnia że są:

Trzy etapy opętania:
  • Najście: szepty, odgłosy kroków, uczucie czyjejś obecności
  • Nękanie: osoba zazwyczaj słaba psychicznie staje się celem siły zewnętrznej. Zdominowanie ofiar, złamanie ich woli, a kiedy opadną już z sił.
  • Opętanie
Jednocześnie postaci w filmie jak na horror są dobrze rozbudowane. Na Warrenach ciążą jakieś bliżej niewyjaśnione wydarzenia z przeszłości, które sprawiają, że Ed nie chce by żona wciąż brała udział w ich „badaniach”. Doświadczająca nawiedzenia rodzina jest przekonywająca (krzyki dziewczynek, przerażenie, stuki w domu, hałasy). Najsłabszy w całym zestawie jest ojciec rodziny. Jego rola ogranicza się jak zwykle w tego typu przypadkach do bezsilnej próby ratowania kobiet, gdy te są zamknięte w pokojach.

Dobrze zrealizowanego filmu gatunkowego nie można potępiać, za jego "banalność". (Podobnie jak w przypadku komedii romantycznej nie możemy przecież być rozczarowani, gdy w scenie finałowej bohaterowie wyznają sobie miłość, a w filmie przygodowym odkrywca znajduje skarb). Dlatego Obecność zasługuje na 7/10 ponieważ do końca prawidłowo poprowadzono wątek naukowców, egzorcyzmu i nie przesadzono z efektami specjalnymi.

SPOILER-ZAKOŃCZENIE
Okazało się, że w domu mieszkała kiedyś Betsheba, która była spokrewniona z czarownicami z Salem. Gdy urodziła dziecko zabiła je w hołdzie szatana, potem powiesiła się na drzewie przeklinając wszystkich, którzy zamieszkają na jej ziemi. Potem w domu zamieszkała matka z synem, która zabiła chłopca opętana przez czarownicę. Demon opętał matkę, która po tym jak wszyscy z domu uciekli zabiera ze sobą dwie córki by zabić najmłodsza w domu. Wszyscy ruszają do domu. W ostateczności Ed Warren postanawia dokonać egzorcyzmu sam, nie mogą czekać na księdza. W finalnej scenie udaje się wypędzić demona z ciała Carolyn Perron dzięki egzorcyzmom, Lorriane która przypomniała Carolyne wspomnienia szczęśliwej rodziny i Rogerowi krzyczącemu do zony by zwalczyła demona. Demon opuszcza ciało Carolyne. Dom został oczyszczony, nikt nie zginął. Warrenowie do swojej kolekcji dołączają pozytywkę. KONIEC.



Filmy wpisujące się w podany schemat:




 Film kpiący z tego schematu:


Podobne teksty podsumowujące gatunkowe schematy:



niedziela, 2 marca 2014

Kraina lodu, czyli za co kochamy produkcje Disney`a

Disney to marka, która od dziesięcioleci produkuje najlepsze animacje. To Disney „dał nam” Pinokia, Kopciuszka, Śpiącą królewnę, Śnieżkę, Bambi, Piotrusia Pana, Małą Syrenkę, Alladyna, Pocahontas, Dzwonnika z Notre Dam, Piękną i Bestię, Herkulesa, Mulan, Króla Lwa, Księżniczkę i żabę i Zaplątanych. Gro z tych filmów dziś uznawane są za klasykę, którą widzieli wszyscy i to właśnie animowana wersja Disnay`a w powszechnej świadomości kulturowej jest uważana za jedyną słuszną, pierwotną, kanoniczną choć znaczna część Disney`owskich animacji jest ekranizacją baśni braci Grimm, które przecież w wersji pierwotnej niekoniecznie nadawały się dla małych dzieci. Pozostałe  Disney`owskie historie są magiczną wersją innych „znanych” (znanych już teraz historii dzięki właśnie animacjom Disney`a) opowieści: Pocahontas – prawdziwa postać historyczna, Herkulas – mitologia Grecka, Mulan – chińska „legenda”, Dzwonnik z Notre Dam – ekranizacja powieści Viktora Hugo, Alladyn – Baśnie z tysiąca i jednej nocy.

Wszystkie te historie mają wspólne „elementy”, które tworzą markę, są gwarancją tego, że biorąc do kina kilkulatka mamy pewność, że dobro zwycięży, wszystko skończy się dobrze, a bohaterowie będą żyć długo i szczęśliwie (no przynajmniej w większości przypadków). Tegoroczna Kraina lodu, animacja nominowana do Oscara w kategorii najlepszy film (moim zdaniem murowany zwycięzca, no chyba, z akademia zdecyduje się uhonorować Miyazakiego na koniec jego filmowej kariery), jest kolejnym potwierdzeniem, że to Disne`y jest królem na rynku animacji (Jedyną poważną konkurencję stanowił tu Pixar, który od lat kilku jest częścią Disny`a…). Wystarczy przyjrzeć się nominacjom i zdobywcom Oscarów z ostatnich kilku lat (i to nie tylko w kategorii najlepszy film animowany, ale często też w najlepsza piosenka, najlepsza muzyka) by zobaczyć że te animacje są stale obecne na ekranach kin.   
To magia świata przedstawionego, wyraźny bohater posiadający pomocnika, niezmienna gloryfikacja wartości takich jak prawdziwa miłość, przyjaźń, rodzina, szczerość i uczciwość, nauka wiary we własne możliwości, przepiękne piosenki, oraz animacja sprawiają, że są to historie uniwersalne i chętnie do nich wracamy (a każdy ma swoje ulubione, Król lew to animacja, którą widziałam chyba z 10 razy i za każdym razem ściska mnie w żołądku gdy umiera Mufasa a gdy wybrzmiewa Hakuna matata chce się żyć).



Kraina lodu jest luźną (i to bardzo) adaptacją Królowej śniegu Andersena (właściwie zostawiono królową i śnieg…) i jest ona klasycznym przykładem zwierającym wszystkie najbardziej znane nam z animacji elementy Disney`owskiej opowieści.

  • Klątwy – wiele Disney`owskich bohaterek (rzadziej bohaterów) musiała zmierzyć się z klątwą lub niecnym działaniem złej czarownicy (Śpiąca królewna, Zaplątana, Księżniczka i żaba, Mała Syrenka, Piękna i Bestia, Mój brat niedźwiedź, Nowe Szaty króla) .


Elsa i Anna są siostrami, księżniczkami w królestwie Arendelle. Jednak Elsa jest „obdarzona” darem – potrafi tworzyć zaspy śnieżne, zamrażać przedmioty. Jednak są to zdolności, nad którymi nie potrafi do końca zapanować. Niezdolność w pełni kontrolowania swojej mocy sprawi, że Elsa się wyizoluje dla dobra swoich bliskich (Ktoś kojarzy ucieczka księcia(!) Simby, kiedy wydawało mu się, że zrobił coś czego jego bliscy mu nie wybaczą?).

  • Podróże kształcą – często bohater musi wyruszyć w podróż by coś odzyskać, kogoś odnaleźć, coś udowodnić i to w trakcie tej podróży uczy się, zdobywa przyjaciół (Planeta skarbów, Księżniczka i żaba, Zaplatani, Mulan, Herkules, Nowe Szaty króla).


Anna przedziera się przez śnieżne zaspy i na swej drodze spotyka Kristoffa, jego renifera Svena oraz Olafa i razem będą musieli przezwyciężać przeciwności.

  • Ci uroczy pomocnicy. Ariel miała Florka, Simba Timona i Pumbę, Mulan Muszu, Roszpunka Flyna, Kopciuszkowi towarzyszyły Myszki, Bella rozmawiała z zaczarowaną zastawą stołową, świecznikiem i Zegarem, a Dzwonnik z Gryfami.


W krainie Lodu Annie towarzyszy Olaf i jest to jeden z jaśniejszych punktów tej animacji bo Olaf jest bałwankiem śniegowym i lubi ciepłe uściski, Olaf marzy o nadejściu wiosny i Olaf jest prześmieszny (90% żartów w animacji ma źródło w postaci Olafa – jego piosenka o lecie).




Witam, jestem Olaf i lubię ciepłe uściski.

  • Ci wszyscy źli ludzie.  W każdej animacji potrzebny jest zły charakter, jeśli nie czarownica (Śpiąca królewna, Zaplatani, Królewna śnieżka, Nowe szaty króla, Alladyn, Mała Syrenka), to chociaż zły arystokrata. 
W Kranie lodu czarny charakter nie jest zbyt wyrazisty, głównie ze względu na fakt, że głównym „problemem” z jakim zmagają się bohaterowie jest, poczucie odmienności Elsy (a tu Dumbo się kłania) i jej przed skrzywdzeniem swoich bliskich, niż zewnętrzne działania „złych” ludzi, które  dopiero nadają tempo akcji pod koniec.

  • Akt prawdziwej miłości – od zarania dziejów wiadomo, że wszelkie złe czary mogą zostać przezwyciężone przez akt prawdziwej miłości (jakby ktoś też nie pamiętał miłość jest czymś do czego nie można nikogo zmusić – Alladyn).
  • Te piosenki – jednym z mocniejszych punktów od zawsze Disney`owskich animacji były piosenki (Oscar za piosenkę dla Pinokia, Małej Syrenki, Pięknej i Bestii, Alladyna, Króla Lwa, Pocahontas, często idący w parze z Oscarem dla najlepszej muzyki). Daleko nie trzeba szukać by wymienić te, które raz przypomniane nie chcą na opuścić przez cały dzień. I znowu
Kraina lodu jest tu bardzo mocnym reprezentantem wraz z nominowaną do Oscara piosenką Let it go, a po obejrzeniu animacji pod nosem nuciłam jeszcze Do You Want To Build A Snowman? I Olafa In Summer, ponadto – For The First Time In Forever, świetna jest cała scena z trolami i ich Fixer Upper.


Let it Go

 Do You Want To Build A Snowman?


In Summer


  • Te kolorowe wesołe twarzyczki – Zdecydowanie wolę kolorystykę i okrągłe sympatyczne buźki w przeciwieństwie do tych straszniejszych animacji z mniej ładnymi twarzyczkami typu konkurujący w tym roku z Krainą Lodu Kurdowie, zeszłoroczny Hotel Transylwania, czy Paranorman. Animacja jest tu na najwyższym poziomie (animacja lodu, płatków śniegu, sekwencja tworzenia zamku).



Dla mnie najlepsza animacja tego roku. Kurdowie niespecjalnie przypadli mi do gustu, Minionki były tylko zabawne, a Kraina Lodu była magiczna! 9/10. Dawno żadna animacja nie spodobała mi się tak bardzo.

Ciekawostka: dla wprawnego oka twórcy animacji przygotowali tzw. Easter egg (nawiązanie do rzeczywistości zamieszczane przez twórców w swoich produkcjach). W scenie otwarcia bram można zobaczyć Roszpunkę! (tylko pamiętajcie że na końcu filmu nie miała już złotych włosów).


SPOILER-ZAKOŃCZENIE


Elsa trafia Annę lodem w serce. Kristoff zawozi Annę do troli, które próbują ich swatać i mówią, że Annę może uratować tylko akt prawdziwej miłości. Anna musi pocałować Hansa. Gdy docierają wraz z Kristoffem do zamku Kristoff odjeżdża bo prawdziwą miłosną Anny jest Hans. Hans okazuje się zdrajcą. Wcale nie kochał Anny, chodziło mu tylko o ożenienie się z księżniczką (miał aż 12 starszych braci, nie mógł liczyć na tron u siebie). Hans zostawia Annę na pewną śmierć. Elsa zostaje schwytana przez Hansa i uwięziona, ale udaje jej się uciec. Kristoff widząc lód ogarniający królestwo podczas ucieczki Elsy postanawia wrócić (kocha Annę). Podczas ucieczki Elsy atakuje ją Hans, Anna widząc to zamiast biec do Kristoffa wybiera siostrę i zasłania ja przed ciosem. W tym momencie zamarza. Elsa ściska słup lodu i płacze, wtedy Anna zostaje uratowana – akt siostrzanej miłości odwrócił zaklęcie. To dzięki miłości Elsa nauczyła się panować nad swoja mocą. Wiosna powróciła do królestwa. Źli ludzie, hrabia i Hans zostają odesłani. Elsa zostaje zaakceptowana. Anna i Hans są razem, a Olaf pomimo tego, ze nastała wiosna się nie roztopił bo Elsa dała mu własną chmurkę. Koniec.